🌕14🌕

263 21 23
                                    

Perspektywa Regulusa.<3

Wydaje mi się że bardzo polubie ten tajemniczy pokoik z fortepianem pana Fleamonta. Jest niczym taka mała przystań w której można się wyciszyć. Nigdy nie lubiłem głośnych i tłocznych miejsc, zawsze mnie ciągnęło do ciszy, spokoju, jedyne czemu dałem radę wytrzymać w rezydencji Blacków to ogromny dom i wiele pochowanych zakamarków, czasami nawet zapomnianych pokoi gdzie można się wyciszyć i zapomnieć o wszystkim do okoła. Jednak zawsze mi się marzyło aby zamieszkać na jakimś odludziu, najlepiej w jakimś starym drewnianym domku otoczonym naturą, z małym laskiem. Codziennie się budzić i pić herbatę czytając książkę oglądać leśne zwierzęta, słuchać piękny śpiew ptaków. Raz na jakiś czas poświęcić trochę czasu Syriuszowi, który przyznam jest dość ważną częścią tej wizji.

Niewyobrażałem sobie innej przyszłości niż ta, a teraz?

Mieszkam w małym, przytulnym domku prawie jak z moich wizji. Być może nie jest to totalne bezludzie, ale teraz nie wyobrażam sobie żeby miało się coś w moim życiu zmieniać, nigdy nie sądziłem że może mnie spotkać takie szczęście nagle z dnia na dzień. Dom otula przyjemna głucha cisza z przepływającym śpiewem ptaków przez otwarte okna, a ja?

Siedzę sobie jakby wcale przez ostatnie 17 lat nie miałem dosyć tego świata, tego życia, tych wszystkich ludzi... tych czasów gdy tylko nadzieja mnie trzymała przy ziemi.

Wciąż zadaje sobie jedno pytanie, czy aby napewno tak bardzo pragnę tej ciszy czy po zasmakowaniu rodzinnej atmosfery, braterskiej miłości, i nowych przyjaźni dalej chce samotnie spędzić życie czy może otaczać się przyjaciółmi którzy są warci zaufania jak nikt inny.

Ugh.. Nienawidzę tego...

Gdy odpala mi się tryb analizowania wszystkiego. Zazwyczaj się tak dzieje kiedy się zbyt wyciszam i zatapiam w mojej głowie i tonę (heh taki żarcik ;^) w myślach.

- Dzień dobry Reggie.

Aż podskoczyłem Gdy nagle za sobą usłyszałem głoś Jamesa.

- Stuknięty jesteś jakiś czy co? Weź nie strasz.- powiedziałem totalnie ignorując jego wcześniejsze słowa.

- Wybacz, niechciałem cie przestraszyć. Poprostu chyba się trochę zamyśliłeś.

- Ta...- po czym nastała cisza w której czasie James usiadł obok mnie. Obydwoje siedzieliśmy na krawędzi werandy na tyłach domu. Ja z kawą w ręce a James piłką do koszykówki która prawdopodobnie jeszcze nie zdążył odłożyć po spotkaniu z drużyną.

- Szukała ciebie jakaś ruda dziewczyna. Znalazła cię?

- Lily! Tak znalazła mnie miło ja było zobaczyć po dość długim czasie.

- Tak nie dziwię się obydwoje tak samo dużo gadacie, aż ma się ochotę zakleić tobie te buzie.

- Wiesz słyszałem że najlepszym narzędziem do zamykania buzi nie jest taśma a usta drugiej osoby.- powiedział patrząc na mnie z tym swoim pewnym siebie uśmieszkiem.

- Sugerujesz coś Potter?- powiedziałem dalej skupiając wzrok w jednym punkcie przed sobą, co uwieżcie mi nie byłe takie łatwe a tym bardziej Gdy te piękne czekoladowe oczy wpatrywały się we mnie bezwstydnie.

- Być może- on mnie kiedyś doprowadzi do pasji obiecuje wam.

- Zamiast podrywać brata swojego najlepszego przyjaciela, lepiej mi powiedz co masz na myśli mówiąc że miło ją było widzieć po długim czasie? Bo troszkę nie w temacie jestem.

- Wiesz co Reggie właśnie zrujnowałeś atmosferę, a już myślałem że jednak skorzystasz z mojej sugestii.

- Wątpię, mam swoje standardy

- Excuse me?! Że ja nie jestem wystarczający?!

- Dokładnie tak Potter, czuję się dumny że choć raz w życiu użyłeś mózgu. Czuję się jak jakiś dumny ojciec.

- Hej.. nieprawda, ładnie wypluj te słowa i przyznaj że jestem najmilszym, najlepszym i najprzystojniejszym facetem jakiego poznałeś.- powiedział unosząc brodę do góry, robiąc śmieszna poważną minę, która zdecydowanie do niego nie pasowała.

- Nigdy w życiu Potter. Chyba zapomniałeś że poznałem jeszcze twojego ojca.- powiedziałem wkońcu patrzą na Jamesa z wyższością. Po czym on tylko odłożył piłkę którą wciąż trzymał w rękach.

- Oj nie tak się bawić nie będziemy!.- po czy wylądowałem plecami na podłodze a James użył nielegalnej broni która jest gorsza niż jakiekolwiek tortury... gilgotki... co za zdrajca...

- Nieeee.... proszzeee.... dobr... do... dobrzee... przepr... przepraszam.. STOPP.

Po czym James na chwilę zaprzestał.

- Czyli przyznasz że jestem najmilszym, najlepszym i najprzystojniejszym facetem jakiego poznałeś?- zapytał James w każdej chwili gotowy do ataku.

- Tak Jamesie Potterze jesteś tym kim wcześniej powiedziałeś, żartowałem z tym ojcem, a teraz opuść moją przestrzeń osobistą!.

Gdy się odsuną popatrzyłem na niego wrogo otrzepując się z kurzu z podłogi który miałem wszędzie nawet we włosach. A James jedynie się bezczelnie śmiał.

- Nieznosze cię Potter.

- Oj tam wiem że mnie uwielbiasz.- powiedział uśmiechnięty od ucha do ucha.- Ale odpowiadając na Twoje pytanie o Lily, często jej nie ma ponieważ jej tata często wyjeżdża na delegacje do pracy na parę miesięcy a czasami nawet na rok, a że są oni bardzo zrzytą rodziną to jeżdżą razem i mieszkają w chwilowych miejscach zamieszkania. A dodatkowo Lily ma nauczanie zdalnie więc może sobie podróżować nawet za granicę.

- Miło, chociaż czy to nie trochę przytłaczające tak co chwilę mieszkać gdzie indziej?.

- Zależy kto co lubi, Lily raczej nie narzeka.- Powiedział James z delikatnym uśmiechem patrząc się na widoki przed nami.- W każdym razie. Reggie przygotuj się mentalnie bo wybieramy się jutro z innymi na przygodę życia a ty ruszasz ten swój piękny tyłeczek i idziesz z nami. I bez żadnych wymówek pójdziesz z nami nawet jakbym musiał cię wyciągnąć siłą.- Po czym klasną w ręce i z bezczelnym uśmieszkiem sobie poprostu poszedł, nawet nie czekając na moją odpowiedź. A ja tylko popatrzyłem bezsilnie na drzwi z przymkniętymi powiekami.

- To nie było pytanie, tylko rozkaz!- krzykną jeszcze wychylając głowę zza framugi.

Ty mnie kiedyś wykończysz...

☆☆☆

881 słów

Wkońcu dostałam weny na dokończenie tego rozdziału.

iiii....

ZROBIŁAM KOLCZYKA W NOSIE, TAK SIĘ JARAM. Po roku planowania go, wkońcu go zrobiłam. Dosłownie taka zdenerwowana siedziałam na fotelu gdy pan igłę wyciągał i tak patrzę wystraszona na fotel na którym siedzi moja mama a ta sobie ze mnie beke ciśnie, ale było warto, pomińmy fakt że na drugi dzień o mało niezemdlałam bo krew mi trochę poleciała z pod kolczyka XD
(mam ✨️meching✨️ kolczyka w nosie z siostrą XD)

DO NASTĘPNEGO!💐💋❤️💚

Dziękuję z wszystkie komentarze i gwiazdki, dosłownie uwielbiam je czytać🌸🫰🏻🫶😭😍

(Sorki za błędy😵)


Welcome Home, Son | JegulusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz