43. Humorki🧠💓

109 7 9
                                    

Gavi~

Mijała już któraś godzina imprezy. Ostatecznie przekonali mnie do wypicia. Niestety, nie skończyło się na jednym, tak jak u Pedriego. Ten to jakiś inny człowiek, że jak zacznie, to umie skończyć.

Czułem, że trochę zamywa mi się widok , ale zlałem to.

- No to co za finały! - krzyknął Carvajal.

Hukiem odpowiedzieliśmy głośnym "za finały".

Niektórzy grali w gry, inni tańczyli, kolejni urządzali sobie karaoke, jeszcze inni jedli i pili, a niektórzy gdzieś zniknęli.

Oparłem głowę o ramię Pedriego.

- Ześ się najebał - zaśmiał się.

- Yhmm - westchnąłem tylko przeciągle.

Spojrzałem na Ferrana i Fatiego, którzy patrzyli na nas podejrzliwie.

- A wy co? - zapytałem.

- Nic, nic - zaśmiał się Ansu.

- A może by tak powtórzyć historię i zagrać w butel... - nie dokończył, bo mu przerwałem.

- Nie - rzekłem stanowczo.

- Ktoś się cyka. Słyszałem w waszej autokarowej rozmowie, że tym razem nie musielibyście się powstrzymywać. Przecież "wszystko macie ustalone" - rzekł Torres, cytując Pedriego.

- A może to wy byście się wybrali na takie 7 minut w niebie? Może w końcu wasza relacja by się wyjaśniła - rzekłem pewnie, podchodząc chwiejnie.

- Pedrito, weź ogarnij swojego chłoptasia - rzekł Ansu.

- Co mam go zatrzymywać, jak mówi prawdę? - rzekł Pedri, a w jego głosie brzmiała nutka rozbawienia całą tą sytuacją.

- Hmm, a może skoro taki pewny siebie jesteś, to warto wspomnieć o tym, jak zrozpaczony przyszłe dwa dni temu opowiadałeś nam o relacji z Pedrim, a potem żeś się najebał w cztery dupy - rzekł Ansu, nie przerywając kontaktu wzrokowego.

Miałem ochotę mu szczerze wpierdolić.

- To przeszłość. Ale widzę, że ktoś się tu prosi o wpierdol - podszedłem i już miałem go chwycić za koszulkę, gdy przed nim wbił się w kadr Torres.

- Zostaw go - rzekł.

- A ty co, jego bodyguard? - zaśmiałem się ironicznie.

Po chwili poczułem, że za ramię łapie mnie Pedri.

- Ach, co ten alkohol robi z ludźmi - westchnął, patrząc na naszą trójkę. - Dobra, Pablo, chodź się przejść - rzekł, złapał mnie za nadgarstek, po czym wyszliśmy na świeże powietrze, tzn. do ogrodu.

- A niech się wszyscy pierdolą, połowa to i tak geje- rzekłem siadając na bujana ławkę.

Pedri się roześmiał.

- A cie co tak śmieszy. Mowie prawdę- rzeklem lustrując go wzrokiem.

- Wiem wiem. Masz rację. Po prostu zabawnie to zabrzmiało z twoich ust- rzekł przecierając oczy.

- Mhmm- odpowiedziałem.

- Myślę, że gdy się najebiesz, to masz cholernie dużo humorków. Ale w jakimś sensie są urocze - rzekł tym razem patrząc mi prosto w oczy, a ja się nieco speszyłem.

Nic nie odpowiedziałem. Nie musiałem. Po chwili złączył nasze usta w pocałunku.

- To wolna przestrzeń, jeszcze ktoś zauważ..- rzekłem między pocałunkami, ale nie dokończyłem, bo znów poczułem usta Pedriego na tych swoich.

- Tu jest tak ciemno że nawet nasi koledzy tu przebywający tego nie zobaczą, a co dopiero paparazzi- zaśmiał się i znów mnie pocałował.

~~~~~~

Ta szkoła mnie wewnętrznie wyniszcza.

|•𝐙𝐚𝐰𝐬𝐳𝐞, 𝐧𝐢𝐞 𝐨𝐳𝐧𝐚𝐜𝐳𝐚 𝐧𝐚 𝐳𝐚𝐰𝐬𝐳𝐞•| 𝐏𝐞𝐝𝐫𝐢 𝐱 𝐆𝐚𝐯𝐢Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz