#XV

1K 51 21
                                    

Hejka!
Dawno mnie tutaj nie było za co przepraszam. Kompletnie nie miałam weny, a nie chciałam wam rzucać jakimś za przeproszeniem gownem. Sam rozdział nie jest dopracowany, ale będę małymi kroczkami do was wracać. Bądźcie cierpliwy, buziaki irysowej!
#MyTurn
Ig/tt- irysowej

Pov Raven

Nie miałem ostatnio na nic czasu. Od rana do wieczora siedziałem w piwnicy gdzie zajmowałem się ciałami, które co chwilę przywoził mi Michael. Byłem kurewsko wszystkim zmęczony, jednak na tym polegała moja „praca". Zerknąłem na telefon, który leżał tuż obok twarzy martwego mężczyzny. Przejechałem językiem widząc wiadomość od Celeste. Spojrzałem na rękawice, które byłe całe we krwi. Sprawnie je zsunąłem z dłoni i złapałem za telefon od razu go odblokowywując.

SMS Celeste
Żyjesz? Dlaczego się do mnie nie odzywasz? Zrobiłam coś?

Przejechałem językiem po dolnych zębach widząc treść wiadomości. Wszystko szło zgodnie z planem.

SMS
Żyje, nie mam czasu. Jak znajdę chwilę to się odezwę.

Odłożyłem telefon na bok i wsunąłem ponownie na swoje dłonie rękawice, po czym sprawnym ruchem wyjąłem wątrobę starszego mężczyzny. Uh, cóż za zdrowa wątróbka.

— Panie Ravenie, pana ojciec pana woła. — Słysząc słowa ochroniarza jedynie przewróciłem oczami.

— Wywieźcie ciało tam gdzie zawsze — mruknąłem i obmyłem wątrobę, a następnie włożyłem ją zapakowaną do lodówki. Zsunąłem brudny fartuch, który od razu wrzuciłem do pralki. Zmyłem pojedyncze krople krwi z rąk, po czym opuściłem piwnicę od razu udając się w stronę gabinetu mojego ojca.

Nachyliłem się nad drzwiami, w które zapukałem, a słysząc zaproszenie, bez wahania wszedłem do środka. Zatrzymałem wzrok na plecach ojca oraz dymie papierosowym, który ulatniał się zza jego głowy.

— Jutro musisz zastąpić mnie na spotkaniu. Michael nie może, bo ma pełno zleceń, a więc nie będzie się wam nudzić. O siedemnastej bądź gotowy, adres wyślę ci jutro — rozkazał swoim niskim i obrzydzającym mnie głosem. Był stary co było słychać po jego głosie. Pomarszczony, ale przystojny. Ten skurwiel niestety odziedziczył urodę po swojej matce, która była pieprzonym ideałem. Widziałem babcię tylko na zdjęciach, ale już wtedy mnie urzekała.

Kiwnąłem jedynie głową i odwróciłem się na pięcie wychodzą z jego gabinetu.

— Pieprzony cwel — mruknąłem pod nosem i wyszedłem po schodach, po czym zamknąłem się w swoim pokoju. Zsunąłem swoją białą koszulkę oraz czarno jeansowe spodnie wraz z paskiem. Podszedłem do lustra i delikatnie się odwróciłem mierząc wzrokiem tatuaże, które zakrywały moje blizny. Zacisnąłem delikatnie szczękę i już wybrałem miejsce gdzie zakryje kolejne zacięcia, które sam sobie robiłem w wieku dwunastu lat.

Przymknąłem oczy i pokręciłem głową, po czym cicho odetchnąłem biorąc dwa głębsze wdechy. Sięgnąłem do szafy, z której wyjąłem zwykłą czarną koszulkę oraz szare dresy. Poprawiłem swoje ciemne loki i wsunąłem na nos okulary z czarną oprawką. Usiadłem przy biurku i od razu włączyłem komputer wchodząc na podgląd pokoju dziewczyny. Uniosłem brew widząc jak jej przyjaciółka rozkłada się na łóżku, a Celeste jest w trakcie przebierania.

Przejechałem językiem po dolnej wardze obserwując jej półnagie ciało. Argumenty to ona miała niezłe. Przymknąłem oczy, gdy poczułem podniecenie, a więc od razu wyszedłem z aplikacji, aby nie widzieć dziewczyny.

Złapałem za telefon i bez wachania wybrałem jej numer wchodząc na wiadomości.

SMS do Celeste
Następnym razem nie przebieraj się przy Blair.

MY TURN Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz