/12/

203 29 54
                                    

Niedzielny poranek nie należał do najlżejszych.

Obudził się, gdy Sung-Ki zaczęła płakać i odkrył, że leki co prawda wczoraj zbiły gorączkę, ale dzisiaj temperatura powróciła w subtelnie mniejszym wydaniu.

Gdy w pośpiechu opuszczał łóżko, Taehyung jeszcze w nim był, ale gdy ubrał dziewczynkę, by mogli razem zjeść śniadanie, nim właduje w nią nową porcję leków, partner już znajdował się w kuchni.

Jungkook usadził małą na jej podwyższanym krzesełku i uśmiechnął się sztywno do mężczyzny, który postawił przed nim talerz z omletem.

Zdecydowanie gonił, uświadomił to sobie opadając na własnym krześle. Nie wiedział tylko, czy biegnie ku Sung-Ki, czy ucieka od Tae, który dziś starał się podłapać z nim kontakt wzrokowy, na który JK nie był jeszcze gotowy. Delikatny posmak upokorzenia, po ich wczorajszym zbliżeniu, zabarwiał jego myśli, powodując, że nie potrafił w pełni skupić na tym, co go otacza.

Dopiero, gdy znajomy odcień błękitu mignął mu przed oczami, uniósł wzrok znad swojego talerza. Sung-Ki trzymała w ręce kopertę z wypisanym na niej imieniem Jungkooka i obracała nią na wszystkie strony, sprawiając, że tył uchylił się nieco. Musiał przeoczyć, że Taehyung zostawił dla niego wiadomość, zbyt zajęty swoimi myślami. Pospiesznie wyrwał dziecku dzienniki z ręki, wiedząc, że nie jest przesadnie delikatny.

-Ej! - Zaprotestowała mała, wyciągając do niego rękę.

-To dla mnie, wiesz? - Popukał palcem w tusz na kartce - tu jest moje imię.

-A od kogo? - Zaciekawiła się, wycierając nos w rękaw swojego sweterka.

-Od wujka - powiedział ostrożnie, zerkając na Tae. Partner jednak nie wydawał się być zły ze względu na ujawnienie tego faktu.

-Po co?

No tak..."po co?" było rozsądnym pytaniem. Mały skrzat zdecydowanie dochodził do siebie, nawet jeśli termometr ukazywał co innego.

-Jesteś ciekawskim bobrem - odpowiedział wymijająco, a nim nie padło kolejne pytanie, Taehyung uzupełnił jego wypowiedź.

-To są listy do Jungkooka, o tym, że go kocham - stwierdził Kim sucho. Do tej pory Kookie nie zdawał sobie sprawy, że można mówić "kocham" takim tonem.

Mimo wszystko to wyznanie i tak przewróciło mu w żołądku. Powinien nadawać temu, jakąś większą interpretację? Odczytać, to jako... próbę ratowania ich relacji... ich uczuć? Czy może Taehyung wczoraj w poczekalni zdał sobie sprawę z tego, co on - mała nie ma pojęcia, że obaj znajdują się w związku. Możliwe nawet, że nie wie o istnieniu par homoseksualnych.

Przekrzywił głowę, obserwując reakcję dziewczynki, ciekaw, czy to zaprowadzi ich do dalszych pytań. Zaprowadziło...chociaż nie tam, gdzie się spodziewał.

-Mi też napiszesz?

-Napiszę - zgodził się Kim, tym samym bezemocjonalnym tonem.

Jungkook, korzystając z chwili nieuwagi Bobra, zgiął kopertę na pół i wcisnął do kieszeni spodni.

Pamiętał o niej również, gdy skończyli jeść, a Tae podawał małej leki, ale jego plan wymknięcia się na lekturę został przerwany dzwonkiem do drzwi. Uniósł brwi w zdziwieniu, bo nikogo się nie spodziewali. Zerknął przez wizjer i parsknął śmiechem, naciskając na klamkę.

-Przychodzę z odsieczą - zakomunikował Hobi - nie wytrzymam ani jednej wiadomości więcej.

-Wcale nie pisałem tak dużo - burknął, pozwalając się objąć w pasie.

To, czego nie chcemy utracić [Taekook I Inne]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz