#XXVIII

766 51 9
                                    

Cześć wam, rozdział jest tak zły, że nawet nie chce wstawiać, ale nie chce was zostawić bez niego. Jest on napisany przy moim bólu głowy, a więc przymknijcie oko na brat kropek, przecinków czy bezsensowne zdania. Po zakończeniu jak mówiłam wszystko poprawie. Mam nadzieję, że wam się podoba i nie przedłużam. Buziak! 💋

Nie zapomnijcie o zostawieniu ⭐️, bo wiele to dla mnie znaczy

Ig/tt/X - irysowej
***

Pov Celeste

Miałam chore sny, przez cały czas się wierzgałam, ale za każdym razem, gdy się wybudzałam on był obok i mnie pilnował. Nie odstąpił mnie nawet na krok, przez lekki sen słyszałam tylko jak wychodzi do łazienki.

— która godzina? — zapytałam zachrypniętym przez płacz głosem.

— szesnasta. — powiedział cicho gładząc kciukiem moje ramię. Byłam mu cholernie wdzięczna za to, że mnie nie zostawił i był przy mnie w tym momencie. Mama gdzieś zniknęła, napisała mi tylko sms'a, że stara się zrobić tacie pogrzeb.

— Jest dalej Blair? — zapytałam, bo nie chciałam się z nią widzieć. Wiedziałam jak zareaguje. Wiedziałam, że będzie obchodzić się ze mną jak z jajkiem, a ja musiałam przez to przejść psychicznie sama. Sama musiałam to przełknąć.

— poszli jakąś godzinę temu. — mruknął i poprawił moje włosy delikatnie się nade mną nachylając i cmokając mnie w usta. Był zbyt uroczy ostatnimi czasami, nie podobało mi się. W sensie pasowało, ale on tego nigdy nie robił...

— pomóż mi zapomnieć. — mruknęłam cicho i przysunęłam się do niego mocno go przytulając.

— to zabrzmiało dość dwuznacznie, ale możemy zrobić spaghetti. — cmoknął mnie w czubek głowy i mocno przytulił.

— a nie otrujesz mnie? — zapytałam i oparłam głowę o jego mostek unosząc kącik ust.

— nie, straciłbym wtedy twoje organy, a wtedy nic mi z ciebie. — odpowiedział prześmiewczo jednak uniosłam delikatnie brew. — preferuje poderżnięcia gardła. — mruknął i parsknął śmiechem

— to już wiem jak cię zabić. — wyszczerzyłam się, aby w następnej kolejności cmoknąć go w usta.

— chodź, wisienko. — zaśmiał się cicho i wstał powoli z łóżka co sama uczyniłam. Wsunęłam na siebie jego bluzę i od razu zeszłam po schodach na dół. Widząc mamę przetarłam oczy.

— Cześć. — odezwała się pierwszy upijając chyba już któregoś z kolei kieliszka z winem. Stały już dwie butelki i definitywnie była ostro wstawiona.

— cześć. — odpowiedziałam i od razu zaczęłam wyjmować garnki z szafki.

— idę się położyć. — wymamrotała i wstała od blatu, aby chwiejnym krokiem ruszyć w stronę swojej sypialni. Nie podobało mi się to.

— Niech się prześpi, za dużo wypiła. — mruknął chłopak i wrzucił obie puste butelki do kosza, a następnie wylał wino z kieliszka.

— ta. — westchnęłam ciężko przymykając na moment oczy.

***

Pożegnałam się i usiadłam na kanapie w salonie. Nie docierało do mnie to, że tata nie żył. Było mi cholernie przykro i jakoś nie potrafiłam się pozbierać. Dowiedziałam się właśnie, że ktoś zabił mojego tatę. Nie wiedziałam kto, ale wiem jedno zapłaci za to swoim życiem. Zacisnęłam mocno wargi, aby nie uronić żadnej łzy i pokręciłam głową. To tak cholernie bolało. Byłam zmęczona tym wszystkim. Tym co się działo, ledwo odzyskałam mamę, a straciłam tatę i to na stałe jeszcze na tak złych relacjach. Mimo tego co zrobił cholernie go kochałam. Wychował mnie, był ze mną i mnie wspierał w najgorszych momentach. Już nigdy nie wejdę do jego sklepu, już nigdy się do niego nie przytulę i już nigdy się z nim nie pokłócę. Było mi tak cholernie źle.

— tak bardzo cię przepraszam tato. — szepnęłam łamiącym się głosem i pokręciłam głową cicho przy tym wzdychając. — tak bardzo. — załkałam cicho i przełknęłam ciężko ślinę ocierając swój zatkany nos.

***

Mój wyjazd z mamą się opóźnił, miałyśmy dzisiaj wylecieć do Denver, ale przez pogrzeb taty dałyśmy sobie jeszcze trzy dni. Nie potrafiłam się pozbierać mimo dwóch dni, które minęły od jego śmierci. Było mi ciężko, widok salonu czy jego zdjęć doprowadzał mnie do płaczu, nie miałam z nikim kontaktu. Nikomu nie odpisywałam, ale oni to rozumieli i cholernie byłam za to wdzięczna.

Stanęłam przed lustrem i poprawiłam swoją czarna sukienkę z białym kołnierzem. Miałam zarzucony na to płaszcz oraz czarne borki za kostkę. Patrzyłam na swoje odbicie, a widząc swoje przekrwione oczy cicho westchnęłam i pociągnęłam nosem. Płakałam dniami i nocami modląc się o to, aby tata wszedł do domu i powiedział, że z kimś go pomylili jednak tak się nie stało.

— kochanie? — zapytała mama, która wychyliła się zza drzwi  w swojej czarnej długiej sukience. Ona też była zrozpaczona. Chodziła jak duch po całym domu i załatwiała sprawy pogrzebu. Rozumiałam ją. Wyglądałam tak samo.

— tak? — zapytałam patrząc na swoje odbicie i cicho westchnęłam, gdy mnie przytuliła opierając swoją głowę o moje ramię. Była niewiele wyższa ode mnie, ale byłam do niej cholernie podobna. Nie miała już na twarzy tego wesołego uśmiechu, była blada i ledwo wymuszała słaby i blady uśmiech.

— damy radę. —szepnęła i cmoknęła mnie w policzek pociągając nosem.

— kiedyś na pewno. — odchrząknęłam, gdy poczułam rosnąc gule w gardle.

— chodź, musimy iść. — poprawiła moje długie włosy i złapała mnie za rękę. Od razu ruszyłam za kobietą i zeszłam na dół po schodach łapiąc za wieniec oraz kwiaty.

Wsiadłam do samochodu mamy i bez słowa wyjechałyśmy spod domu. Całą drogę przemilczałyśmy, żadna z nas się nie odezwała. Ja patrzyłam przez okno, a mama na drogę ze skupioną miną. Zaparkowała po chwili pod cmentarzem na co przełknęłam ślinę i przyszłam na odpowiednie miejsce gdzie stali już ludzie. Przełknęłam od razu głośno ślinę i podeszłam bliżej jednak widząc trumnę odwróciłam się na moment i przymknęłam oczy zakrywając usta. Musiałam wziąć parę głębszych oddechów, aby się odwrócić. Podeszłam na swoje miejsce, a moim oczom od razu ukazała się zapłakała Blair wraz  Michaelem, który mocno ją przytulał. Sama po chwili poczułam czyjąś dłoń na moim biodrze i cmoknięcie w czubek mojej głowy. Nie musiałam nawet odwracać głowy, aby wiedzieć kto to. Od razu się odwróciłam i wtuliłam w jego bluzę pociągając nosem. W momencie, gdy Ksiądz zaczął mówić nie potrafiłam się nawet odwrócić. Przez cały czas płakałam wtulona w jego bluzę. Słowa kapłana były dla mnie tak cholernie ciężkie, nie potrafiłam tego zrozumieć dlaczego on. Dlaczego mój tata.

— już kochanie. — szepnął chłopak, który mocno mnie przytulił cmokając w czubek głowy. Odwróciłam się, aby spojrzeć jednak widząc jak wsuwają trumnę do grobu wybuchnęłam głośnym płaczem patrząc przez cały czas na to jak dwójka mężczyzn, którzy powoli zakopywali jego trumnę. Mama przez cały czas tak bardzo płakała, tak bardzo mnie to bolało. Stała tuż obok mnie, a słysząc, że jej płacz cichnie od razu przeniosłam na nią wzrok, a Raven w ostatnim momencie złapał ją przed tym nim zemdlała. To było dla niej za dużo, było blada i przez cały czas płakała. Była na pół przytomna, a Raven przez cały czas ją trzymał cicho przy tym wzdychając.

— mamo? — szepnęłam przełykając ciężko ślinę.

— nie on, nie mój Steph. — wyszeptała cicho przy tym łakajac.

— mamo... — odpowiedziałam łamiącym się głosem. Od razu delikatnie ją przytuliłam jednak chłopak przez cały czas ją trzymał.

***

Na cmentarzu zostałam tylko ja, Raven, Blair oraz Michael. Mamę zabrała przyjaciółka mojego taty, która była naszą dobrą sąsiadką.

— będzie dobrze, Cel. — odezwała się przyjaciółka opierając głowę o moje ramię w momencie, gdy ja pustym wzrokiem wpatrywałam się w grób mojego taty. Wszędzie było pełno kwiatów, a jego obraz był taki nierealny. Już nigdy go nie przytulę, już nigdy nie przytulę mojego tatusia. On był zawsze przy mnie, nie ważne co się działo i mimo tych kłamstw cholernie go kochałam. To on mnie wychował i był przy mnie, gdy miałam najgorsze momenty. To on pojawiał się na dniach mamy, gdy chodziłam do podstawówki. Robił mi za każdego. Za dziadka, mamę, babcię za każdego. Był moim wszystkim, a teraz go straciłam. Straciłam mojego tatę na zawsze.

— już nigdy, nic nie będziesz dobrze. — wyszeptałam ciszej i przeniosłam wzrok na Raven'a, który przez cały czas na mnie patrzył.

— będzie i ja ci to obiecuję. — mruknął cicho i cmoknął mnie delikatnie w czoło.

I wiedziałam, że właśnie mnie okłamał. Bo taty już nie było, a więc już nic nigdy nie będzie dobrze.

MY TURN Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz