Cassia..Chciałbym zacząć od tego, że to co zrobiłem było konieczne i nie wytłumaczę ci tego, bo nawet sam nie potrafię, ale wiedz, że kocham cię jak tylko to jest możliwe. Przepraszam za to... Będziesz wiedziała o co chodzi. Wystarczy, że ruszysz swoim małym mózgiem. Szukaj klucza...
„Bo tam gdzie wspomnienia, tam jesteśmy my"
Alex Lucas Scott.
Nie leciały mi łzy, nie czułam żadnych innych emocji poza złością, że Alex był tylko w stanie zostawić mi głupi liścik, który nawet nie wiem co oznaczał. Jakieś pierdolone podchody, w których nigdy nie byłam dobra. Nie wiedziałam co może oznaczać to ostatnie zdanie, ale wiedziałam, że mam ochotę sama się teraz zabić. Tak samo jak zrobił to on.
-Macie jakiś ubaw bawiąc się w podchody? -Zapytałam z jadem w głosie Cartera, który spojrzał się na mnie ze zmarszczonymi brwiami. -Ty też jakimiś zagadkami pisałeś.
-Nawyk, który rozpoczął Alex. -Odpowiedział jakby nigdy nic, a ja zmarszczyłam brwi będąc w lekkim zdziwieniu słysząc jego odpowiedź.
-Nawyk?! Ja ci kurwa dam nawyk jak zaraz podetnę ci twojego kutasa! -Krzyknęłam idąc w jego stronę. Nie będzie już miał nawyku ruchania nieznajomych dziewczyn. Nie zdążyłam podejść w jego stronę ponieważ Elliot, który stał najbliżej mnie, złapał mnie za brzuch i trzymał. -Puszczaj! Kurwa, puszczaj jeżeli nie chcesz ty stracić swojego chuja!
-Ogarnij się jebana wariatko. Od zawsze tak pisaliśmy z Alexem i zostało mi to do dziś. -Splunął w moją stronę, a ja histerycznie się zaśmiałam. Zostało mu to do dziś. Co za jebany kretyn. Miałam ochotę mu odciąć twarz z każdym nerwem, który łączył ja z głową. -Lepiej wysil swoje szare komórki i to rozwiąż.
-Damy sobie radę, Cass. -Rzekła Hazel próbując podnieść mnie na duchu. Nie wiele to dało, ale zawsze coś.
-Co za ciężka atmosfera. -Wtrącił się Liam, a ja przewróciłam oczami. On zawsze wiedział co powiedzieć w nieodpowiednim momencie. Kiedy uspokoiłam się do tego stopnia, że nie chciałam wydłubać oczu Carterowi, Elliot mnie puścił. -Dobra, wiem, że musimy to rozwiązać, ale dzisiaj jest impreza u Michaela!
-Kolejna impreza? -Spytał Xavier, a Davis w odpowiedzi pokiwał twierdząco głową. -Za dużo imprezujemy, ale wchodzę w to.
-Ja też, a wy? -Spytała Hazel patrząc się na naszą trójkę. Wzruszyłam ramionami, a chłopcy pokiwali zgodnie głowami. Było mi to obojętne czy będę dzisiaj siedziała w domu czy na imprezie, bo i tak miałam w planach się upić. Chociaż nie będę w tym sama i nie wyjdę na alkoholiczkę, na którą był wyszła pijąc bez kogokolwiek. -O której się zaczyna?
-Zaczęła się pół godziny temu i jest w domu na obrzeżach miasta. -Odpowiedział Liam, a jęknęłam pod nosem, bo to oznaczało, że będziemy jechali autami, które posiadają tylko Elliot i Carter.
-Elliot, ja, Hazel jedziemy z tobą, a wy z Carterem. -Powiedziałam w stronę chłopaków, a oni krzywo się na mnie spojrzeli. -No co?
-Tylko, że Carter nie jeździ autem. -Odpowiedział Elliot, a ja spojrzałam na niego krzywo. Jak to kurwa nie jeździ autem? To czym w taki razie? -A nikt z nas nie wsiądzie na motocykl.
-Co, kurwa? -Spytałam patrząc się z przerażeniem na wszystkich tutaj zgromadzonych. -I jaki mamy plan?
-Taki, że ty jedziesz z Carterem. -Zaśmiał się Xavier, a ja naprawdę miałam ochotę się zabić. Przecież nie raz widziałam Cartera za kierownica, a nie na motocyklu. Poza tym on jest skłony do autodestrukcji. -Powodzenia, mała.
CZYTASZ
•Eternal sleep of the sun• +18
Lãng mạn„W tych oczach nie było nic dobrego, same zło, które chciałam mieć tylko dla siebie."