#XXIV

935 34 56
                                    

Przychodzę do was z rozdziałem, mam nadzieję, że się wam spodoba i do zobaczenia! 😚
Ig/tt/x - irysowej
***

Pov Raven

Spojrzałem po raz ostatni w jej oczy. Dało się z nich wyczytać wszystko. Strach,zdezorientowanie i tą nienawiść. Patrzyła mi z taką nienawiścią w oczy, a ja darzyłem ją tym samym uczuciem. Nawet przez chwilę nie pomyślałbym, aby jej cokolwiek odpuścić. Ona powinna zginąć. Wszyscy z jej chorej rodziny powinni zginąć. Nagłe wskrzeszenie jej matki? Co to za pierdolone czary? Pamiętam jak Michael opowiadał mi jak mama płakała, popadła w depresję, a potem... Potem zmarła. Zniknęła i już nigdy nie wróciła. Odnaleźli tylko jej martwe ciało. Jej pieprzone martwe ciało. To jej wina. To jej rodzina ją zabiła, a ja pomszczę mamę choćbym sam kurwa miał zginąć.

Zrobiłem parę kroków w tył, a następnie się odwróciłem i ruszyłem przed siebie. Znałem każdy jej ruch. Każdy. Wiedziałem kiedy wychodziła z domu, ze szkoły czy nawet z pieprzonego sklepu. Znałem każdy jej krok. Wiedziałem nawet jak wysokie ma w tym momencie ciśnienie. Byłem zawsze trzy kroki przed nią. Cóż, nie wiedziała, że mam jej lokalizację na telefonie, laptopie czy nawet jebanym zegarku. Kamery mi nie wystarczały. Musiałem wiedzieć o wszystkim.

Wsiadłem do samochodu, w którym miałem cholernie dużo wspomnień. Nigdy go nie zamienię. Jest moim dzieckiem. Pokręciłem głową i wyjechałem spod parku kierując się prosto w stronę swojego mieszkania. Mój ojciec ich często odwiedzał, co nie do końca mi się podobało. I choć to był jakiegoś rodzaju sojusz, ja się go nie zamierzałem trzymać.

Zniszczę ją. Od początku tylko taki był plan.

Jeździłem ulicami zamożnego miasteczka Naples, które tętniło życiem. O tej porze roku zjeżdżało się mnóstwo turystów. Było tu ciepło. Była plaża i snoby, które miały więcej kasy niż ta plaża ziarenek piasku. Większość ludzi tutaj było po rozwodzie, a młode dziewczyny wykorzystywały sytuację. Kto by nie wybrał milionera, który ma ogromną firmę i raka wątroby przez alkoholizm, a więc rach ciach i babkę w piach, a potem przychodzi pora testamentu czyli najlepszy moment ich życia.

Zaparkowałem pod kamienica, a następnie wysiadłem z samochodu gdzie ruszyłem w stronę schodów, po których wspiąłem się na odpowiednie piętro. Jebana awaria windy. Wszedłem do mieszkania, a słysząc Hadesa, który najwidoczniej nie mógł się doczekać spotkania ze mną, uniosłem mimowolnie kącik ust i zacząłem witać z dobermanem, który wesoło merdał ogonem.

— Cześć mały — powiedziałem, a po chwili głaskania cmoknąłem go w czubek głowy. Zdjąłem buty, a następnie bluzę, bo akurat dzisiaj noc była nieco cieplejsza.

Wszedłem w głąb domu, a widząc wysokiego mężczyznę przy oknie, zacisnąłem szczękę.

Tata.

— Trochę późno wracasz — zwrócił mi uwagę, przez cały czas wyglądając przez okno. Nie patrzył na mnie, był zainteresowany czymś innym. Jak zwykle.

— Miałem coś do załatwienia — mruknąłem cierpko, a następnie nalałem sobie wody do szklanki zaciskając przy tym delikatnie szczękę. Nienawidziłem go. Nie uronił nawet łzy po śmierci mamy.

— Niech zgadnę, ma na imię Celeste — prychnął, a następnie odwrócił się w moją stronę i wsunął dłoń do kieszeni swoich czarnych garniturowych spodni. Jak zwykle wygląd nienaganny.

— Nawet jeśli, to co? — Uniosłem brew i kpiąco parsknąłem śmiechem. — Od kiedy obchodzi cię co robię, hm? — zapytałem mając wciąż zaciśniętą szczękę.

MY TURN Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz