Gavi~
Mijała już któraś godzina imprezy. Ostatecznie przekonali mnie do wypicia. Niestety, nie skończyło się na jednym, tak jak u Pedriego. Ten to jakiś inny człowiek, że jak zacznie, to umie skończyć.
Czułem, że trochę zamywa mi się widok , ale zlałem to.
- No to co za finały! - krzyknął Carvajal.
Hukiem odpowiedzieliśmy głośnym "za finały".
Niektórzy grali w gry, inni tańczyli, kolejni urządzali sobie karaoke, jeszcze inni jedli i pili, a niektórzy gdzieś zniknęli.
Oparłem głowę o ramię Pedriego.
- Ześ się najebał - zaśmiał się.
- Yhmm - westchnąłem tylko przeciągle.
Spojrzałem na Ferrana i Fatiego, którzy patrzyli na nas podejrzliwie.
- A wy co? - zapytałem.
- Nic, nic - zaśmiał się Ansu.
- A może by tak powtórzyć historię i zagrać w butel... - nie dokończył, bo mu przerwałem.
- Nie - rzekłem stanowczo.
- Ktoś się cyka. Słyszałem w waszej autokarowej rozmowie, że tym razem nie musielibyście się powstrzymywać. Przecież "wszystko macie ustalone" - rzekł Torres, cytując Pedriego.
- A może to wy byście się wybrali na takie 7 minut w niebie? Może w końcu wasza relacja by się wyjaśniła - rzekłem pewnie, podchodząc chwiejnie.
- Pedrito, weź ogarnij swojego chłoptasia - rzekł Ansu.
- Co mam go zatrzymywać, jak mówi prawdę? - rzekł Pedri, a w jego głosie brzmiała nutka rozbawienia całą tą sytuacją.
- Hmm, a może skoro taki pewny siebie jesteś, to warto wspomnieć o tym, jak zrozpaczony przyszłe dwa dni temu opowiadałeś nam o relacji z Pedrim, a potem żeś się najebał w cztery dupy - rzekł Ansu, nie przerywając kontaktu wzrokowego.
Miałem ochotę mu szczerze wpierdolić.
- To przeszłość. Ale widzę, że ktoś się tu prosi o wpierdol - podszedłem i już miałem go chwycić za koszulkę, gdy przed nim wbił się w kadr Torres.
- Zostaw go - rzekł.
- A ty co, jego bodyguard? - zaśmiałem się ironicznie.
Po chwili poczułem, że za ramię łapie mnie Pedri.
- Ach, co ten alkohol robi z ludźmi - westchnął, patrząc na naszą trójkę. - Dobra, Pablo, chodź się przejść - rzekł, złapał mnie za nadgarstek, po czym wyszliśmy na świeże powietrze, tzn. do ogrodu.
- A niech się wszyscy pierdolą, połowa to i tak geje- rzekłem siadając na bujana ławkę.
Pedri się roześmiał.
- A cie co tak śmieszy. Mowie prawdę- rzeklem lustrując go wzrokiem.
- Wiem wiem. Masz rację. Po prostu zabawnie to zabrzmiało z twoich ust- rzekł przecierając oczy.
- Mhmm- odpowiedziałem.
- Myślę, że gdy się najebiesz, to masz cholernie dużo humorków. Ale w jakimś sensie są urocze - rzekł tym razem patrząc mi prosto w oczy, a ja się nieco speszyłem.
Nic nie odpowiedziałem. Nie musiałem. Po chwili złączył nasze usta w pocałunku.
- To wolna przestrzeń, jeszcze ktoś zauważ..- rzekłem między pocałunkami, ale nie dokończyłem, bo znów poczułem usta Pedriego na tych swoich.
- Tu jest tak ciemno że nawet nasi koledzy tu przebywający tego nie zobaczą, a co dopiero paparazzi- zaśmiał się i znów mnie pocałował.
~~~~~~
Ta szkoła mnie wewnętrznie wyniszcza.
![](https://img.wattpad.com/cover/351523524-288-k222986.jpg)
CZYTASZ
|•𝐙𝐚𝐰𝐬𝐳𝐞, 𝐧𝐢𝐞 𝐨𝐳𝐧𝐚𝐜𝐳𝐚 𝐧𝐚 𝐳𝐚𝐰𝐬𝐳𝐞•| 𝐏𝐞𝐝𝐫𝐢 𝐱 𝐆𝐚𝐯𝐢
Fanfiction𝚄𝚌𝚣𝚞𝚌𝚒𝚊 𝚣𝚠𝚒ę𝚔𝚜𝚣𝚊𝚓ą 𝚜𝚒ę 𝚣 𝚍𝚗𝚒𝚊 𝚗𝚊 𝚍𝚣𝚒𝚎ń, 𝚕𝚎𝚌𝚣 𝚓𝚊𝚔ą 𝚠𝚊𝚛𝚝𝚘ść 𝚖𝚊𝚓ą 𝚜ł𝚘𝚠𝚊 "𝚗𝚊 𝚣𝚊𝚠𝚜𝚣𝚎?" 𝙶𝚊𝚟𝚒 𝚙𝚘 𝚔𝚘𝚗𝚝𝚞𝚣𝚓𝚒 𝚠𝚛𝚊𝚌𝚊 𝚍𝚘 𝚣𝚍𝚛𝚘𝚠𝚒𝚊 𝚒 𝚖𝚒𝚖𝚘 𝚋𝚛𝚊𝚔𝚞 𝚖𝚘ż𝚕𝚒𝚠𝚘ś𝚌𝚒 𝚐𝚛𝚢 �...