Zdjęli buty i pod czujnym okiem gospodyni przeszli do salonu. Kobieta z opieki społecznej widząc ich, wstała z kucek i rzuciła krótkie:
-Który z panów jest wujkiem?
Jungkook poczuł chłód pełzający mu po ciele. Czy ona nie powinna być bardziej...serdeczna? On sam kurczył się pod wpływem jej lodowatego spojrzenia, jakby to zrobił coś złego.
-Ja - odpowiedział równie chłodno Taehyung, a Jeon był wdzięczny, że ma swojego prywatnego Człowieka Lodu, który nie dawał się czyjejś nieuprzejmości.
-Czy możemy porozmawiać w kuchni? - Tym razem kobieta obróciła się do staruszki, wprost do niej adresując to pytanie, a gdy uzyskała przyzwolenie wyszła z pomieszczenia, nawet nie oglądając się na Kima.
Kookie zdążył rzucić partnerowi spojrzenie, które miało być pokrzepiające i został sam na środku salonu z osieroconą dziewczynką na kanapie, która bawiła się frędzlami poduszki i staruszką, siedzącą na fotelu, ściskającą druty w ręce. Nie robiła nic na nich, więc zaczął się zastanawiać, czy nie planuje przypadkiem wbić mu ich w krtań.
Ta sytuacja nie mogła być dziwniejsza. Dlaczego wszyscy traktują go, jak intruza? Dlaczego dziecko, które pewnie nawet nie do końca rozumie, co się stało ma jedynie poduszkę za towarzysza?
-Hej...mogę obok ciebie usiąść? - Zapytał dziecka, gotów osłonić się przed śmiertelnym ciosem ze strony sąsiadki.
Mała skinęła głową, ale nawet na sekundę na niego nie spojrzała. Cóż to już jakiś początek. Delikatnie, spowalniając ruchy wślizgnął się na kanapę i sam pochwycił poduszkę z frędzlami, by dołączyć do Sung-Ki ze swoją "zabawką". Zasłużył sobie na pospieszne zerknięcie kątem oka, którego udawał, że nie zauważył.
-Jestem JK - powiedział, wyciągając do niej dłoń. Mała długo się jej przyglądała, ale ostatecznie przybiła mu piątkę - a ty?
Ryzykował. Nie wiedział czy jakkolwiek się odezwie. Może powinien jej dać czas? Jednak łatwiej dla wszystkich, by było, by dziewczynka mówiła im, czego potrzebuje. Taehyung miał problemy z wypełnianiem próśb wypowiedzianych wprost, a te ukryte...? Pewnie nigdy by do niego nie dotarły.
-Sung-Ki - szepnęła na tyle cicho, że gdyby Kookie nie usłyszał uprzednio jej imienia od kobiety, to nie potrafiłby określić, jak w zasadzie ono brzmiało.
-Super! - Powiedział z przesadnym entuzjazmem - a powiesz mi ile masz lat?
Nim jego pytanie w pełni zabrzmiało dotarł do nich przytłumiony, ale jawnie rozwścieczony głos Taehyunga. Mała spięła się przy jego boku i nieznacznie przysunęła bliżej. Jungkook zaczął paplać pospiesznie, by przekierować jej uwagę na siebie, a nie na rozmowę toczącą się w kuchni. Wyrzucał z siebie potok słów o tym, co jadł dzisiaj na śniadanie, że ma takiego przyjaciela, na którego mówią Hobi, o grze w którą ostatnio grał i w akcie desperacji również o swojej pracy. Nie zastanawiał się, czy zlepek nieznanych osób, miejsc i wydarzeń, jakkolwiek zainteresuje dziewczynkę, ale słysząc, że Jeon uczy gry na instrumentach podniosła na niego zaciekawiony wzrok i teraz już jawnie okazywała, że go słucha.
Rozluźnił się nieco, bo rozmowa w pomieszczeniu obok przycichła, a jego mała rozmówczyni pokonała kolejny skrawek kanapy i przerzuciła się na zabawę frędzlami na Jungkookowej poduszce.
-To, jak... ile masz lat? - Zagadnął ponownie, gdy skończył opowiadać o tym, że kiedyś chciałby się nauczyć grać na trąbce.
Sung-Ki położyła dłoń na jego ręce i palcami drugiej zgięła kciuk.
-Cztery? - Dopytał. W odpowiedzi uzyskał pierwszy niemrawy uśmiech.
No dobrze...cztery lata....trochę im to zajęło, ale już czegoś się dowiedział, to może teraz zapyta, co lubi jeść. Nim jednak zdążył to zrobić do salonu wszedł Tae, już bez opiekunki, co nieco zdziwiło Jeona. Może nie znał procedur dla takich sytuacji, ale jeśli tak to powinno wyglądać, to...coś tu jest ostro pochrzanione.
CZYTASZ
To, czego nie chcemy utracić [Taekook I Inne]
Fanfiction[+18] Związek Jungkooka i Tae już niemalże nie istnieje. Kookie ostatecznie decyduje się go zakończyć, jednak nim informuje o tym partnera... coś sprawia, że musi odłożyć w czasie ten ostateczny krok. Gatunek: Dramat, romans, psychologiczne. Co do o...