PEDRI
Gavi zdecydowanie wypił za dużo. I miałem wątpliwości czy na pewno cokolwiek kontaktuje.
--No to co czas na butelke-- rzekł głośno Ferran. Cała nasza grupka usiadła w kole. To nie zakończy się dobrze. Pijana butelka, to jak igranie z losem.
Ja byłem trzeźwy. Nie miałem ochoty wyjebać się z kontuzją tylko dlatego, że miałbym być najebany.
--No Torres, pytanie czy wyzwanie--rzekł Ansu.
--lecimy z grubej rury. Wyzwanie--rzekł pewnie.
--Z grubej rury powiadasz....igrasz z losem, wiesz jak kocham dawać wyzwania--rzekł Ansu.--Napisz "Kocham cię" do jakiegoś zawodnika z Realu, który nie gra w reprezentacji Hiszpanii ani Hiszpanem nie jest -- rzekł z zabójczym wzrokiem.
--Co?! No chyba cię jebło-- rzekł Ferran, a reszta grupki albo wryło, albo się śmiali albo właśnie zaktusili się alkoholem który aktualnie pili.
-- Cykasz się?--zaśmiał sie Ansu.
--A spierdalaj--rzekł i wziął telefon i wystukał wiadomość "kocham cię" do Rodrygo . Miał ochotę rzucić telefonem. --Mówiłem jak bardzo was nienawidzę. To teraz wiecie. Przecież to jest jakaś kpina- rzekł.
Było parę rund i w tej rundzie Simón wylosował Gaviego.
--Prawda czy wyzwanie Gavira-- rzekł Unai.
--oczywiste że wyzwanie--rzekł, a ja byłem ciekawy jakie wyzwanie otrzyma.
--Idz zagraj "7 minut w niebie" razem z Pedrim-- uśmiechnął się chytrze, a ja myślałem że się przesłyszałem.
--Uuu ostro--rzekł Ansu.
--Nie przesadzasz trochę? Gavi jest taki najebany, że nawet tego pamiętać nie bedzie-- oznajmił Ferran.
--A ty co jego adwokat? Czy może matka? wyzwanie to wyzwanie. Nie cofam go--rzekł Simón.
--Serio jesteście jebnięci. Z kim ja żyję--rzekłem. Nie spytali mnie nawet o zdanie. Na co ja się pisze.
--Dzieki za komplement. Jeszcze przed meczem mówiłeś że nas uwielbiasz. --zwrócił się Ansu.
--To jak Pablo, przyjmujesz wyzwanie--spytał Simón ignorując poprzednie rozmowy.
--Skąd w ogóle pomysł na to wyzwanie?--zapytałem.
--A bo ty jeszcze nie wiesz--rzekł Simón.
--No cóż Gavira mam nadzieję, że się nie obrazisz. Chociaż...i tak nie będziesz jutro tego pamiętać--rzekł Fati.
--No wiesz...Gavi tak za tobą tęsknił jak nie grał...aż tak bardzo, że pytał się na wiadomościach ciągle mnie i Simóna i jeszcze parę osób jak się czujesz. Ale chyba się wstydził żeby napisać do ciebie osobiście.--zaśmiał się Simón.
--Wy chuje. Miało to zostać pomiędzy nami--rzekł wkurwiony Gavi.
Gavi się o mnie martwił i tęsknił?
--już się tak nie obrażaj gavi krasnoludku-zasmiał się Ansu.( Co jest ze mną nie tak?)
--wcale nie jestem niski, to że jestem z tej grupy najniższy nie oznacza, że jestem niski-wtrącił Gavi.
Ci najniżsi są zawsze najbardziej agresywni prawda? Uśmiechnąłem się do Gaviego. Zawsze jest uroczy gdy się gniewa.
--Tyle ze Pedri ma kontuzje, nie chcemy żeby coś się odjebało jeszcze- rzekl Ferran.
--Nie karzemy się im przecież rzucać po podłodze--parsknął Simón.
--Ale wy jesteście nieodpowiedzialni--w końcu odezwał się Morata. Zapomniałem że w ogóle tutaj gra.
--A więc Gavi?--rzekł Ansu.
--Przyjmujesz wyzwanie?-dokonczył Simón.
--A niech wam kurwa bedzie--rzekł brązowo oki. Podszedł do mnie, złapał mnie za ręke i zaczął kierować w stronę pokoju. Oni nawet nie zapytali mnie o zdanie.
Zamknęli nas w najmniejszym pokoju, a żebym im jeszcze było mało wyłączyli nam swiatło. Niewyżyci.
Nie kazali nam jednak robić niewiadomo czego. Zastanawialiśmy się czy będą nas w ogóle nasłuchiwać. Usiedliśmy na podłodze na środku pokoju i nastała cisza. Niestety troszkę niezręczna.
Postanowiłem ją przerwać.
-Ej...to co chłopaki mówili było prawdą--zapytałem.
Mimo że było ciemno do pokoju przechodziło światła miasta przez otwarte okno. Z tego też powodu mogłem zobaczyć jego twarz. Mogę sobie rękę uciąć, że widzialem na jego policzkach rumieńce.
-Mhm-rzekł przyciągając nogi do swojego torsu, opierając głowę o kolana. Był smutny?
--Ej co jest?--zapytałem i podszedłem bliżej. Czyżby był zły na chłopaków za to że go wydali?
Nie odzywał się. Przybliżyłem się biorąc go w swoje objęcia. Chłopak się we mnie wtulił.
Złożyłem delikatny pocałunek w czubek jego głowy. Chłopak mruknął coś pod nosem. Gdy był pijany był taki niewinny.
--co planujemy tu robić przez najbliższe 5 minut?--zapytał.
Miał rację minęły dopiero 2 minuty.
-- Nie wiem, jak wolisz. Na pewno nie zrobimy czegoś, czego byś nie chciał- szepnałem zgodnie z prawdą.
--Skoro dali nam to wyzwanie to możemy je wykonać....co prawda nie dawali nam wytycznych, ale jednak 7 minut w niebie polega na--nie dokończył bo mu przerwałem.
--Jesteś pewny Pablo? Jutro nawet tego pamiętać nie bedziesz--rzekłem.
--A skąd taka pewność--rzekł.
--Nie wiem jestem wróżbitą wiesz?--rzekłem ironicznie.
Chciałem coś powiedzieć, ale zrozumiałem, że coś mi nie pozwala. Nie pozwalał mi Gavi, bo w tym momencie poczułem delikatne musnięcie jego ust na tych moich.
-Gavi?
------------------------------------------------------
💞💞💞💞💞💞💞💞💞💞💞💞💞💞💞💞💞
CZYTASZ
|•𝐙𝐚𝐰𝐬𝐳𝐞, 𝐧𝐢𝐞 𝐨𝐳𝐧𝐚𝐜𝐳𝐚 𝐧𝐚 𝐳𝐚𝐰𝐬𝐳𝐞•| 𝐏𝐞𝐝𝐫𝐢 𝐱 𝐆𝐚𝐯𝐢
Fanfiction𝚄𝚌𝚣𝚞𝚌𝚒𝚊 𝚣𝚠𝚒ę𝚔𝚜𝚣𝚊𝚓ą 𝚜𝚒ę 𝚣 𝚍𝚗𝚒𝚊 𝚗𝚊 𝚍𝚣𝚒𝚎ń, 𝚕𝚎𝚌𝚣 𝚓𝚊𝚔ą 𝚠𝚊𝚛𝚝𝚘ść 𝚖𝚊𝚓ą 𝚜ł𝚘𝚠𝚊 "𝚗𝚊 𝚣𝚊𝚠𝚜𝚣𝚎?" 𝙶𝚊𝚟𝚒 𝚙𝚘 𝚔𝚘𝚗𝚝𝚞𝚣𝚓𝚒 𝚠𝚛𝚊𝚌𝚊 𝚍𝚘 𝚣𝚍𝚛𝚘𝚠𝚒𝚊 𝚒 𝚖𝚒𝚖𝚘 𝚋𝚛𝚊𝚔𝚞 𝚖𝚘ż𝚕𝚒𝚠𝚘ś𝚌𝚒 𝚐𝚛𝚢 �...