42. jak myślisz?

126 7 14
                                    

~Ferran~

— Jak myślisz, jak ich relacja się potoczy? — zaśmiałem się.

— Ona już trwa, ale nie chcą nam się przyznać. Mnie bardziej ciekawi, co się dzisiaj wydarzy na imprezie. Patrząc po tym, co było ostatnio — rzekł Ansu.

— Racja — odpowiedziałem i przebrałem się w jakieś ciuchy.

— Feeeeerrraaaaaan — rzekł przeciągle.

— Już, trzymaj — rzuciłem mu jakieś ubrania.

— Jak ty mnie dobrze znasz — uśmiechnął się.

— Oczywiście, nie inaczej. A jakiś okaz wdzięczności, to co? — zapytałem.

Ansu przerzucił oczami i pocałował mnie szybko w policzek.

— Pasuje? — zapytał.

— Wolałbym w usta, ale może być — zaśmiałem się, na co Ansu pokręcił głową.

— Twoja laska mnie zabije — rzekł.

— Ona... no cóż, wiesz, że z naszym kontaktem tak... — nie dokończyłem.

— Wiem. Nie przejmuj się nią. Nie zasługiwała na ciebie. Leciała tylko na kasę — odpowiedział. — Dobra, wyglądamy zajebiście, chodźmy poczekać na dół na resztę.

Złapał mnie za nadgarstek i skierowaliśmy się do wyjścia z hotelu.

~Pedri~

— Dasz mi jakieś ciuchy? Nie chce mi się jechać teraz do tamtego hotelu — rzekł Gavi, leżąc na łóżku i wpatrując się w sufit.

— Ale to wszystko będzie dla ciebie za dużo, krasnoludzie — zaśmiałem się.

— JESTEM TYLKO CENTYMETR NIŻSZY — rzekł donośnie.

— Wiem, wiem. Zdajesz sobie sprawę, jak kocham się z tobą droczyć — zaśmiałem się na jego grymas.

— Masz — podałem mu koszulę i luźne spodnie.

— Dzięki, dzięki — podszedł, wziął ubrania i złożył krótki pocałunek na moich ustach.

Zaczął się przebierać, a ja nie mogłem za nic oderwać od niego wzroku.

Gavi posłał mi rozbawione spojrzenie, zdając sobie z tego sprawę.

Podszedłem bliżej łapiąc go za talie, druga ręką trzymając jego podbródek. Jego tors, jego twarz, jego styl bycia był tak cholernie pociągający że aż trudno było się powstrzymać.

Pablo zaśmiał się sprytnie pod nosem, po czym spojrzał z kokieteryjnym uśmiechem.

— Nie umiałeś się w tym autokarze powstrzymać, co?—  rzekł uwodzicielsko, a następnie jako pierwszy złączył nasze usta w pocałunku.

Pocałunek był pełen pasji, energii i emocji, które narastały między nimi.

Czas zdawał się zatrzymać, gdy pocałunki zjeżdżały niżej i niżej.

Jednak zmuszeni byli zaprzestać, bo za raz wybijała godzina ich zbiórki.

— Musimy iść — szepnął smutno Gavi.

— Wiem, ale najlepiej bym tu teraz z tobą został — szepnąłem z nutką podniecenia w głosie.

— I byś mnie pożarł w całości co? — zasmial się.

— A żebyś wiedział — rzekłem, również podając uśmiech.

— Dobra, chodźmy już do nich — Gavi złączył nasze usta w kolejnym pocałunku, a następnie udaliśmy się na dół do reszty.

— Gołąbeczki przyszły. Ciekawe, co robiły, że znowu są ostatnie — zaśmiał się Ferran.

— A ja słyszałem od Cucurelli, że ty i Ansu byliście przedostatni. Ciekawe, co wy robiliście — dogryzł mu Gavi.

— I to się rozumie, Pablito~ — szepnąłem, chwaląc go, a ten uśmiechnął się dumnie.

— Dobra, to co, idziemy? — zapytał Unai.

I wszyscy chórem odpowiedzieliśmy mu: tak.

~~~~~

Ja jestem w tyle i nie wiedziałam prędzej że Ferran i Martinez się rozstali. Ja śpię i żyje w innym uniwersum.

Mam nadzieję że rozdział się podobał( moja kreatywność ze mną zostaje na razie chyba)

|•𝐙𝐚𝐰𝐬𝐳𝐞, 𝐧𝐢𝐞 𝐨𝐳𝐧𝐚𝐜𝐳𝐚 𝐧𝐚 𝐳𝐚𝐰𝐬𝐳𝐞•| 𝐏𝐞𝐝𝐫𝐢 𝐱 𝐆𝐚𝐯𝐢Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz