/14/

204 27 78
                                    

Po wczorajszej bliskości, zarówno tej emocjonalnej, jak i fizycznej, Jungkook budząc się w pustym łóżku czuł spokój. Miał nadzieję, że Taehyung też tak postrzega ich wieczór, bo dla niego był on całkowicie zbliżający. Może nie...wyjaśniający wszystko, ale dający na tyle trwałe podstawy, że mogli zacząć budować z większą pewnością siebie i siebie nawzajem.

Miał dzisiaj mniej do zrobienia, niż w poniedziałkowy poranek, ale rozpierająca go energia nie pozwoliła zostać w łóżku, które kusiło, nęcąc zapachem partnera.

              Wchodząc do kuchni, odkrył zaskoczony, że na blacie spoczywa niebieska koperta z identyczną przyklejoną obok karteczką, co wczorajszego dnia, informującą, że Tae pracuje w gabinecie.

Nieświadomie się spiął, bo pomimo, że dzienniki mężczyzny niosły ze sobą sporo wyjaśnień, to przeważnie były jednak trudne do przełknięcia. Z roztargnieniem podstawił kubek pod ekspres i już otwierał kopertę.

Wpisy były dwa. Jeden opatrzony datą z okresu ich związku, a jak się przekonał, czytając pierwsze zdanie, konkretniej z ich pierwszej randki. Drugi dotyczył września, gdy Kim miał szesnaście lat. Nie potrafił sobie tylko przypomnieć, czy data dotyczyła któregoś z dni, po tej cholernej imprezie, czy przed.

Zgarnął parujący kubek i usiadł przy stole, decydując się na chronologiczną kolejność czytania.

Matka chyba wie, że jestem z Junho. Albo raczej...podejrzewa, że jestem z KIMŚ. Bo przecież, gdyby doszła do tego, że to chłopak, to skończyłoby się to boleśnie. Wystarczy, jak klnie do telewizora, gdy ktokolwiek wspomni o gejach.

Dziś natomiast ofiarowała mi kolejną swoją mądrość, którą miałem ochotę jej wepchnąć do gardła.

"Daruj sobie. I tak cię wszyscy zostawią, nie nauczyłeś się jeszcze? Tylko ja jestem na ciebie skazana".

Po raz pierwszy nie miałem zamiaru się z nią zgodzić.

Jungkook nie znał zakończenia historii Tae i jego chłopaka, ale wczorajszy wpis, jasno pokazał mu, jakim typem "partnera" był. Spodziewał się więc, że było boleśnie.

Aczkolwiek, nawet gdyby Junho był idealnie cierpliwy i otulający, to... jaka matka mówi swojemu dziecku takie rzeczy? JK cieszył się, że nie mógł poznać Pani Kim, bo... to skończyłoby się awanturą.

Prychnął na głos, po raz drugi czytając jej słowa i przeszedł do świeższego wpisu.

Pierwszy raz w Seulu idę na randkę z kimś, kto mi się podoba. Starałem się tego unikać, bo wtedy trudniej udawać obojętność, gdy słyszysz "przykro mi, to nie wypali". Ludzie nie w moim typie są bezpieczniejsi.

Ten dzieciak był jednak bardzo uparty i nawet...

-Sam jesteś dzieciak - burknął Kookie pod nosem, ale uśmiechnął się do czytanego tekstu.

....i nawet to, że wyczekuje jego pukania co tydzień, chociaż żałosne, to nie potrafiło mnie powstrzymać, by tym razem się zgodzić.

Dopiero teraz Jungkook zauważył, że tekst się kończy, pozostawiając pustą linijkę, a kontynuacja poprzedzona jest datą, dnia następnego.

Został na noc i...żałuję, że do tego doszło.

Żałuję, że jesteśmy w moim mieszkaniu, bo nie mogę wyjść, zanim on to zrobi. Wczorajszy wieczór i noc były lekkie. Jakbym nie był sobą. Jakby naturalnym było, że jak on się, tak pięknie uśmiecha, to ja też mogę. Że jak patrzy na mnie, to tak, jakbym był ważny.

To, czego nie chcemy utracić [Taekook I Inne]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz