7.

20 3 0
                                    

Kiedy chcemy kogoś poznać zazwyczaj pytamy go o ulubiony kolor, hobby, czy ulubione danie z dzieciństwa.

Kiedy jesteśmy ciekawi jak zachowuje się naturalnie, bez żadnych masek, wystarczy zobaczyć go z osobami, przy których czuje się komfortowo.

Tak byłoby w przypadku normalnych osób.

Zapomniałam, że Michael Ross nie jest normalny.

Mijamy tabliczkę informującą o wyjeździe z miasta. Zaczynam się niepokoić jeszcze bardziej kiedy wjeżdżamy na jakąś drogę polną, która ciągnie się dobre pięć minut.

Spoglądam na chłopaka z niezrozumieniem, jednak on cały czas wpatruje się w drogę.

- Przecież cię nigdzie nie wywiozę i nie zamorduje. - odzywa się wreszcie.

- Szczerze, spodziewam się po tobie wszystkiego. Taki scenariusz ani trochę by mnie nie zdziwił. - chłopak przewraca oczami.

- Nie przesadzaj. Wcale nie jestem taki okropny.

- Oh naprawdę? Zapomniałeś już chyba, że zostałam zmuszona do zaręczyn z tobą. O i, że jestem przetrzymywana w domu, w którym ani trochę nie chcę przebywać.

Michael zaciska mocno dłonie na kierownicy, jednak nie odpowiada.

Po kilku dłużących się minutach wreszcie wyjeżdżamy na jakiś ogromny plac. Jest tu strasznie dużo ludzi i samochodów. Plac oświetlony jest kilkoma latarniami, z głośników leci jakiś hip hop. Zauważam, że na środku wytyczona jest droga, a dookoła niej rozciągnięte są jakieś liny.

- Czy to są nielegalne wyścigi? - pytam.

- Brawo, jesteś spostrzegawcza.

- Czy nie możesz mieć jakiegoś normalnego hobby? - Michael podjeżdża pod jakąś drewnianą budkę, z której wychodzi Chris. Zauważam tutaj również resztę jego znajomych. - Nie wiem na przykład rzeźbiarstwo? Podobno jest mega fajne.

- Może kiedyś spróbuje. - odpowiada, a ja parskam śmiechem.

Wychodzimy z auta i witamy się ze wszystkimi. Chris, Alex i Michael sprawdzają stan samochodu, podczas gdy ja stoję z dziewczynami, Harrym i bliźniakami.

Dookoła pojazdu zebrali się jacyś ludzie. Kątem oka zauważam, że dwa samochody driftują po placu.

- Chcesz piwo? - pyta Ava podając mi czerwony kubeczek z płynem w środku, który chętnie przyjmuję.

- Halo, a dla mnie? - krzyczy Harry od razu do nas podchodząc.

- Tobie już chyba wystarczy. - mówi Emily. - Ostatnio jak piłeś pocałowałeś Olivię i Michaela.

- Kobieto, piwo to moje paliwo! - krzyczy blondyn po czym wyrywa mi kubeczek.

Parskam śmiechem kręcąc w niedowierzaniu głową. Ten chłopak jest niemożliwy. Hailey po chwili podaje mi kolejny kubeczek, z którego biorę od razu kilka łyków.

- O co właściwie tu chodzi? - pytam rozglądając się dookoła. Kątem oka zauważam, że do Michaela podchodzi jakaś skąpo ubrana brunetka i owija swoje ramie wokół jego ramienia.

- Liv skarbie, jesteśmy na wyścigach. Jak myślisz o co może tu chodzić. - mówi Matt. Albo Blake. Muszę nauczyć się ich odróżniać.

- O mój Boże, wiem o co chodzi w wyścigach. Bardziej chodzi mi o to, jaka jest nagroda czy coś.

- W sumie to zależy. Czasami to kasa, a czasami to samochody. - odzywa się Hailey.

- W przeciwieństwie do tych wszystkich filmów o nielegalnych wyścigach, tutaj nigdy wygraną nie jest druga osoba. - mówi drugi z bliźniaków.

Pewnego razu w WatervillOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz