Gillian
Zbudziła mnie melodia. Lekka i ciepła. Znałam ją z lat dziecięcych, gdyż moja mama często wygrywała różne utwory na pianinie. Rankami często mnie budziły przyjemne dla ucha dźwięki i w podskokach udawałam się do sali balowej, by tańczyć. Tańczyłam ile sił w nogach, dopóki moje mięśnie zaczęły odmawiać mi posłuszeństwa.
Natomiast w tej chwili nie było to pianino, tylko nucenie. Ta sama melodia, ale w innej formie przywołała mnie do żywych i pomogła mi powoli otworzyć powieki. Wpierw nie dostrzegłam nic prócz rażącego światła, które po paru dłuższych sekundach przestało mi doskwierać.
Ujrzałam nad sobą twarz siostry. Policzki jak zwykle miała uroczo zarumienione, a nos był obsypany piegami. Blond fale okalały jej twarz a zielone oczy wpatrywały się we mnie z niepokojem. To ona nuciła mi nad uchem i to Avya przytulała mnie do siebie, by w mig zawołać naszą mamę, która pojawiła się przy mnie znienacka.
– Chryste, Gillian, ale nas zmartwiliście – wysnuła, całując mnie w czoło. – Jak się czujesz?
– Chyba... – mój głos wybrzmiał szorstko, dlatego odkaszlnęłam nim pociągnęłam dalej swoją wypowiedź. – ...Dobrze. Już dobrze.
Uniosłam się do góry do pozycji siedzącej. Zakręciło mi się nieco w głowie, lecz nie dałam tego po sobie poznać. Przybrałam na twarz niewielki grymas i oparłam plecy o miękkie oparcie kanapy.
– Co z Tristanem? I Fran?
– Obudzili się jakiś czas temu – odpowiedziała Avya, przytulając do siebie nogi i kładąc policzek na kolanie. – Francesca bardzo się zdenerwowała i pojechała z Willem do laboratorium, by przebadali skład wina, i co w nim było. Natomiast jeśli chodzi o Tristana to...
– Ma się dobrze – zerknęłam w bok, słysząc głos męża. Podążał w moim kierunku nieco chwiejnym krokiem. – Na całe szczęście skończyło się tylko na omdleniu. – przysiadł obok mnie, zgarniając w objęcia. Oparłam głowę na jego klacie, wtulając się w niego. – A ty jak się trzymasz?
– Nic mi nie jest – westchnęłam, starając przegonić zawroty głowy, które co parę sekund dawały o sobie we znaki.
To dziwne, że w tej chwili potrzebowałam znaleźć się we własnym łóżku i zasnąć, skoro przed sekundą obudziłam się z omdlenia. W dodatku na języku odczuwałam gorzki posmak wina, który dopiero teraz zaczął mi doskwierać.
– Muszę... – chciałam wyznać, że udam się do swojej sypialni odpocząć, lecz moja mama wpadła w niezły wir szaleństwa, w który to my i to cholerne wino ją doprowadziliśmy.
– Powiedz mi Gillian, od kiedy to wino znalazło się w naszym domu? Albo nie, dlaczego i kto, przyjął to cholerstwo od anonimowego nadawcy, skoro żyjemy aktualnie w pieprzonym stanie wojennym. Najpierw Południowcy, a teraz...
–Włochy – wyszeptał do siebie Tristan, tak, że tylko ja go usłyszałam.
Całkowicie się wyłączyliśmy z gadaniny mojej matki i zerknęliśmy na siebie nieodgadnionym spojrzeniem. Po mojej głowie zaczęło krążyć jedno wyjaśnienie tej sytuacji i Tristan chyba też zaczął myśleć o tym samym, co ja, ponieważ wyraz jego twarzy przerodził się w zalążek długo poszukiwanej zagadki, którą wreszcie odkrył.
Nie mówiąc niczego więcej, po prostu wziął mnie za dłoń i wybiegliśmy z salonu, nim moja matka zdążyłaby nas jeszcze zatrzymać. Udaliśmy się w kierunku drzwi wyjściowych i po chwili znajdowaliśmy się w samochodzie lekko zdyszani.
– Co wiesz o Włoskiej mafii? – zapytałam, gdy wyjechaliśmy z terenu rezydencji. Tristan mocno ścisnął kierownice, szykując się do udzielenia odpowiedzi.