Rozdział 8 - Ważne decyzje i ciężkie próby

23 6 1
                                    

Stresowanie się przed zapukaniem do drzwi nie było aż tak nienormalne, jak można by sądzić; w końcu każdy chociaż raz tak się poczuł przed kawałkiem drewna. Jednak dla Jules była to zdecydowana przesada — ostatnio, gdy miała odwiedzić Mei, a teraz Luke'a? Nie mogła choć trochę się wyluzować? Najwyraźniej... Nie.

Rozmowa z Mei dała jej do myślenia i uświadomiła o kilku faktach, na przykład o tym, że Luke może nie wiedzieć, jak nawiązać relację romantyczną z drugą osobą oraz jak dowiedzieć się, czy podoba się kobiecie. Zawsze to gdzieś było z tyłu głowy Jules, w końcu wiedziała choć trochę o spektrum autyzmu z internetu, ale potrzebowała, aby ktoś powiedział to na głos. Przecież każdy przypadek podobno był inny. Mogła się mylić. Tak samo dotarło do niej, że nie powinna być cykorem, tylko zawalczyć o swoje życie i spełnienie pragnień. A wino pomogło jej dojść do jeszcze jednego wniosku: Luke jej się podobał. Może nie była zakochana, a co do zauroczenia nie była pewna, ale czuła w sercu, że chłopak ją interesował i pociągał, a to zawsze coś znaczyło.

Tym razem nie wyglądała już jak jedna wielka porażka. Pomalowała się, ubrała w oliwkowy golf oraz czarne rurki, narzuciła na siebie płaszcz i na stopy założyła botki na obcasie. Nie prezentowała się w swojej opinii super seksownie, ale też nie zamierzała bawić się w głębokie dekolty czy mini spódniczki. Pragnęła wygody, a przy tym nie uchodzić za dresiarza. A też nie uważała się na aż tak zdesperowaną, aby w listopadzie biegać z gołymi nogami i marznąć.

Przemyślała w głowie jeszcze raz, co chciała osiągnąć tym spotkaniem; jakie tematy musiała poruszyć. Potem wzięła głęboki wdech i policzyła do trzech, by następnie użyć dzwonka do drzwi. Miała nadzieję, że nie pomyliła mieszkań w bloku. Wierzyła, że nie zrobiła tego błędu. W końcu zapisała sobie adres w notatniku na telefonie, ale przypadkowe napisanie cyfry o jeden mniejszej lub większej też by jej nie zdziwiło. Znała siebie aż za dobrze.

Gdy zadzwoniła drugi raz, uświadomiła sobie, że była niecierpliwa, ale chciała mieć to za sobą. Zobaczyć go, porozmawiać, może jakoś pociągnąć dalej tę relację... Nerwowo przerzucała ciężar ciała z jednej nogi na drugą. Już chciała zapukać, sądząc, że urządzenie było zepsute, gdy drzwi otworzyły się przed nią, a w progu pojawił się Luke z mokrymi włosami i pojedynczymi kroplami wody spływającymi po twarzy. Spojrzała na jego ciuchy i przełknęła ciężko ślinę. Był ubrany w pośpiechu, a jego bluza lekko podwinęła się do góry, ukazując kawałek gołej skóry brzucha. „Musiał się kąpać", przeszło jej przez głowę i jeszcze bardziej się speszyła. Luke wykrzywił twarz w dziwnym grymasie, nie rozumiejąc, dlaczego Jules stała w korytarzu.

— Nie byliśmy dzisiaj umówieni, pamiętałbym — powiedział, poprawiając rękawy granatowej bluzy z kapturem.

— Pomyślałam, że nie będziesz miał nic przeciwko — tłumaczyła się Jules. — Nie wspominałeś o żadnych planach, więc no... Mam ze sobą babeczki! — Wyjęła z torebki plastikowe opakowanie z wypiekami, którymi zajmowała się rano, pamiętając o tym, że Luke wspomniał kiedyś, jak bardzo uwielbiał czekoladowe muffiny z malinami. Musiała go w końcu jakoś udobruchać, prawda?

— Nie wiem... Nie wiem, co teraz powiedzieć — przyznał chłopak, marszcząc czoło.

— Że z chęcią mnie ugościsz i zaproponujesz kawę?

Pokiwał głową, a następnie zaczął mruczeć coś pod nosem, czego do końca nie zrozumiała, więc uśmiechnęła się delikatnie, czekając, aż dojdzie do tego, nad czym rozmyślał. W międzyczasie rozpięła guziki płaszcza, czując, jak robiło jej się ciepło, a pozbycie się okrycia przyjęłaby z rozkoszą.

— Na mojej ściągawce pisało, że w taką pogodę jak dzisiaj, czyli chłodną, zachmurzoną i z występującymi opadami, jeśli jest to osoba płci żeńskiej, to najlepiej zaproponować kakao z bitą śmietaną i piankami lub kawę z przyprawą korzenną. A jeśli odpowiedź będzie negatywna, to herbatę z sokiem malinowym lub imbirem i cytryną.

Spektrum miłości [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz