7. Sennie 🌕💤

221 9 17
                                    

-Nic nie mów--szepnął po czym dodał ciche "przepraszam".

I tak nastała cisza. Nikt się nie odezwał. Pocałunek sprawił, że zabrakło nam tchu na powiedzenie czegokolwiek. Tak minęły kolejne 2-3 minuty. Za niecałe kolejne dwie, reszta chłopaków powinna nas wypuścić.

Postanowiłem przerwać ciszę.

--Gavi nie gniewaj się już tak--rzekłem czując jak pięści Pablo ściskają materiał jego spodni.

--Kurwa...ja....po prostu Ansu mnie wkurwił. Może i nadal jest częścią drużyny mimo, że nie gra na tym Euro, ale obiecał tego nie mówić. No po prostu mnie wkurwił. Może i jest pijany albo i mówił to będąc świadomym, ale to i tak nic nie zmieni. Tak czy siak zjebał--rzekl z poirytowaniem w głosie.

--Nie denerwuj się...bo wiesz...złość pięknu szkodzi. A ty zdecydowanie za dużo się denerwujesz. Co jak zbrzydniesz, a twoi fani będą załamani--zasmial się Pedri.

--Idiota. W przesądy wierzysz? A prawdziwi fani i tak by zostali. A po drugie myślałem, że powiesz " i co ja wtedy zrobię", a nie co fani zrobią. Przecież kochasz mnie zżerać wzrokiem--rzekł, a ja lekko się speszyłem choć udawałem, że mnie to nie ruszyło; jak można było się domyśleć-nieudolnie.

--Ach tak? Nie nachlaeś się przypadkiem za dużo? Twoje ego czasem nie jest zbytnio wybujałe? Zwidy masz? Niby kiedy ja się na ciebie patrzę, hm?--rzekłem czekając na kontrę Gaviego. Dobrze wiedziałem....nie...MY dobrze wiedzieliśmy, że Pablo ma rację.

--Oj tyle tego było, że aż nie wiem od czego zacząć...Za każdym razem w szatni jak się przebieramy, na każdym meczu, na imprezach o i nawet dziś jak się przebierałem na dzisiejszy melanż. Wymieniać dalej?--zaśmiał i zastopował wymienianie kolejnych sytuacji, widząc moje skrępowanie. Sam wkopałem siebie w dołek. Na tyle dobrze go znałem, żeby wiedzieć, że Pablo zawsze ma jakąś odpowiedź. Może kiedyś uda mi się z nim wygrać.

--Nie widzę takiej potrzeby--rzekłem, ale po chwili się zaśmiałem, a Pablo dołączył do mnie. Procenty w jego ciele sprawiały, że wyglądał na jeszcze bardziej niewinnego, a jego śmiech brzmiał jak symfonia dla moich uszu. Ale nie tylko teraz. Wiem że nie ma ludzi idealnych, ale...Pablo był dla mnie zawsze idealny, w każdej okazałości i to sprawiało, że często nie umiałem trzeźwo myśleć. Bo prawie każda myśl prowadziła do niego, do Gaviry.

I mimo że kochałem to uczucie, było to na tyle nowe, że czasem mnie to przerażało. Chociaż to raczej normalne, nowe rzeczy są dla nas obce, dlatego często mogą wzbudzać co najmniej niepokój, czy też zakłopotanie.

--Za raz nas wypuszczą-- rzekłem nie co zmieniając temat. Wolałem nie wracać do odzywek Gaviego, bo nie miałem dzisiaj pomysłów na kontrę, a dobrze wiedziałem jak Pablo umiał się rozkręcić.

--Tia. Nie chcę w sumie stąd wychodzić. Tu bynajmniej jest spokojnie i cicho. A to bardzo mi pasują. W szczególności że chce mi się spać-- rzekł po czym dodał-- a dodatkowo...za pewne zaczną znowu plotkować. Albo o tamtej sytuacji...albo zaczną nas wypytywać co teraz robiliśmy. Albo że oczekiwali czegoś więcej. Albo chuj nie wiem za dużo myślę-- rzekł sam do siebie z grymasem na twarzy.

( dop. autorki: dosłownie ja i moje przemyślenia życiowe)

--Miej wyjebane, a będzie ci dane. To tylko zjeby z naszej reprezentacji. Po co sobie nimi zawracać glowę-- rzekłem zgodnie z prawdą. Co prawda są naszą rodziną, ale tak naprawdę są odklejeni i gdyby przejmować się każdym ich tekstem czy odkleją, to padłoby się na zwał w ciągu 24 h.

--Niby masz rację...ale to nie takie proste--szepnał chowając twarz w dłoniach. Po chwili przetarł oczy, a następnie je przymknął opierając głowe o kolana
, które były przysunięte do jego torsu.

--zastanwiam się. Czy lepiej byłoby wyjść w nienaruszonym stanie, aby gadali stwierdzenia typu "co tak słabo, bez szału" czy też wyjść z jakimś znakiem, ale zaczęli by dawać swoje "super wspaniałe prześmiewcze, dwuznaczne zjebane i nie wiem jakie jeszcze teksty. Chociaż może dali by sobie spokój z wypytywaniem, mając pewność, że coś się między nami wydarzyło" --skończył swój monolog, a ja spojrzałem na niego z politowaniem.

--Ty zdecydowanie za dużo myślisz. Głowa ci za raz eksploduje od tego myślenia. Daj trochę na luz. Imprezy nie są po to, aby teraz przejmować się błachostkami--rzekłem zgodnie ze swoim zdaniem, po czym położyłem dłoń na tej należącej do niego, gładząć wewnętrzną stronę kciukiem. Z drugiej strony zastanawiałem się czy troszkę za bardzo nie bagatelizuje jego reakcjii. W pewnym sensie głównym tematem są jego uczucia, a ja nie chciałem bardziej go zranić niż już teraz się wydawał po tym jak koledzy go "zdradzili".

--Wiesz co, nie dowiemy się puki sami się nie przekonamy--rzekłem wkońcu na spontanie. Nie było co za dużo rozmyślać i tonąc w setkach niepotrzebnych myśli. Przybliżyłem się do niego, łapiąc go w tali tak, że wpadł w moje ramiona, a moje usta były tuż obok jego szyi. Nie ważne dlaczego to robię. To tylko część wyzwania, przecież nic złego się nie może stać przez jeden pocałunek. To tylko impreza.

--nie zabij mnie za to okej?--szepnąłem po czym przyłożyłem usta do skóry jego szyi i zacząłem ją lekko ssać i zagryzać sprawiając że skóra zaczerwienia się i powstała malinka. Pablo w zdezerietowaniu mocniej złapał materiał mojej koszuli i rozchylił lekko usta w niemym jęku.

--No i po sprawie. Bynajmniej maja "dowód" że co kolwiek się tu dziallło-- starałem się ukryć uśmiech patrząc na "dzieło" które stworzyłem. Nie ma co wyolbrzymiać reakcji.

--przysięgam, że kiedyś padnę na zawał przez wasze głupie pomysły-- tylko tyle powiedział, bo brakowało mu już na to wszystko słów. Po chwili usłyszałem dźwięk klucza, a sekundę po tym zauważyłem przebijające się przez uchylone drzwi, światło z korytarza. 7 minut dobiegło końca i to nawet szybciej niż się można było spodziewać.

--I jak tam gołąbeczki-- rzekł Ferran obserwując dwójkę, a na jego usta wkradł się mały uśmiech gdy zauważył czerwony ślad na szyi Gaviego. Torres stał w drzwiach sam. Pamiętał o tym żeby im otworzyć, a reszta już powoli padała od ilości alkoholu w ich organizmie i tylko niewielka ilość pozostała w grze-która za pewne za raz miała dobiegać końca.

-------------------------------------------------------

Najdłuższy rozdział dotychczas. 900+ słów. Sorcia że musieliście tyle czekać. Ale taka wersja, która tu oto widzicie było 3 wersją. Dosłwnie co chwilę usuwałam i zaczynałam od nowa bo mi coś nie pasowało, albo brzmiało tak jakby pisała to zdesperowana 7 latka XD. Dosłownie mnie skręcało. Mimo to mam nadzieję że chociaż ta wersja wkoncu wyszła w miarę git i wam się podobało. I jeszcze raz sorka,że tyle czekaliście. Kocham was bardzo. Obecnie za raz jest 4:00 a ja piszę to bo ktoś się darł na ulicy i nie mogłam spać. Możecie temu komuś podziękować. Dobra no to dobranocka, czy też dzieńdoberek, dajcie znać w kom co sądzicie. I miło by było jakbyście dali gwiazdkę 🌟

Możliwe że są literówki czy błędy. Poprawie rano idę spać. Bye bye



|•𝐙𝐚𝐰𝐬𝐳𝐞, 𝐧𝐢𝐞 𝐨𝐳𝐧𝐚𝐜𝐳𝐚 𝐧𝐚 𝐳𝐚𝐰𝐬𝐳𝐞•| 𝐏𝐞𝐝𝐫𝐢 𝐱 𝐆𝐚𝐯𝐢Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz