To był ten dzień, na który Jules czekała od kilku miesięcy. W końcu mogła ubrać spodnie kupione na olbrzymiej promocji — całe w srebrnych cekinach i z rozszerzanymi nogawkami. Zawsze miała problem, na jakie wyjście je założyć, aż w końcu trafił się sylwester. Idealne wydarzenie na nietypowe błyszczące ciuchy. Jednak to był jedyny szalony element jej kreacji. Reszta już była dość standardowa jak czarna obcisła bluzka z dekoltem serce czy botki na obcasie. Z makijażem też specjalnie nie zaszalała. Może jedynie kreski na powiekach były dłuższe i grubsze, a usta zostały pomalowane na ciemnoczerwoną barwę.
Mimo wszystko za swoje największe osiągnięcie uważała namówienie Luke'a na założenie jakiejkolwiek koszuli i rozpięcie w niej dwóch pierwszych guzików. Jakoś nie potrafił przekonać się do tego, że na imprezie nie musi być zapięty aż po szyję. Ale musiała przyznać — w czarnej koszuli prezentował się naprawdę dobrze.
Z trudem dostali się na ostatnie piętro budynku po starych drewnianych schodach i nawet nie pukając, weszli do mieszania. Jules pamiętała dokładnie instrukcje Mei, że ma nawet nie próbować dobijać się do drzwi, ponieważ będą ciągle otwarte przez ilość zaproszonych gości. Choć może nawet to nie było dokładnym powodem. Już na korytarzu słyszała niemożliwie głośną muzykę, więc w środku musiało być jeszcze gorzej.
Jules nie wiedziała, kto był gospodarzem. Jedyne co usłyszała od Mei, że to jakiś daleki znajomy dziewczyny i że co roku robił olbrzymie imprezy. Podobno były one zawsze najlepsze i pełne studentów z różnych wydziałów. A dodatkowym plusem było, że ten ktoś był super bogaty i nie trzeba było przynosić alkoholu. Wszystko było załatwione i gotowe do wypicia. A Jules nigdy by nie pogardziła darmowymi procentami.
— Jest w porządku dla ciebie? — zapytała Luke'a, rozglądając się po mieszkaniu urządzonym w nowoczesnym stylu.
— Mhm... Głośność na granicy poprawności — odpowiedział. — Dam radę.
— To super! — Chwyciła dłoń chłopaka i pociągnęła go za sobą, szukając dziewczyn. — Gdzieś powinna być Mei i Carolina!
Nie musiała szukać długo. Gdy przeszła kuchnię i jadalnię, w której ludzie grali w różne alkoholowe gry i trafiła do dużego salonu, to od razu trafiła wzrokiem na przyjaciółki, siedzące na poduszkach na ziemi z drinkami w dłoniach. Obok Caroliny leżał rozłożony chłopak o blond włosach zaczesanych do góry i też w okularach, jak jego partnerka, a przy nim leżała szklanka wypełniona samą whisky.
Jules przywitała się z każdym przytulasem, a potem gdy Luke przywitał się z dziewczynami, powiedziała:
— Luke... To jest Luke. — Wskazała dłońmi z jednego, na drugiego.
Przez chwilę panowała cisza, aż sama nie mogła się powstrzymać i zaśmiała się na całe gardło, a po niej Mei i Carolina.
— Ale tak naprawdę? — dopytał jej Luke.
— Tak! — zachichotała Jules. — Mówię w pełni poważnie.
— Miło cię poznać, Luke. — Narzeczony Caroliny wyciągnął dłoń do chłopaka.
— Ciebie też, Luke... Przepraszam, ale...
W tym czasie Carolina szturchnęła swojego partnera łokciem w bok, a ten spojrzał na nią, zamrugał i po chwili pokiwał głową.
— Zapomniałem. Caro mi mówiła, ale wyleciało mi z głowy. Sorry, stary! — Uśmiechnął się. — Czego się napijecie?
— Mocnego drina! — krzyknęła Jules.
CZYTASZ
Spektrum miłości [ZAKOŃCZONE]
RomanceNie każda chwila jest odpowiednim momentem dla danej relacji. Czasem trzeba poznać się na nowo po kilku latach. Jules i Luke spotykają się w Birmingham, jednak każde z nich z innym bagażem emocjonalnym. W zgiełku codziennego życia starają się odnal...