PEDRI
Po świętowaniu razem z fanami, udaliśmy się do szatni. Na ziemi walało się dosłownie wszystko. Koszulki, rozlany szampan, a nawet ludzie.
Postanowiliśmy zrobić wspólne zdjęcie, tak jak zazwyczaj robimy. Gavi upierał się, że nie powinien na nim być, bo przez całe euro nie był obecny z drużyną, ale wszyscy dobrze wiedzieliśmy z jest jej czescią.
-Idziesz z nami, a nie gadasz farmazony. Czy tu jesteś czy nie, zawsze będziesz częścią drużyny. Byłeś, jesteś, będziesz.- rzekłem po czym przyciągnąłem go do zdjęcia. ( Ale se wymyśliłam bo tak naprawdę w oryginalnym zdjęciu go tam nie ma sadge)
Oparłem się nieco o Gaviego, żeby nie stracić równowagi z tą nogą. Nie ma co ryzykować pogłębienia kontuzji. Obiąłem chłopaka ramieniem oplatając nim jego talię. Poczułem, że przeszły go ciarki, a ja się lekko usmiechnąlem pod nosem.
Następnie Luis zrobił przemówienie, ciesząc się i nam gratulując. A gdy wyszedł uslyszlaem krzykt Torresa zapraszającego całą naszą drużynę na imprezę u siebie o północy. Póki co dochodziła 21.
--Bedziesz mógł wpaść?--zapytał z troską Torres
-- jeszcze trzy godziny teraz idę jeszcze na badania, ale myślę że dam radę wpaść, może nie będę mógł zaszaleć, ale jakoś trzeba świętować wygraną co nie?- mrugnąłem okiem, a Ferran się zaśmiał i kiwnął głową. Wszyscy udali się trochę ogarnąć. Torres oraz Ansu poszli ogarnąć jakiś alkohol i jedzenie, ja zaś czekałem na badania a Gavi postanowił mi towarzyszyć.
-- Jesteś pewny, że nie chcesz jechać się ogarnąć?-- zapytałem chłopaka.
-- tak szybko się mnie nie pozbędziesz-- zaśmiał się.
--nie to miałem na myśli-- przewróciłem oczami z uśmiechem na twarzy.
--Wiem, wiem. Wiesz zostały jeszcze trzy godziny. Zdążę się ogarnąć, a bynajmniej cię podwiozę. Nie chcę abyś teraz tak szarżował z tą kontuzją-- mówiąc to trzymał dłoń na swoim kontuzjowanym kolanie.
Spojrzałem na niego po czym oparłem głowe o jego ramię. -- serio tęskniłem -- szepnąłem
Gavi chciał coś odpowiedzieć, ale medyk z naszego sztabu stwierdził, że jest już czas na badania. Gavi usiadł na krześle, ja na kozetkę i oboje czekaliśmy z niecierpliwieniem na diagnozę.
-- na szczęście nie zerwanie, ale skręcenie więzadła pobocznego. Powinieneś mieć ortezę na kolano i stopować około miesiąca.
Po założeniu ortezy pokierowaliśmy się ku wyjścia. W głębi serca byłem tym całym faktem przygnębiony, ale nie chciałem się z tym ujawniać, bo teraz był czas na cieszenie się wygraną.
Po chwili ku mojego zdziwienia Gavi mnie przytulił. Szepnął ciche "Będzie okiej". On zawsze wiedział czego mi potrzeba. Następnie pokierowaliśmy się do auta.
--To co najpierw jedziemy do ciebie żebyś się ogarnął?-- rzekł Gavi.
--Mi pasuje--rzekłem. I tak o to już po chwili byliśmy w moim domu.
--rozgość się. Ja lecę się ogarniac-- rzekłem.
--Jakbys potrzebował pomocy, to jestem-- rzekł Gavi. Uśmiechnąłem się do niego kiwając głową.
Postawiłem na czarną koszulę z krótkim rękawem i lekko szersze spodnie aby nie przylegały tak do kolana. Ogarnęłem też nieco włosy i popsikałem się perfumem.
Wyszedłem z łazienki i pokierowałem się do salonu, gdzie siedział Pablo.
--I co myślisz?-- rzekłem prezentując się w całej okazałości. Policzki Gaviego lekko zarumieniły się lecz ten próbował to nieudolnie ukryć. Uroczy.
-- Ale o stylizacji czy o całym tobie--rzekł nie zważając na słowa. Ale z niego romantyk.
--A to twoje ocenianie to zostawiam to do twojej dyspozycji-- rzekłem.
--A więc to i to cholernie przystojnie--zasmiał się Gavi.
--Ah tak? Nie tak bardzo jak ty~ -- rzekłem przeciągle przybliżając się do kanapy.
-- Oho. To co dopiero będzie jak już ogarnę się na imprezę jak już tak ci się podobam w takim stanie-- rzekł wkręcając się w tą grę.
--Padne na zawał-- rzekłem.
--lepiej nie. Chce mieć towarzysza na imprezie-- zaśmiał się, a jego policzki dalej były lekko czerwonawe po rumieńcach.
Wyszliśmy i pojechaliśmy do domu Gaviego. Na szczęście nie był daleko.
GAVI
A wiec i ja zacząlem się ogarniać. Szukając ubrań czułem jak jeszcze piekły mnie policzki. Co to było? Czułem jakąś cholerną ekstytscje i będąc szczery tęskniłem za obecnością Pedriego w moim życiu. Również ubrałem koszule, jednak w przeciwieństwie do Czarnej koszuli Pedriego ja ubrałem białą. Usłyszałem, że chłopak mnie woła.
--Tak?-- rzekłem wychodząc z pokoju.
--Masz może jakieś picie--spytał.
Kiwnąłem i nalałem mu wody do szklanki. Wziął tabletkę popijając wodą.
--przeciwbólowa? Miałem te same na początku kontuzji-rzekłem, na co chłopak kiwnął głową. W głębi serca było mi go mega żal. -- Dobra ja jestem gotowy-- rzekłem widząc jak Pedri przeleciał mnie wzrokiem.
Jadąc w aucie puściliśmy "We are the champions" od Queen. Idelanie pasowało do sytuacji. Już po chwili byliśmy w domu u Ferrana. To znaczy tymczasowego domu, bo wiadomo byliśmy w Niemczech. Tak jak niektórzy brali hotele, Ferran jakoś załatwił sobie domek.
--Witam spóźnialskich-- rzekł Morata, a ja spojrzałem na zegarek. Rzeczywiście 23 minuty po północy.
--Zgubiliśmy poczucie czasu--stwierdziłem i pokierowaliśmy się w głąb mieszkania. W salonie już była cała drużyna. Jedni tańcowali, drudzy pili, trzeci plotkowali. Usiadliśmy do grupki, która była na kanapie. Ansu, Morata, Ferran, Simón, a teraz jeszcze ja i Pedri. Większość z nich był juz trochę upita, nie licząc Muraty i Ferrana.
--Ej Gavi napijesz się co nie?-- rzekł Simón zgarniając chłopaka bliżej ramieniem.
-no nie wiem czy to dobry pomysł-- rzekłem. Przecież miałem później odwieść Pedriego na miejsce.
--nie narzekaj, przyda ci się trochę rozerwać-- rzekł Ansu i podał mi kieliszek.
--Pij dla mnie to nie problem. Najwyżej poczekam aż wytrzeźwiejesz-- rzekł Pedri, a ja kiwnąłem głową.
znajac życie jak się napije, to coś odjebie po raz kolejny, a pamiętać tego nie będę....
-------------------------------------------------------
Hmm ciekawe co się odjebie 🤭🤭
Jestem w trakcie pisania następnego rozdziału( w praktyce to go kończę)
![](https://img.wattpad.com/cover/351523524-288-k222986.jpg)
CZYTASZ
|•𝐙𝐚𝐰𝐬𝐳𝐞, 𝐧𝐢𝐞 𝐨𝐳𝐧𝐚𝐜𝐳𝐚 𝐧𝐚 𝐳𝐚𝐰𝐬𝐳𝐞•| 𝐏𝐞𝐝𝐫𝐢 𝐱 𝐆𝐚𝐯𝐢
Fanfic𝚄𝚌𝚣𝚞𝚌𝚒𝚊 𝚣𝚠𝚒ę𝚔𝚜𝚣𝚊𝚓ą 𝚜𝚒ę 𝚣 𝚍𝚗𝚒𝚊 𝚗𝚊 𝚍𝚣𝚒𝚎ń, 𝚕𝚎𝚌𝚣 𝚓𝚊𝚔ą 𝚠𝚊𝚛𝚝𝚘ść 𝚖𝚊𝚓ą 𝚜ł𝚘𝚠𝚊 "𝚗𝚊 𝚣𝚊𝚠𝚜𝚣𝚎?" 𝙶𝚊𝚟𝚒 𝚙𝚘 𝚔𝚘𝚗𝚝𝚞𝚣𝚓𝚒 𝚠𝚛𝚊𝚌𝚊 𝚍𝚘 𝚣𝚍𝚛𝚘𝚠𝚒𝚊 𝚒 𝚖𝚒𝚖𝚘 𝚋𝚛𝚊𝚔𝚞 𝚖𝚘ż𝚕𝚒𝚠𝚘ś𝚌𝚒 𝚐𝚛𝚢 �...