Pov Raven
Dwanaście godzin przed imprezą.
Przebudziłem się chwilę po ósmej, od razu przecierając swoje oczy. Do późna siedziałem w piwnicy i zajmowałem się ciałem, a raczej jego wnętrzem. Wstałem powoli z ogromnego łóżka i udałem się w stronę łazienki, gdzie wziąłem szybki prysznic i przebrałem się w opinającą czarną koszulkę oraz szare dresy, aby było mi po prostu wygodnie. Impreza, którą organizował mój brat odbywała się grubo po dwudziestej, a więc miałem wystarczająco dużo czasu.
Podszedłem do ogromnych granatowych zasłon i je odsłoniłem przez co światło rażącego słońca dotarło do moich oczu.
— Pierdolone słońce. — Skrzywiłem się delikatnie i odsunąłem się od ogromnych okien z widokiem na las. Kochałem swój pokój, bo jako jedyny miał balkon, z którego było widać ogromny las. Z przodu domu była ogromna łąka oraz droga dojazdowa, a więc moi bracia mieli najgorzej, ale to Michael płaci za swoją głupotę, bo chciał mieć największy pokój. Ja mam najmniejszy, ale mimo to i tak jest kurewsko duży.
Zszedłem po schodach na dół i wszedłem do kuchni, skąd zabrałem jabłko. Widząc gosposię jedynie zmierzyłem ją wzrokiem. Oboje za sobą nie przepadaliśmy. Ona nie lubiła mnie, a ja jej. To stare pruchwo od lat pieprzyło mi, że zniszczyłem jej pogląd na wątróbkę. Gdyby miała z sześćdziesiąt lat to i ją bym sprzedał na organy.
Zaparzyłem sobie czarna kawę bez cukru od razu wyszedłem na taras, gdzie siedział Michale oraz mój ojciec, który był w trakcie czytania jednej z gazet.
— No proszę, obudziła się księżna Kate — prychnąłem wsuwając do swoich ust ostatni kawałek tostów.
— Zamknij się, masz najprostszą robotę — mruknąłem i usiadłem na jednym z krzeseł rozsiadając się nieco wygodniej. Niech ojciec zainwestuje w nowe krzesła tarasowe, bo boli mnie dupa po trzydziestu sekundach.
— A co, już pozbyłeś się organów tej pięknej blondyneczki, którą ci wczoraj wieczorem przyniosłem? — Uniósł delikatnie brew na co kiwnąłem głową.
— I następnym razem nie macaj jej martwego ciała, obrzydzały mnie odciski jakie zostawiłeś na jej piersiach. — Chłopak tylko kpiąco się zaśmiał i popił swoje tosty mrożoną kawą.
— Cóż ci mogę powiedzieć braciszku, co złego to nie ja. — Ojciec przeniósł na niego wzrok i go nim zmierzył cicho prychając. — No co? — od razu odparł brat unosząc brew.
— Co złego to ty, brakuje sześciu ciał. Opierdalasz się. — Słysząc jego suchy i niski głos żółć dotarła do mojego gardła, przez co od razu odwróciłem wzrok delikatnie się krzywiąc. Zapiłem nieprzyjemny posmak zapiłem czarną kawą bez cukru.
— To pewnie zasługa jego nowej blond koleżanki, do której jeździ wieczorami — odparł bez krzty emocji mój najmłodszy brat, który wyszedł na taras trzymając w dłoni zwykłą niegazowaną dłoń. Usiadł na krześle tuż obok mnie delikatnie się krzywiąc na niewygodę krzesła. Czyli nie tylko kurwa ja.
— Zostaw Blair. — Mężczyzna zacisnął mocno szczękę mierząc brata wściekłym wzrokiem. Chyba sobie ze mnie kpicie, przyjaciółka mojej nowej laleczki daje dupy mojemu bratu. Moja szczęka delikatnie się zacisnęła tak samo jak dłoń na białej filiżance, która należała do rodziców ojca, których równie nienawidziłem jak jego.
— Nie mów, że mój braciszek zakochał się w jakiejś blond laleczce — prychnął kpiąco brat przez od razu przeniosłem na niego wzrok i uniosłem brew. Najstarszy brat nie drgnął, nie zaprzeczył, nie zrobił nic co zdziwiło mnie bardziej niż fakt, że rucha tą blond lale, która puściła się z już z połową mieszkańców Naples. Pierdolony kabaret.
CZYTASZ
MY TURN
Romance{‼️KSIĄŻKA JEST W TRAKCIE POPRAWIANIA‼️ } Celeste Miller poukładana 17 latka, która zamieszkuje małe miasto na Florydzie. Naples to spokojne miasteczko, które za dnia tętni życiem, świeżością i miłą atmosferą. Nocą zaś budzą się najmroczniejsze dem...