Rozdział 19 - O jeden krok za daleko

27 5 1
                                    

Jules miała w życiu jedną prostą zasadę — kiedy na imprezie sikała w pozycji skoczka narciarskiego i czuła jak miota nią na lewo i prawo, to musiało być źle. Gorsze było wymiotowanie, ale rzadko kiedy jej się to zdarzało. Inaczej było z kiwaniem się nad muszlą klozetową i próbą niewywrócenia się.

Wesele trwało w najlepsze, choć mnóstwo osób zdecydowało się już opuścić hotel całkowicie i wrócić do domu lub udać się do swojego pokoju na piętrze. Taką samą decyzję podjęła Jules, gdy po pobycie w łazience wiedziała, jak niedobrze z nią było. Przejście po linii prostej zdawało się jeszcze w miarę łatwe, a może tak tylko się jej wydawało? I tak naprawdę to poruszała się slalomem?

Wsparła się o ramię Luke'a, gdy siadała obok niego i chwiejąc się, zachichotała:

— Wracamy do pokoju? Chyba za dużo wypiłam.

— Od paru godzin piłaś wyłącznie wódkę — skomentował kwaśno Luke, wstając i chwytając Jules pod ramię. — Gotowa?

— Daj mi jeszcze tak dziesięć sekund — ziewnęła, zakrywając usta dłonią.

Luke przekrzywił głowę, a następnie zaczął bezgłośnie odliczać. Poruszał wargami, a Jules tego nie zauważyła. Gdy doszedł do dziesięciu i pociągnął dziewczynę do góry, ta zapiszczała, nie rozumiejąc, co się działo.

— Co ty robisz?! — jęknęła, mocniej go chwytając.

— Minęło dziesięć sekund.

Prowadził ją przez salę, lawirując między ludźmi. Kilkakrotnie został zmuszony przyciągnąć ją bliżej siebie, gdy zaczynała chwiać się w każdym możliwym kierunku. Sam nie był najtrzeźwiejszy, ale trzymał się zdecydowanie lepiej od niej.

Gdy dotarli do schodów, Jules stęknęła, po czym oderwała się od niego i chwyciła się balustrady.

— Jesteś pewna? — dopytał, stając za nią.

— Jestem pijana, ale nie aż tak.

Pokręcił głową, ale nie skomentował tego na głos. Ciągle podążał za nią, asekurując ją. W myślach przekalkulował już każdy błąd, którego mogła się dopuścić.

Zachwianie się, nietrafienie butem o stopień, potknięcie się o własne nogi, złamanie obcasa, puszczenie się barierki...

Ale nie zrobiła żadnego z nich. Czyżby faktycznie w takim stanie upojenia nadal potrafiła zadbać o to, aby nic sobie nie zrobić? Zachowywała pełne skupienie? Mógłby to sprawdzić, prosząc ją o rozwiązanie trudnego równania różniczkowego, gdyby tylko je potrafiła.

Gdy znaleźli się w pokoju, Jules opadła na łóżko, wcześniej zrzucając z stóp obcasy i cicho pojękując ze szczęścia. W tym samym momencie Luke usiadł na skraju materaca. Poluzował krawat i westchnął, gdy poczuł zawroty w głowie. Alkohol zaczął ukazywać swoje mocniejsze działanie.

W ciszy odpoczywali, wspominając miniony wieczór. Jules nadal denerwowała się faktem, że Tristian brał udział w weselu i najchętniej uderzyłaby go patelnią w łeb. Luke natomiast czuł z siebie dumę, że pomimo swoich problemów ze znajdowaniem się wśród nieznajomych, to poradził sobie świetnie. Nawet z głośną muzyką dał radę. Jednak wiedział, że w dużej mierze była to zasługa dziewczyny leżącej obok niego.

Przełknął ślinę, gdy zauważył, że materiał kobaltowej sukienki podwinął się, ukazując gołe udo Jules. Nie była to pierwsza chwila tego dnia, gdy widział, jak pięknie wyglądała. Zachwycał się nią zawsze, kiedy na nią spoglądał. Nie ważne, czy była w cudownej kreacji, czy może w spranym dresie, w którym uwielbiała się przechadzać po swoim mieszkaniu.

Spektrum miłości [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz