/13/

240 27 97
                                    

TW: Przemoc seksualna


Obudził się sam, chociaż było jeszcze całkiem wcześnie - nawet, jak na Tae. W pierwszym odruchu założył, że partner znów od niego ucieka, przytłoczony ogromem emocji, ale w kuchni znalazł niebieską kopertę, która swoją obecnością przypomniała mu o tej zapomnianej - wczorajszej oraz karteczkę, przyklejoną zaraz obok z krótką informacją, że Taehyung już pracuje w gabinecie. Zawiesił się i rzeczywiście wysłyszał dźwięk pisania na klawiaturze. Wrócił do sypialni, po kopertę, która całą niedzielę spoczywała w kieszeni jego spodni i zrobił sobie kawę, nim usiadł nad dawnymi zapiskami Kima.

Zmarszczył brwi, oglądając wczorajszą kartkę. Styl pisania się zmienił, chociaż wcześniej czuł, że Tae w swojej narracji był zdystansowany, to teraz...miał poczucie, że czyta książkę, jedynie pisaną w pierwszej osobie. Dziennik obejmował dwa dni września, gdy Kim miał niespełna szesnaście lat i był najdłuższym wpisem, z którym zetknął się Jeon.

Junho przyszedł pół godziny po umówionym czasie i skrycie może nawet trochę liczyłem, że się nie pojawi. Przez to, że był moim pierwszym chłopakiem coraz bardziej obawiałem się imprezy z jego znajomymi. Jak miałbym tam pasować? Nigdy nie miałem przyjaciół, nie piłem alkoholu, a ludzie z natury mnie nienawidzą, w dodatku... studenci. Przy nich naprawdę mogłem wypaść tylko gorzej, niż zwykle.

Próbowałem powiedzieć mu o swoich wątpliwościach, ale chyba...nie potrafię do niego dotrzeć.

Udało nam się uniknąć mojej matki, która spała w salonie i odetchnąłem, wiedząc, że chociaż ona nie pogrąży mnie jeszcze bardziej.

Jak należało się zachowywać na imprezie?

Planowałem trzymać się blisko Junho, ale miałem głos matki w głowie, która mówiła, że jestem natrętny. Gdzie przebiega granica?

Junho niewiele odzywał się w drodze, a gdy dotarliśmy na miejsce, impreza okazała się...ogromna. Nie miałem ochoty tam wchodzić.

Junho mnie przekonał, a jego: "daj spokój, obiecałem chłopakom, że przedstawię im ciebie. Wypijesz piwo i ci przejdzie", zastąpiło głos matki.

To było nawet przyjemne. Przez jakiś czas.

Piwo jest okropne. Dostałem lepiącą się butelkę, która śmierdziała. Smakowało jeszcze gorzej. Piłem jedynie, gdy Junho patrzył na mnie, gdy akurat nie przepychał mnie przez tłum.

Był najlepszym facetem w całym domu, a ja byłem z nim.

Nie rozumiem, dlaczego wybrał mnie, gdy każdy do tej pory decydował się, żeby mnie nie wybierać. Już wtedy chciałem mu jakoś podziękować, chociaż niewiele mogłem zrobić.

W końcu udało mi się opróżnić butelkę, chociaż im bliżej dna, tym była gorsza. Wtedy Junho, powiedział mi coś do ucha, czego nie udało mi się usłyszeć przez muzykę. Pociągnął mnie za sobą i chociaż prawdopodobnie nie powinniśmy, zaprowadził mnie na górę domu swojego kolegi.

Wolałem być z nim, z dala od reszty, to było nawet przyjemne. Piwo, chociaż paskudne sprawiało, że...nie przejmowałem się tak bardzo tym, że nie pasuje, a Junho mówił, że jest zadowolony, że tu z nim przyszedłem.

Zamknął nas w pokoju swojego kolegi i rozmawialiśmy, siedząc na łóżku. Chciałem, żeby mnie pocałował, chociaż do tej pory całowaliśmy się tylko raz. Tak długo tego nie robił, że myślałem, że może, dla niego nie było to tak dobre, jak dla mnie.

W końcu jednak mnie pocałował i nawet smak piwa nie był taki okropny. Nadal musiałem być...pokraczny, bo zaśmiał się ze mnie kilka razy.

To, czego nie chcemy utracić [Taekook I Inne]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz