Powiadało się, że czas leczył rany, ale w przypadku Jules Davies było to olbrzymie niedopowiedzenie. Pomimo tego, że minął już miesiąc nauki na studiach magisterskich z literatury angielskiej, a jeszcze więcej od odkrycia tego, że Tristian ją zdradzał, to dziewczyna była ciągle wypełniona jednym uczuciem — rozpaczą.
Uczyła się pilnie, jak zawsze, gdy chciała pozbyć się z głowy natarczywych przemyśleń i skupić się na czymkolwiek byle nie na złamanym sercu. Nawet podczas pracy w kawiarni, jeśli miała choć kilka minut wolnego, to od razu znajdowała sobie jakieś zajęcie. A to wyciągnięcie zadania do wykonania na zajęcia, czy to obsesyjnego sprzątania każdej możliwej powierzchni. Nawet gdy już coś nie mogło być czystsze.
Mimo tego, że jej oceny ukazywały, że wszystko było w porządku, to jej wygląd tego nie odzwierciedlał. Tak samo jak wisielcze poczucie humoru i problemy w kontaktach z innymi osobami.
Zapuściła się i sama o tym dobrze wiedziała. Ziemista cera i cienie pod oczami, świadczyły o ciągłym niedosypaniu. Obgryzione paznokcie mówiły o zdenerwowaniu. A ilość pudełek z dań na wynos i opakowań słodkich oraz słonych przekąsek, przypominała już raczej zbudowany pomnik ku problemom z niezbilansowaną dietą oraz zapowiadającą się cukrzycą lub miażdżycą.
Jednak dla Jules najgorsze były wspomnienia. Tristian mieszkał z nią przez rok od nieszczęsnej nocy, a teraz musiała na nowo nauczyć się jak żyć w samotności w lokum, które wynajmowała od wujka. Cisza była denerwująca. Wręcz sprawiała jej ból. A pozbycie się każdego dowodu na istnienie Tristiana było po prostu trudne. Zawsze, gdy sądziła, że powyrzucała już wszystkie rzeczy chłopaka czy pamiątki po ich związku, to nagle znikąd pojawiała się jego koszulka, albo skarpetka lub zdjęcie, na którym byli tacy szczęśliwi.
Wpatrywała się w kubek z ulubioną drużyną piłkarską swojego byłego chłopaka, zastanawiając się, co z nim powinna była zrobić. Wyrzucić? Zostawić? Oddać komuś z roku? Obejrzała go dokładnie z każdej strony. Nie był ani trochę uszkodzony. Wydawał się wręcz nowy. Może mogłaby go sprzedać za jakąś drobną kwotę?
Z rozmyślenia wytrącił ją dzwonek do drzwi i donośne pukanie. Westchnęła, kręcąc przy tym głową. Nie umawiała się z nikim. Zamierzała dzisiaj przeleżeć cały dzień w łóżku i jeść lody czekoladowe aż poczułaby mdłości i oglądać kolejny koreański serial, ale chyba nie miało to być jej dane.
Wyjrzała przez judasz i przełknęła ciężko ślinę, widząc Violet, którą znała od dziecka. Rzuciła ona studia po pierwszym roku na licencjacie i od tego czasu ciągle zmieniała pracę, szukając tej jednej ulubionej, ale w końcu zawsze wracała do tej początkowej — na stacji benzynowej.
Jules otworzyła drzwi, wpuszczając do środka Violet, która niosła w dłoniach opakowania z chińskim jedzeniem. Zdenerwowana dziewczyna dmuchnęła przed siebie, próbując pozbyć się z twarzy kosmyków brązowych włosów, które spadły jej na oczy.
— Pomóc ci? — zapytała Jules.
— No raczej, Davies, jeżeli chcesz w ogóle coś zjeść nie z podłogi — prychnęła Violet, gdy zachwiała się, a opakowania niebezpiecznie pochyliły się ku ziemi. W ostatniej chwili udało jej się odzyskać równowagę.
— Już je biorę!
Jules zabrała jedzenie z rąk koleżanki i zaniosła je do kuchni. Wyjęła też sztućce i czekając, aż Violet ściągnie buty oraz kurtkę, zawołała:
— Chcesz herbatę? Czy coś innego?
— A masz piwo? — krzyknęła Violet. — W końcu mam dzień wolny i nie zamierzam się bujać z jakąś byle jaką herbatką.
![](https://img.wattpad.com/cover/370526414-288-k725113.jpg)
CZYTASZ
Spektrum miłości [ZAKOŃCZONE]
Roman d'amourNie każda chwila jest odpowiednim momentem dla danej relacji. Czasem trzeba poznać się na nowo po kilku latach. Jules i Luke spotykają się w Birmingham, jednak każde z nich z innym bagażem emocjonalnym. W zgiełku codziennego życia starają się odnal...