6.Butelka🍾💋

162 8 37
                                    

PEDRI

Gavi zdecydowanie wypił za dużo. I miałem wątpliwości czy na pewno cokolwiek kontaktuje.

--No to co czas na butelke-- rzekł głośno Ferran. Cała nasza grupka usiadła w kole. To nie zakończy się dobrze. Pijana butelka, to jak igranie z losem.

Ja byłem trzeźwy. Nie miałem ochoty wyjebać się z kontuzją tylko dlatego, że miałbym być najebany.

--No Torres, pytanie czy wyzwanie--rzekł Ansu.

--lecimy z grubej rury. Wyzwanie--rzekł pewnie.

--Z grubej rury powiadasz....igrasz z losem, wiesz jak kocham dawać wyzwania--rzekł Ansu.--Napisz "Kocham cię" do jakiegoś zawodnika z Realu, który nie gra w reprezentacji Hiszpanii ani Hiszpanem nie jest -- rzekł z zabójczym wzrokiem.

--Co?! No chyba cię jebło-- rzekł Ferran, a reszta grupki albo wryło, albo się śmiali albo właśnie zaktusili się alkoholem który aktualnie pili.

-- Cykasz się?--zaśmiał sie Ansu.

--A spierdalaj--rzekł i wziął telefon i wystukał wiadomość "kocham cię" do Rodrygo . Miał ochotę rzucić telefonem. --Mówiłem jak bardzo was nienawidzę. To teraz wiecie. Przecież to jest jakaś kpina- rzekł.

Było parę rund i w tej rundzie Simón wylosował Gaviego.

--Prawda czy wyzwanie Gavira-- rzekł Unai.

--oczywiste że wyzwanie--rzekł, a ja byłem ciekawy jakie wyzwanie otrzyma.

--Idz zagraj "7 minut w niebie" razem z Pedrim-- uśmiechnął się chytrze, a ja myślałem że się przesłyszałem.

--Uuu ostro--rzekł Ansu.

--Nie przesadzasz trochę? Gavi jest taki najebany, że nawet tego pamiętać nie bedzie-- oznajmił Ferran.

--A ty co jego adwokat? Czy może matka? wyzwanie to wyzwanie. Nie cofam go--rzekł Simón.

--Serio jesteście jebnięci. Z kim ja żyję--rzekłem. Nie spytali mnie nawet o zdanie. Na co ja się pisze.

--Dzieki za komplement. Jeszcze przed meczem mówiłeś że nas uwielbiasz. --zwrócił się Ansu.

--To jak Pablo, przyjmujesz wyzwanie--spytał Simón ignorując poprzednie rozmowy.

--Skąd w ogóle pomysł na to wyzwanie?--zapytałem.

--A bo ty jeszcze nie wiesz--rzekł Simón.

--No cóż Gavira mam nadzieję, że się nie obrazisz. Chociaż...i tak nie będziesz jutro tego pamiętać--rzekł Fati.

--No wiesz...Gavi tak za tobą tęsknił jak nie grał...aż tak bardzo, że pytał się na wiadomościach ciągle mnie i Simóna i jeszcze parę osób jak się czujesz. Ale chyba się wstydził żeby napisać do ciebie osobiście.--zaśmiał się Simón.

--Wy chuje. Miało to zostać pomiędzy nami--rzekł wkurwiony Gavi.

Gavi się o mnie martwił i tęsknił?

--już się tak nie obrażaj gavi krasnoludku-zasmiał się Ansu.( Co jest ze mną nie tak?)

--wcale nie jestem niski, to że jestem z tej grupy najniższy nie oznacza, że jestem niski-wtrącił Gavi.

Ci najniżsi są zawsze najbardziej agresywni prawda? Uśmiechnąłem się do Gaviego. Zawsze jest uroczy gdy się gniewa.

--Tyle ze Pedri ma kontuzje, nie chcemy żeby coś się odjebało jeszcze- rzekl Ferran.

--Nie karzemy się im przecież rzucać po podłodze--parsknął Simón.

--Ale wy jesteście nieodpowiedzialni--w końcu odezwał się Morata. Zapomniałem że w ogóle tutaj gra.

--A więc Gavi?--rzekł Ansu.

--Przyjmujesz wyzwanie?-dokonczył Simón.

--A niech wam kurwa bedzie--rzekł brązowo oki. Podszedł do mnie, złapał mnie za ręke i zaczął kierować w stronę pokoju. Oni nawet nie zapytali mnie o zdanie.

Zamknęli nas w najmniejszym pokoju, a żebym im jeszcze było mało wyłączyli nam swiatło. Niewyżyci.

Nie kazali nam jednak robić niewiadomo czego. Zastanawialiśmy się czy będą nas w ogóle nasłuchiwać. Usiedliśmy na podłodze na środku pokoju i nastała cisza. Niestety troszkę niezręczna.

Postanowiłem ją przerwać.

-Ej...to co chłopaki mówili było prawdą--zapytałem.

Mimo że było ciemno do pokoju przechodziło światła miasta przez otwarte okno. Z tego też powodu mogłem zobaczyć jego twarz. Mogę sobie rękę uciąć, że widzialem na jego policzkach rumieńce.

-Mhm-rzekł przyciągając nogi do swojego torsu, opierając głowę o kolana. Był smutny?

--Ej co jest?--zapytałem i podszedłem bliżej. Czyżby był zły na chłopaków za to że go wydali?

Nie odzywał się. Przybliżyłem się biorąc go w swoje objęcia. Chłopak się we mnie wtulił.

Złożyłem delikatny pocałunek w czubek jego głowy. Chłopak mruknął coś pod nosem. Gdy był pijany był taki niewinny.

--co planujemy tu robić przez najbliższe 5 minut?--zapytał.

Miał rację minęły dopiero 2 minuty.

-- Nie wiem, jak wolisz. Na pewno nie zrobimy czegoś, czego byś nie chciał- szepnałem zgodnie z prawdą.

--Skoro dali nam to wyzwanie to możemy je wykonać....co prawda nie dawali nam wytycznych, ale jednak 7 minut w niebie polega na--nie dokończył bo mu przerwałem.

--Jesteś pewny Pablo? Jutro nawet tego pamiętać nie bedziesz--rzekłem.

--A skąd taka pewność--rzekł.

--Nie wiem jestem wróżbitą wiesz?--rzekłem ironicznie.

Chciałem coś powiedzieć, ale zrozumiałem, że coś mi nie pozwala. Nie pozwalał mi Gavi, bo w tym momencie poczułem delikatne musnięcie jego ust na tych moich.

-Gavi?

------------------------------------------------------

💞💞💞💞💞💞💞💞💞💞💞💞💞💞💞💞💞

|•𝐙𝐚𝐰𝐬𝐳𝐞, 𝐧𝐢𝐞 𝐨𝐳𝐧𝐚𝐜𝐳𝐚 𝐧𝐚 𝐳𝐚𝐰𝐬𝐳𝐞•| 𝐏𝐞𝐝𝐫𝐢 𝐱 𝐆𝐚𝐯𝐢Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz