/17/

263 23 174
                                    

Po późnym śniadaniu obaj ruszyli, by odebrać małą od Hobiego, ale Jungkook uparł się, że to on poprowadzi. Miał dla nich zaplanowaną niespodziankę, bo zawsze, gdy spędzali wieczór bez Sung-Ki, to później starali się nadrobić wspólny czas. Może i bywali przesadnie nadopiekuńczy, bo dziewczynka nigdy nie narzekała na czas spędzony z Jungiem, ale cóż... w tej kwestii się dobrali

-Możemy razem upiec ciasto - zaproponował Taehyung, zapewne odnosząc się do ostatnich uniesień bratanicy, która zarzekała się, że gotowanie to już za mało i koniecznie muszą zrobić ogromny, trzypiętrowy tort.

-Możemy spróbować - zgodził się - jednak dopiero wieczorem, teraz nie wracamy do domu.

-Jedziemy gdzieś?

-Tajemnica - odpowiedział, wystawiając czubek języka.

          Odebrali małą od Hoseoka i już w drodze do samochodu, zdążyli wysłuchać zachwytów, że wujek Suga (nie wchodził w to, skąd wzięło się dane przezwisko, zakładając, że przyjaciel zapewne mówi tak do partnera) pozwalał grać jej na swoich klawiszach, a razem z wujkiem Hobim zrobili przebrania z bibuły i nauczyli się nowego tańca. W drodze zostali zasypani ogromem szczegółów odnośnie wczorajszego balu w przedszkolu, więc gdy stawali pod docelowym miejscem ich wyprawy, Jungkook z trudem wyłapał napięte pytanie partnera.

-Idziemy do kina?

-Tak, na bajkę - odpowiedział Kookie z uśmiechem - dziwne, że jeszcze nigdy nie byliśmy.

-Bajka! - Ucieszyła się Sung-Ki, niemalże bez wdechu, przeskakując między jednym tematem, a drugim.

Wysiadł z auta i uwalniając małą z pasów, postawił ją na ziemi, wyciągając dłoń. Drobne palce oplotły jeden jego, a Jeon wyciągnął wolne ramię, by chwycić partnera.

Tae był blady, gdy przyciągał go do siebie, a wchodząc do budynku zadrżał nieznacznie.

-Co się dzieje? - Mruknął JK, starając się nie alarmować podekscytowanego skrzata, który bardziej podskakiwał, niż właściwie szedł.

-Nic - zbył go Tae - trochę mi duszno.

-Oh...

Przyjrzał się twarzy mężczyzny, łapiąc drobne szczegóły, świadczące o jego stanie. Nie tylko bladość i drżenie, ale również rozszerzone źrenice i nieco przyspieszony oddech. Jeszcze w drodze do Hobiego, wydawał się czuć dobrze.

-Tam są siedzenia - powiedział Jungkook z troską, gładząc jego plecy - staniemy w kolejce po bilety, a ty odpocznij.

Kim uśmiechnął się przelotnie, odłączając się od nich, a energiczny Bóbr wciąż podrygiwał przy jego boku.

Może powinni wrócić? Tae rzadko chorował, więc czy nie powinien się nim bardziej zająć?

Nim zdołał podjąć decyzję, dotarli do kasy, a uśmiechnięty blondynek puścił do małej oczko.

-Na co idziesz, księżniczko? - Zapytał Sung-Ki, która już wyciągnęła do Kookiego ramiona, by ją podniósł.

-Na bajkę - oznajmiła dumnie, jakby to tłumaczyło wszystko, ale kasjer wydawał się rozumieć, bo po chwili wyświetlił się przed nimi rzut sali.

"Jimin", jak głosiła plakietka ponownie uśmiechnął się do dziewczynki, postukując ekran.

-Te miejsca są super - zapewnił - jak masz na imię?

-Sung-Ki.

Gdyby Jungkook nie zawiesił się na jego czarującym uśmiechu, mógłby przegapić moment, w którym ten zanika. Może również nie dostrzegł by jego przerażonych oczu, które zawędrowały od dziecka do Kookiego, by później w panice prześledzić pomieszczenie.

To, czego nie chcemy utracić [Taekook I Inne]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz