Rozdział 10

474 21 6
                                    



Wsiadając do auta Cartera nie wiedziałam czego mogę się spodziewać. Nie było mi do śmiechu, bo ten człowiek był zdolny do wywiezienia mnie do lasu i zostawienia tam. Nie ufałam mu i dobrze o tym wiedział. Siedziałam obok niego, ale żadne z nas nie odezwało się słowem, a z głośników leciała Lana Del Rey - White Mustang. Kochałam jej piosenki, były melodyjne, a jej głos anielski. Cała ona była anielska. Jej wygląd był tak czysty i przejrzysty, że aż niemożliwy. Na zewnątrz nie było zbyt ciepło, więc z domu zdążyłam wziąć jeszcze na szybko bluzę, a teraz żałuje, że nie wzięłam jeszcze czegoś, bo zaczął padać deszcz. I oczywiście mi to bardzo nie przeszkadzało, ale nie lubiłam mieć przemoczonych rzeczy, które później się kleją do ciała, a włosy do twarzy.

-Czemu ty się, kurwa, uśmiechasz? -Usłyszałam nagle pytanie z strony chłopaka. Odwróciłam w jego stronę głowę widząc tylko profil boczny. Widziałam jak idealnie wypukłe usta były uwydatnione, skórka gładka niczym tafla wody, a brązowe włosy opadały w nieładzie na czoło. -Odpowiedz

-Przez muzykę. -Mruknęłam odwracając z powrotem głowę w stronę szyby przez, którą widziałam same drzewa. Teraz z głośników leciała Lana Del Rey - Brooklyn baby. -Słuchasz jej?

-A nie słychać? -Parsknął, a ja przewróciłam oczami. -Mam jej prawie każdą piosenkę na playliście.

-I think we're like fire and water..

-I think we're like the wind and sea.. -Trochę dziwnie mi się siedziało słysząc te słowa kiedy obok jest Carter, który jak mówił mnie nienawidzi. Ja też to robiłam, ale dalej było to dla mnie niekomfortowe.

Jeden głupi wypad gdzieś nie naprawi tego co zrobił przez kilka lat w moim kierunku. Niszczył mnie w każdy dzień, nawet wtedy kiedy się z nim nie widziałam. Psuł moją dobrą stronę będąc obok, a teraz jadę z nim w aucie. Zabrał mnie gdzieś, a ja nawet nie miałam pojęcia gdzie.

-Yeah, my boyfriend's pretty cool.. -Zaśmiałam się na ten tekst, a kątem oka zauważyłam jak się patrzy w moją stronę.

-But he's not as cool as me -Zaśpiewałam równo z Lana. Widziałam jak jego kącik ust się unosi, a moje nogi delikatnie zdrętwiały. Były jak z waty i czułam to siedząc w tym głupim aucie. -Oglądałeś pamiętniki wampirów? -Spytałam słysząc kolejną jej piosenkę, która dotyczyła braci Salvatore. -Kurwa, daj głośniej to.

-Nie będziesz śpiewała. -Skwitował, a ja wzruszyłam na jego słowa. Będę i chuj mnie obchodzi jego zdanie. Sama dałam głośniej piosenkę, a po chwili widziałam zirytowanie na jego twarzy.

-Będę. -Stwierdziłam krótko. -Ah ah ah ah
Ah ah ah ah.. Cacciatore.. -Zaśpiewałam. -La da da da da..La da da da da... Limousines. -Kochałam ten melodyjny pierdolony głos. Była aniołem, który chciał unieść się w powietrzu.

-Nie wiedziałem, że potrafisz śpiewać. -Odparł, a ja się zaśmiałam. Nie wiedział niczego o mnie, więc nawet nie zdziwiło mnie to zdanie.

-Nic o mnie nie wiesz.

Teraz będzie najlepsza zwrotka w całej piosence. Byłam fanką Lany tak samo jak pamiętników, które oglądałam multum razy.

-Catch me if you can
Working on my tan
Salvatore.. -Nawet nie wiedziałam jak mogę opisać to co się właśnie działo. Byłam w tak euforycznej chwili, że nie interesowało mnie to co sobie myśli o mnie tem chłopak, który siedzi obok. -Dying by the hand... Of a foreign man... Happily

-Dobra, wysiadamy. -Powiedział, a ja mruknęłam niezadowolona pod nosem. Chciałam sobie jeszcze pośpiewać, ale widząc reakcje bruneta na to mogłam stwierdzić, że nie za bardzo mu się to podobało. Otwierając drzwi nie wiedziałam gdzie się znajduje, ponieważ wokół były drzewa, które przysłaniały wszystko.

•Eternal sleep of the sun• +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz