Rozdział 31

258 16 5
                                    



     W momencie kiedy myślimy, że ktoś jest naszą bratnią duszą, czego się mylimy. Okazuje się, że ta osoba nie jest taka jak sobie ją wykreowaliśmy. Czasami ludzie okazują się zupełnie inni, niż byli na początku. Zmieniają się, bo pokazują kim naprawdę są. Początki zawsze wiążą się z założeniem fałszywej maski na twarz, która ma ukryć zło. Niektórzy zakładali maskę złej osoby, przykrywając dobro, którego nie chcieli ukazywać innym ludziom. Boją się reakcji na ich delikatny cień. Jestem osobą, która założyła dobrą maskę na złe wnętrze. On był dobry, ale założył maskę, która nie była dobra.

      Wszyscy szliśmy na miasto, Carter niestety też, bo Elliotowi zrobiło się go żal i nie pozwolił na to, żeby Carter siedział sam w hotelu. Czułam się jakby cały czas na mnie patrzył, miałam jego wzrok na swoim ciele, a to uczucie nie było zbyt przyjemne. Nie wiedziałam czego ode mnie oczekiwał, wiedziałam jednak, że nie da mi spokoju, ponieważ wychodząc z mojego pokoju. Uświadomił mnie, że to nie jest jeszcze koniec, na pewno nie z jego strony, bo z mojej już tak. Kiedy pocałować Hazel, skończyłam to, ale miało to swoje skutki. Przez trzy dni ze stresu nie mogłam nic zjeść, kiedy chciałam się napić wody, wymiotowałam. Jedzenie miało uczucie szkła, którego nie mogę przełknąć. Po trzech dniach dałam radę wypić koktajl bananowy, ale tylko połowę szklanki. Jedzenie sprawiało mi trudność, ale chciałam jeść. Chciałam wyglądać normalnie, nie mogłam patrzeć na wystające kości biodrowe, za chude nadgarstki czy zbyt wyraziste kości policzkowe. Nie chciałam tak wyglądać, ale zjedzenie czegokolwiek było trudniejsze. Problemy z jedzeniem pojawiły się po śmierci Alexa, a Carter jeszcze wszystko dołożył. Niepotrzebnego stresu, płaczu, nerwów i mnóstwa innych emocji, których nie powinnam przezywać przez tego człowieka.

-To co robimy? -Zapytał Xavier. Tak naprawdę wszyscy wyszliśmy tylko po to żeby się napić, ale przy okazji podziwialiśmy piękno tego miejsca, do którego musieliśmy przylecieć. -Lecimy z grubej rury, czy kulturalnie?

-Ja i Laura na pewno nie pijemy kulturalnie. -Stwierdziłam zakładając dziewczynie rękę na ramie. Brunetka pokiwała twierdząco głową, a na jej twarzy pojawił się zadziwiająco piękny uśmiech. Cała czwórka chłopaków nam się przyglądała, a na twarzy Liama widziałam zadowolenie moimi słowami.
-Kto pije kulturalnie to szukać sobie innych znajomych.

-Cass, co się z tobą stało? -Zaśmiał się Davis, a ja wystawiłam w jego kierunku środkowego palca.

-Nawróciłam się. -Odpowiedziałam, a po chwili przeniosłam wzrok na Cartera, który patrzył się na moją czarną sukienkę. -Gdzie idziemy?

-Wiem gdzie jest fajny bar otwarty, który znajduje się na środku miasta. -Zaczął Elliot, a każdy przerzucił na niego wzrok. Brzmiało naprawdę ciekawie. -Zabawa z innymi i alkohol.

-Jeśli ktoś ma powód, dlaczego mamy nie iść na miasto, niech przemówi teraz albo zamilknie na wieki. -Powiedziała Laura, a każdy z nas prócz Cartera zaczął się śmiać. -Nikt? Nic? To idziemy!

-Z buta? -Jęknął Xavier, ale nikt mu nie odpowiedział, ponieważ każdy zaczął iść za Elliotem, który prowadził nas w to magicznie imprezowe miejsce. -Ile tam się idzie?

-Czterdzieści minut. -Odparł, a jęk Holta był tak głośny, że ludzie przez hotelem się na nas patrzyli. Debil. -Spacer ci się przyda, Xavier.

-Twierdzisz, że jestem gruby?! -Krzyknął, a ja spojrzałam w tym samym czasie na Laure, której ciało było wręcz idealne. Dziewczyna nie miała tak wystających kości jak ja, ale nie była też gruba. Była aniołem.

-Nie, ale twój zakres ruchu jest mały. -Zaśmiał się na co ja i Liam prychnęliśmy śmiechem. Xavier mało się ruszał, w tym Elliot miał racje.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 25 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

•Eternal sleep of the sun• +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz