~Pedri~
Obudziłem się wtulony w Gaviego. Spojrzałem na zegar, było trochę po 19. W skrócie, spaliśmy około 3 godziny. Zauważyłem, że Gavi miał przymknięte oczy, ale po jego oddechu od razu stwierdziłem, że nie śpi.
--Wiem, że nie śpisz--zaśmiałem się, po czym oparłem się na łokciach i czekałem, aż coś odpowie.
--Pogratulować?--rzekł zmęczony.
--Ależ oczywiście--uśmiechnąłem się, po czym jeszcze chwilę się w niego wpatrywałem--co, ty taki śpiący. Spałeś coś?
--Tak, całe 10 minut--wymamrotał.
--Co, tak mało--rzekłem dalej bawiąc się jego włosami.
Gavi tylko wzruszył ramionami. Po chwili ciszy wymamrotał: "Za dużo myślałem."
Kontynuowałem zabawę z jego włosami. Następnie moja ręka z włosów pojawiła się na jego policzku i zaczęła go lekko głaskać. Na ten gest otworzył lekko oczy, dalej je mrużąc i dalej mnie obserwując.
--Pedriii...--zaczął.
--Tak?--zapytałem, czekając, aż się odezwie.
--Nie zjesz mnie, jak pójdę potrenować?--spytał z nadzieją, patrząc mi prosto w oczy.
Wtuliłem się w niego ponownie, po czym wymamrotałem cicho: "Niech ci będzie," a potem dodałem: "Ale idę z tobą."
--Dobra, dobra, bo i tak wiem, że nie puścisz mnie samego--zaśmiał się.
Zwlokł się z łóżka, a po paru minutach był już gotowy.
--No to co, idziemy?--usmiechnął się.
--Okej. Ale nie będzie ci za zimno. Znaczy, rozumiem, że jest lato, a dwa będziesz trenował, ale trzeba się trochę przejść do tego boiska, a dzisiaj wieje--powiedziałem--może weź bluzę.
--Bez przesady--uśmiechnąłem się--doceniam, że się troszczysz--uśmiechnął się, po czym pokierował się w stronę wyjścia.
Kocham jego uśmiech i zrobię wszystko, aby widzieć go częściej.
Wyszliśmy na korytarz i skierowaliśmy się do windy.
--Oni pewnie skończyli trening--powiedział.
--Z pewne tak--rzekłem, spojrzałem w lustro, które było jedną ze ścian windy.
--No, no, wyglądamy niczego sobie--zaśmiałem się, kładąc głowę na jego ramieniu i dalej wpatrując się w lustro.
--Oczywiście, nie ma żadnej innej opcji--uśmiechnął się, po czym winda zatrzymała się na parterze.
Wyszliśmy z hotelu i wolnym krokiem udaliśmy się na pobliskie boisko, na którym ostatnio byłem, gdy Pablo trenował, a ja byłem zanieść mu jedzenie.
No właśnie, wtedy, gdy harował.
--Pablo-- zacząłem, idąc tuż za nim.
--Hm, o co chodzi?-- rzekł, odwracając się.
--Na tym treningu nie myśl o niczym innym niż o piłce-- powiedziałem pewnie.
--Hm, co? Znaczy, rozumiem, ale nie rozumiem kontekstu?-- rzekł z pytającą mimiką twarzy.
--Za dużo rozmyślasz nad szczegółami, a potem za dużo od siebie wymagasz. Ambicja jest ważna, ale po prostu dawno nie widziałem, jak grasz z przyjemnością-- rzekłem zgodnie z moimi odczuciami.
Gavi rozszerzył oczy na te słowa, po czym wyglądał, jakby nad czymś się zastanawiał, jakbym trafił w sedno? W końcu odezwał się.
--W sumie masz rację, sam nie wiem, sam nie pamiętam, kiedy ostatnio grałem dla samej piłki-- rzekł, uśmiechając się smutno.
--Dlatego teraz nie smutaj, tylko chodźmy-- uśmiechnąłem się, łapiąc go za nadgarstek, i weszliśmy na boisko.
~~~~~~
Rozdział chyba tak w miarę git. Nawet wesoły mi wyszedł, bo się uśmiechają XD. Aż dziwne bo dosłownie nie adekwatne do mojego humoru. Zjebalam dzisiaj w szkole i załamanie tam przechodziłam ledwo przeżyłam tą lekcje bez poryczenia(matma i biologia) Jedyne co git to z faktu że od dziś pierwszy raz byłam na Rosyjskim i naprawdę zajebiście było. Będę musiała trochę nadrobić ale babka jest git.Kocham was miłego wieczorku życzę. 💕🩹
![](https://img.wattpad.com/cover/351523524-288-k222986.jpg)
CZYTASZ
|•𝐙𝐚𝐰𝐬𝐳𝐞, 𝐧𝐢𝐞 𝐨𝐳𝐧𝐚𝐜𝐳𝐚 𝐧𝐚 𝐳𝐚𝐰𝐬𝐳𝐞•| 𝐏𝐞𝐝𝐫𝐢 𝐱 𝐆𝐚𝐯𝐢
Fanfiction𝚄𝚌𝚣𝚞𝚌𝚒𝚊 𝚣𝚠𝚒ę𝚔𝚜𝚣𝚊𝚓ą 𝚜𝚒ę 𝚣 𝚍𝚗𝚒𝚊 𝚗𝚊 𝚍𝚣𝚒𝚎ń, 𝚕𝚎𝚌𝚣 𝚓𝚊𝚔ą 𝚠𝚊𝚛𝚝𝚘ść 𝚖𝚊𝚓ą 𝚜ł𝚘𝚠𝚊 "𝚗𝚊 𝚣𝚊𝚠𝚜𝚣𝚎?" 𝙶𝚊𝚟𝚒 𝚙𝚘 𝚔𝚘𝚗𝚝𝚞𝚣𝚓𝚒 𝚠𝚛𝚊𝚌𝚊 𝚍𝚘 𝚣𝚍𝚛𝚘𝚠𝚒𝚊 𝚒 𝚖𝚒𝚖𝚘 𝚋𝚛𝚊𝚔𝚞 𝚖𝚘ż𝚕𝚒𝚠𝚘ś𝚌𝚒 𝚐𝚛𝚢 �...