#XIX

1K 46 40
                                    

Rozdział dostaniecie pewnie jeszcze jutro w sobotę oraz w niedzielę. Od przyszłego tygodnia z pewnością będzie mnie mniej, ale będę was o wszystkim informować na moim Ig oraz na tik toku „irysowej"
Budziaki, irysowej

***
Raven nic mi nie odpisał na moją wczorajszą wiadomość, czy było mi przykro? Trochę. Westchnęłam cicho i pokręciłam głową, poprawiając swoje długie ciemnoczerwone włosy, które dzisiaj były spięte w ulizanego, wysokiego koka. Stałam koło Blair, która znudzona oglądała swoje długie różowe paznokcie, nawet nie słuchając tego o czym mówił dyrektor na tegorocznym apelu z powodu zakończenia szkoły. Zerknęłam na dziewczynę i uniosłam brew widząc literkę, jaka widniała na serdecznym paznokciu dziewczyny. Czyli chyba wychodzi z tego coś poważnego.

— Udajcie się do swoich klas. Do zobaczenia po wakacjach. — Dyrektorka szczęśliwie wypowiedziała te słowa, a następnie zeszła ze sceny, na co cicho zaklaskałam.

Złapałam przyjaciółkę za ramię, bo gdy uczniowie się ruszyli, ta nawet nie drgnęła. Pokręciłam głową i udałam się w stronę sali, w której od zawsze mieliśmy godzinę wychowawczą z Panią Denis. Ta kobieta była naprawdę ciepła i pomocna, a więc nigdy nie zrozumiem tego, dlaczego uczniowie uważali ją za największą siekę w szkole. Dla mnie od zawsze była miła, bo potrafiłam się do niej nauczyć. Wiele osób ledwo u niej zdawało, a ja bez problemu wychodziłam z piątką.

Usiadłam obok blondynki i zaczęłam bawić się swoją bransoletką słuchając przy tym wypowiedzi starszej kobiety. Pani Denis była ruda, dość niska i bardzo szczupła, ponieważ rok temu miała przerwę przez raka, ale dzięki Bogu się z tego wylizała. Zazwyczaj nosiła czarną spódnicę za kolano oraz białą koszulę z kołnierzykiem. Włosy miała spięte w wysokiego kucyka, a na stopach buty na delikatnej platformie, aby dodać sobie centymetrów. Tą kobietę idzie się poznać z kilometra. Brzmiała czasami jak facet, ale to naprawdę tylko szczegół.

Odetchnęłam cicho słysząc jak kobieta się z nami żegna, a więc wstałam z krzesła i ruszyłam wraz z blondynką w stronę wyjścia.

— To co, naleśniki w naszej ulubionej kawiarni? — zapytała dziewczyna uśmiechając się szeroko, na co kiwnęłam głową sama delikatnie się uśmiechając. Jednak gdy zobaczyłam Victora mój uśmiech szybko zniknął.

— Możemy pogadać? — westchnął łapiąc nas obie za nadgarstek. — Przyjaźnimy się od piaskownicy. Tęsknię za wami — szepnął patrząc przez cały czas na mnie. Domyślałam się, że Blair miała z nim jakiś kontakt, bo w zasadzie to jej nic nie zrobił, ale mnie to jakoś dziwnie bolało.

— Jak zabawiałeś się z moim ojcem to jakoś za mną nie tęskniłeś i nie myślałeś o naszej przyjaźni od piaskownicy — sarknęłam patrząc przez cały czas w oczy chłopaka. — Idź dalej ruchaj mojego ojca i puszczaj się jak tania dziwka z innymi starymi chłopami, którzy chcą tylko spróbować jak to jest być w męskiej dupie — warknęłam, na co Blair złapała mnie mocno za nadgarstek. Może i przesadzałam, ale miałam dość Victora i jego głupiego tłumaczenia.

— Celeste... proszę — szepnął cicho i zacisnął mocno szczękę, bo wiedziałam, że niewiele mu brakowało do tego, aby się rozpłakać.

— Porozmawiaj z nim chociaż. — Słysząc za sobą szept blondynki, jedynie przejechałam językiem po dolnej wardze. Nie mam ochoty na niego patrzeć, ale zrobię to tylko dla Blair.

— Bądź zaraz w kawiarni na rogu — mruknęłam i odwróciłam się plecami do chłopaka, łapiąc blondynkę za rękę. — Kiedyś Cię zabiję Blair — szepnęłam dość głośno aby mnie usłyszała i zobaczyłam na jej twarzy delikatny uśmiech.

MY TURN Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz