Rozdział 20 - Fałszywe wirusy i zniszczone ego

28 5 4
                                    

Poranek był okropny. I to nie tylko przez to, że łóżko okazało się być za małe na ich dwójkę oraz pas poduszek pomiędzy nimi. Także niejedynym powodem były krępujące wspomnienia wydarzeń, kiedy kierowały nimi emocje wypełnione pożądaniem, a potem strachem. Wszystko to połączyło się w jedną katastrofę, a i tak to nie był koniec.

Poranek był okropny przez kaca, który przypomniał im o całym alkoholu wypitym zeszłej nocy. A dokładniej — o mieszance różnorakich alkoholi, poczynając od szampana, idąc przez wódkę, a kończąc na rumie. Jednak chcąc nie chcąc, musieli zebrać się i wstać. Nie mieli wyboru, a opcja pospania do popołudnia nie była tego dnia nawet możliwa. Zmusili się w ciszy do zjedzenia śniadania, stającego im w gardłach, a następnie spakowania się i wyruszenia razem z Violet i Mei dalej w drogę. Jules musiała po drodze odstawić równie skacowane przyjaciółki do domu rodzinnego tej pierwszej, a potem kontynuować jazdę aż nie dotrą do Oswestry, najpewniej już idealnie na obiad.

— Stresujesz się? — zapytała Jules Luke'a, gdy zostali sami w samochodzie.

Chłopak wpatrywał się w widok za okna, przyglądając się każdemu mijanemu przez nich drzewu lub domowi. Westchnął, złączając razem dłonie, ale nie odpowiedział na pytanie dziewczyny.

— Ja trochę. Nie co dzień przyprowadza się do domu now... nową osobę — mówiła dalej, by w ostatniej chwili się zawahać i zmienić dobór słów.

„Na czym my tak właściwie stoimy?", zastanawiała się w myślach. Nigdy podczas ich znajomości nie padły żadne konkretne, oficjalne formy określające ich relację, ale wiedziała, że byli zdecydowanie za daleko od łatki „spotykania się". Takiego wstępnego, oczywiście. Od dawna w swojej głowie nazywała ich parą, ale nigdy nie użyła słowa: chłopak, dziewczyna. Tak samo jak Luke. Po zeszłej nocy powinni na pewno być w związku, ale jak to wyglądało dla niego? Ona sama nie potrafiła wyobrazić sobie bycia tak blisko z kimkolwiek, nie będąc razem. Nigdy nie rozumiała, jak inni mogli ot tak znajdować partnerów na jedną noc, a rano wyrzucać ich z pamięci. Jules była za bardzo romantyczna w takich sprawach. Były one dla niej ważne. I nie dałaby rady całować się, obściskiwać się i współżyć z kimś, kto nie miał w jej sercu specjalnego miejsca. A Luke je miał. Od dawna.

— Wspomniałaś im o mojej sytuacji?

— O spektrum? — Spojrzała na niego, gdy ten kiwnął głową. — Coś tam rzuciłam, aby się nie narzucali na dzień dobry, ale wiesz, to było bardziej jak: „Mamo, nie wyskakuj mu z jakimś przytulaniem na powitanie czy całowaniem w policzek". Albo, że jak poprosisz o ściszenie czegoś, to żeby się o to zbytnio nie kłócili. Tata ma czasami świra na punkcie piłki nożnej oraz głośnego oglądania meczów i kibicowania.

Uśmiechnął się delikatnie, ciesząc się, że Jules faktycznie nie wchodziła aż tak głęboko w ten temat z rodzicami. Jedynie delikatne wspomnienie, a nie jakaś instrukcja obsługi, jak kiedyś, gdy po raz pierwszy odwiedził dom swojego kolegi w liceum. Dobrze pamiętał, jak rodzina Andrew nadskakiwała mu, aby czuł się komfortowo. Z gęsią skórką rozpamiętywał wszystkie pytania o to, czy światło nie było za jasne, czy nie powinni ściszyć telewizora, czy nie wolałby gdyby mówili ciszej, czy chce, aby przekąski były w takiej odległości od siebie... Pragnął czuć się normalnie i tylko, gdyby była taka potrzeba, delikatnie wyjawić swój problem z daną rzeczną. Myślał ino o tym, by dopasować się do otoczenia. Jako nastolatek nie marzył o niczym innym jak o akceptacji i spokoju, a także niebyciu społecznym wyrzutkiem.

Był ciekaw, jak potoczy się całe poznanie Mei z rodzicami Violet, którzy jeśli dobrze pamiętał, nadal nie pogodzili się z orientacją ich pociechy. Pomimo że od ponad pięciu lat była niezachwianie pewna swojej seksualności. Rodzice Violet za każdym razem, gdy ją spotykali, to upewniali się, czy nie zmieniła zdania i może nie chce sobie znaleźć jakiegoś przystojnego chłopaka. Nie wiedział, jak mogła to znosić z takim spokojem, skoro nawet jego to denerwowało, a słyszał te pytania skierowane do Violet naprawdę rzadko. Zazwyczaj wypływały przy większych spotkaniach rodzinnych, jakby nie było ciekawszych tematów rozmów. On z chęcią podzieliłby się swoimi poglądami na niektóre dowody twierdzeń matematycznych.

Spektrum miłości [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz