/11/

217 24 54
                                    

Wybudził się, czując gorąco i pierwsze co napotkał, to wzrok partnera utkwiony w jego twarzy. Oczy Tae wyrażały ogrom emocji, bo chyba nie spodziewał się, jego przebudzenia. Gdy został przyłapany na uczuciach, Jungkook mógł obserwować, jak Kim powoli zamyka się w sobie. Niemal namacalnie doświadczał, jak oczy wypełnione miłością, lękiem i smutkiem stają się zdystansowane. Mimo to, Taehyung się uśmiechnął nieznacznie, a Kookie przywołując ich wieczorną rozmowę, odwzajemnił uśmiech, nim nie dostał ciosu w brzuch, wymierzonego małą piąstką.

Spojrzał w dół i dostrzegł Sung-Ki, śpiącą między nimi z zarumienioną twarzą, rozwichrzonymi rudymi lokami i kończynami, wystrzelonymi, każda w inną stronę.

-Cóż to za towarzystwo? - Zdziwił się Jungkook, bo skoro on nie przyprowadził małej do łóżka, to musiał to zrobić Tae.

-Płakała w nocy - przyznał z zawstydzeniem - nie mogła się uspokoić i...-partner odwrócił wzrok, jakby zrobił coś złego - przy tobie zawsze się rozluźnia, więc pomyślałem, że...

Wzruszył ramionami, wyraźnie zaplątany we własnych słowach lub emocjach.

JK wyciągnął dłoń i nad głową dziewczynki dotknął policzka partnera, którego mógł obserwować jedynie z profilu.

-Brzmi, jak dobry pomysł - zapewnił go - mogłeś mnie też obudzić, naprawdę nie wiem, jak przespałem to wszystko.

-Też się zastanawiam, nie była subtelna - powiedział Kim, wykrzywiając delikatnie wargi, a Kookie zaniemówił na kilka sekund, unosząc się na przedramieniu.

Czy...partner zdobył się na łagodny...żart?

Chciał pochylić się do pocałunku, ale nagie przedramię dotknęło twarzy Sung-Ki i cofnął je z sykiem. To dlatego było tu tak piekielnie gorąco.

-Tae...ona ma gorączkę - bąknął, dla pewności celowo kładąc palce na czole małej.

Kim powtórzył po nim gest i skrzywił się, co było wystarczającym potwierdzeniem, że się z nim zgadza. JK w pierwszej kolejności zdzielił się mentalnie po głowie, od tygodnia myślał o tym, że powinni znaleźć lekarza, na wypadek choroby skrzata i ostatecznie...nie zrobił tego, bo zawsze coś innego wydawało się pilniejsze. Zaklął pod nosem.

-Znajdź pediatrę, który pracuje w soboty - polecił partnerowi - ja idę ją ubrać.

             Pół godziny później Jungkook usiadł w poczekalni i zgarną na kolana Sung-Ki. Mały skrzat oparł mu na klatce piersiowej swoją głowę, jakby nie mogła jej samodzielnie trzymać. Przytknął policzek do jej czoła, które niemalże płonęło.

Nie zorientował się, że nerwowo podryguje nogą, dopóki dłoń Tae nie spoczęła na jego udzie, uspokajająco. Poczuł kciuk, który go gładził i resztę palców, mocno, zaciskających się na jego spiętych mięśniach.

Spojrzał na partnera z troską, ale on nie patrzył na niego. Z lodowatym wyrazem twarzy, wodził wzrokiem po ludziach.

Wzbudzali sensacje. W Korei zawsze mogli spotkać się z nieprzychylnymi uwagami, teraz...mając dziecko na rękach, było niemal pewne, że prędzej czy później będą musieli się z jakimiś skonfrontować. Taehyung go jednak chronił, tak jak potrafił - chłodem. I w tym momencie był mu cholernie wdzięczny.

-Jak tam, malutka? - Zapytał zachrypniętym głosem i zdeterminowany nie zamierzał więcej unosić głowy, by patrzeć na ludzi, którzy nie rozumieją... którzy nigdy nie doświadczył tego co oni.

-Zimno- wymamrotała dziewczynka, chociaż miała na sobie trzy warstwy ubrań.

Chciał już ściągać swoją kurtkę, jednak nim zdołał chociażby drgnąć, ta należącą do Tae, okryła dziecięce ramiona.

To, czego nie chcemy utracić [Taekook I Inne]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz