Patrzyłam przez cały czas w oczy chłopaka, który właśnie próbował usunąć mnie z powierzchni ziemi. Jego wzrok był taki okropny, nieprzyjemny, odrażający. Najstarszy z braci odciągnął go ode mnie i jedynie kiwnął głową, abym stąd wyszła. Przeniosłam na niego wzrok z opóźnionym refleksem i jedyne zacisnęłam szczękę wymijając chłopaka, który jeszcze chwilę temu chciał mnie zabić. Raven chciał mnie zabić. Zabić.
Zeszłam po schodach na dół gdzie natrafiłam na Blair oraz Aresa wraz z jego dziewczyną. Nie miałam ochoty z nimi rozmawiać. Chciałam zostać sama. Po prostu sama.
Wyminęłam całą trójkę wyrywając rękę, gdy Blair złapała mnie za nadgarstek.
— Nie niszczmy sobie tym wieczoru Celeste, przyszłyśmy się tu dobrze bawić nie płakać nad rozlanym mlekiem. — Spojrzałam jej w oczy, a dziewczyna wciąż trzymała delikatnie uniesioną dłoń.
Girls just wanna have fun.
Zrobiłam parę kroków do tyłu i ruszyłam w stronę wyjścia z ruiny zaciskając mocno szczękę. Może i wyszłam teraz na chujową koleżankę, ale po prostu musiałam się przewietrzyć. Potrzebowałam powietrza, którego na parę sekund zabrakło w moich płucach.
Im dalej szłam to czułam się lepiej, muzyka ucichła, a ja słyszałam tylko przyjemny szelest drzew, który delikatnie mnie uspokajał.
Zeszłam ścieżką tuż obok małego potoku na drogę asfaltową, gdzie z głowy szłam do swojego domu. Wiedziałam, że im dłużej tam przebywałam to tym bardziej się dusiłam. Wszyscy odbierali moje chęci do życia, a moja bateria społeczna kompletnie się wyczerpała. Przełknęłam ślinę stąpając po delikatnych kamieniach, które uganiałam swoimi białymi butami.
O tej porze samochody tędy nie przejeżdżały, a więc niczego się nie bałam. Przynajmniej jedną śmierć mogłam wykluczyć, wypadek samochodowy. Zmarszczyłam jednak brwi, gdy jakiś samochód się przy mnie zatrzymywał. Przeniosłam wzrok na białego mercedesa i od razu rozpoznałam do kogoś należy.
Leo.
— Celeste? Co ty tu do cholery robisz, jest późno! — powiedział nieco głośniej, abym go usłyszała. Zmierzyłam jego twarz wzrokiem i przełknęłam ciężko ślinę przypominając sobie wydarzenia ze szkoły.
— Idę do domu — mruknęłam ledwo słyszalnie, bo wciąż czułam nieprzyjemną gulę w gardle. Brat blondynki jedynie zmarszczył brwi i zatrzymał się tuż obok mojego ciała.
— Wsiadaj to niebezpieczne — powiedział wręcz od razu otwierając drzwi od wewnętrznej strrony. —Proszę, tyle mogę zrobić po tym jak zachowałem się jak skończony idiota w szkole.
Jego ton był błagalny, a jego słowa sprawiły, że poczułam delikatne wyrzuty sumienia. Przecież za czasów dzieciaka bawiliśmy się codziennie w piaskownicy na ich podwórku.
To brat twojej przyjaciółki i tego żałuje, Celest.
Zastanawiałam się jeszcze przez chwilę, po czym ostrożnie wsiadałam do samochodu i od razu zamknęłam drzwi zapinając pasy. Chłopak ruszył z miejsca i zmienił piosenkę na właśnie tą, która zagrała w mojej głowie podczas słów blondynki.
Some boys take a beautiful girl
And hide them away from the rest of the world
I wanna be the one to walk in the sun
Oh girls, they wanna have fun
Oh, girls just wanna have fun
Zbyt bardzo utożsamiałam się ze słowami tej piosenki, przyjemne nuty wydobywały się z głośników białego Mercedesa. Piosenka nie leciała zbyt głośno, a chłopak po prostu patrzył na drogę. Przekręciłam delikatnie głowę w bok i spojrzałam na mijające drzewa, które delikatnie mi się rozmazywały przez ilość alkoholu, którą w siebie wlałam. Miałam bardzo słabą głowę o czym bardzo dobrze wiedziała blondynka, jednak wciąż mnie namawiała.
CZYTASZ
MY TURN
Romance{‼️KSIĄŻKA JEST W TRAKCIE POPRAWIANIA‼️ } Celeste Miller poukładana 17 latka, która zamieszkuje małe miasto na Florydzie. Naples to spokojne miasteczko, które za dnia tętni życiem, świeżością i miłą atmosferą. Nocą zaś budzą się najmroczniejsze dem...