#XII

1.4K 52 34
                                    


Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba, bo bardzo fajnie mi się go pisało. Zapraszam was na Ig: irysowej gdzie wpadł dość ważny komunikat. Do zobaczenia, irysowej
***

Pomiędzy mną a chłopakiem wciąż panowała cisza, wciąż tylko na siebie patrzyliśmy. Nie patrzył na mnie tak jak zawsze. Jego wzrok był przyjemny. Nie czułam się osaczona, nie czułam się przytłoczona ani tym bardziej przerażona. Był inny, ale to może przez fakt, że było popołudnie. Słońce wpadało przez okno oświetlając delikatnie jego poszarpaną twarz.

— Jesteś nawet znośny jak się nie odzywasz. — Uniosłam wrednie kącik ust, na co chłopak parsknął kpiącym śmiechem kręcąc przy tym głową.

— Vice versa — mruknął unosząc delikatnie brew, na co złapałam za poduszkę, która leżała na fotelu i po prostu nią w niego rzuciłam. — A to za co? — uniósł brew zerkając na poduszkę, która odbiła się delikatnie od jego kolana.

— Za głupotę. — Wstałam powoli z fotela i zasłoniłam okno, przez które wpadały końcówki promieni słonecznych. Niebo z każdą sekundą stawało cię oraz ciemniejsze przez burzowe chmury, które dość szybko zbliżały się w naszym kierunku.

— Przyniesiesz mi wodę? — słysząc słowa chłopaka delikatnie kiwnęłam głową i wyszłam z jego sypialni pozostawiając otwarte drzwi.

Przekroczyłam próg kuchni i wyjęłam naczynie z jednej z szafek, do którego nalałam zimnej wody. Wyjrzałam za okno i zmarszczyłam brwi widząc jakiegoś mężczyznę, który patrzył prosto na okno od mieszkania chłopaka. Zignorowałam to i złapałam za szklane naczynie udając się prosto do sypialni chłopaka. Jednak gdy przekroczyłam próg drzwi widok wbił mnie w ziemię. Raven stał do mnie plecami dzięki czemu miałam dokładny widok na jego mięśnie oraz tatuaże. Dużo tatuaży. Patrzyłam przez cały czas na jego wysportowane ciało oraz mięśnie, które poruszały się z każdym ruchem, gdy tylko z trudem zakładał na siebie białą koszulkę. Chłopak po chwili odwrócił się w moją stronę i uniósł delikatnie brew.

— Ślinka ci pociekła — mruknął jawnie rozbawiony moim wyrazem twarzy, na co cicho prychnęłam i pokręciłam głową podając mu szklankę z wodą.

— Skąd nagle tyle siły na wstanie z łóżka skoro jeszcze przed chwilą nie potrafiłeś przekręcić się na drugi bok? — Uniosłam delikatnie brew, na co chłopak przyjechał językiem po swoich zębach, a następnie upił łyka wody wzruszając delikatnie ramionami.

— Jak ma się taką pielęgniarkę obok to chce się żyć. — Parsknęłam kpiącym śmiechem na jego słowa i odwróciłam się na pięcie idąc w stronę salonu gdzie usiadłam na kanapie. Czarny doberman przez cały czas tu był i śledził każdy mój krok. Nie wyglądał na zbyt przyjaznego.

— Hades. — Pies słysząc głos swojego pana od razu przeniósł na niego wzrok i jak poparzony wstał z kanapy podbiegając do chłopaka, którego zaczął lizać po rękach. Mężczyzna delikatnie się nad nim nachylił i od razu pogłaskał psa, który z chęcią na to przystał.

— Chyba za mną nie przepada — powiedziałam patrząc na psa, który przez cały czas wtulał swoją głowę w dłoń chłopaka przy głaskaniu.

— A kogo on lubi poza mną. Toleruje jedynie Michaela i Ashera. Ezra ostatnio prawie skończył bez ręki, gdy chciał go pogłaskać — mruknął beznamiętnie chłopak na co uniosłam brew. Nawet ich pies to pieprzony zabójca, zajebiście mi wyszło.

— Czyli mam się trzymać z dala od niego, wspaniale. — Kiwnęłam głową, a chłopak pokręcił głową głaskając przez cały czas psa. — Jeśli podejdę to mnie ugryzie — dopowiedziałam wręcz od razu, gdy chłopak chciał coś powiedzieć.

MY TURN Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz