/9/

233 28 85
                                    

Wtorkowy poranek był jednym z najspokojniejszych, jakich udało mu się doświadczyć na przestrzeni ostatnich miesięcy. Otwierając oczy był odrobinę nieprzytomny, ale dawno nie spało mu się tak dobrze, a nawet przebudzając się w nocy, wciąż pamiętał ciało partnera ogrzewające go swoim ciepłem.

Tae już nie było w łóżku, a dźwięk ekspresu do kawy dawał jasną odpowiedź, gdzie się teraz znajduje.

Przez większą część ich związku Jungkook czuł się, jak na kolejce górskiej, która gwałtownie podrywała się lub opadała, wyciskając mu z oczu łzy. Teraz czuł, że siedzi na huśtawce, zwykłej, parkowej, napędzanej siłą mięśni i chociaż wciąż bujał się w przód i w tył, to nie doświadczał takich wyrzutów adrenaliny. Było spokojniej.

Wyszedł z łóżka i zarzucając na siebie bluzę, dołączył do partnera w kuchni. Nie spodziewał się, że Taehyung nagle będzie całkowicie spontaniczny i otwarty, więc nawet nieśmiały uśmiech i nie tak dobrze ukryte przeskanowanie jego sylwetki go ucieszyło.

Dotarło do niego, że Tae jest nauczony tego, że ludzie porzucają i ranią, nic więc dziwnego, że postawił ogromne mury wokół siebie.

JK skrycie uważał, że sam jest niesamowicie dobry w rozbiórce.

-Ładnie wyglądasz - zauważył, nie czekając na przyzwolenie zbliżył się do partnera, jedynie asekurując własną dłonią kubek z kawą, by zawartość nie wylądowała na białej koszuli Kima. Oczy Tae błysnęły z nadzieją, gdy Jungkook, przycisnął go własnymi biodrami do blatu, ale nie poruszył się, jakby bał się, że źle interpretuje sytuacje. Gdyby mogło być coś mylnego w Kookim dociskającym własne bokserki do jego garniturowych spodni.

Wolną dłoń wsunął we włosy Taehyunga.

Jeon już miał go pocałować, ale przedłużał tę chwilę, delektując się tym, jak czytelna potrafiła być twarz mężczyzny. Partner był teraz kłębkiem tęsknoty, obawy i zniecierpliwienia, a Jungkook chciałby oglądać te emocje każdego dnia.

Bo były dla niego.

Bo mówiły o ich relacji.

-Kocham cię - szepnął, zanim nie posmakował ust z wyraźną nutą kawy. Tae zamarł w jego ramionach, ale usta oddały pieszczotę. JK prowadził w tym tańcu, a Kim podążał za nim, nie dalej niż o krok. Przejechał językiem po wardze partnera, prosząc o zaproszenie, a Taehyung rozchylił je z delikatnym drżeniem. Jungkook przyciągnął go do siebie jeszcze mocniej, chociaż nie dzieliły ich nawet milimetry. Zachłysnął się partnerem. Tym, że złapał, jak przyspiesza mu oddech, jego smakiem i miękkością, a także wyraźnym wybrzuszeniem, które pojawiało się w jego spodniach, a które Jeon mógł odczuć na swoim udzie.

Uśmiechnął się zadowolony z efektu, gdy przerwał pocałunek, a przymknięte do tej pory, powieki Tae uniosły się, odsłaniając jego zamglony wzrok.

Taehyung go chciał. Nie potrafił stwierdzić, dlaczego ich intymność jest... ledwo żyjąca, ale niewątpliwie nadal działał na partnera. Świadczył o tym nie tylko jego wzwód, ale i to niesamowite drżenie, do którego potrafił go doprowadzić samą swoją bliskością.

-Podobasz mi się taki - wychrypiał, bo sam miał ochotę zerwać z niego wszystkie warstwy eleganckiego ubrania i zanurzyć w ciele, które tak dawno go nie przyjmowało.

Kim trzymał go za poły bluzy i wyraźnie starał się doprowadzić do porządku po ich pocałunku. Miał ochotę się z nim podroczyć, ale nie wiedząc, jak to zostanie zinterpretowane, po prostu się wycofał. Zarówno ciałem, jak i tematem.

-Obudź mnie jutro - poprosił JK, sięgając po swój kubek, by nalać sobie kawy z dzbanka - będziemy mogli zjeść razem śniadanie.

-Dobrze - Taehyung, wygładził koszulę i odchrząknął - muszę iść do pracy. Do zobaczenia wieczorem.

To, czego nie chcemy utracić [Taekook I Inne]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz