Rozdział 10

76 8 0
                                    

Hermiona stała przed lustrem w swoim pokoju przez czas, który wydawał się jej być godziną, zanim Kasjopeja z wahaniem zapukała do drzwi. Nie była pewna, czy powinna poczuć ulgę, gdy stara czarownica wsunęła głowę - z farbowanymi włosami -  do pokoju, pamiętając, jak krytyczna była w Madame Malkin, ale też wiedząc, że Kasjopeja nie odważyłaby się pozwolić jej opuścić domu, gdyby wyglądała mniej niż perfekcyjnie.

Jej szata była nienagannie skrojona, ale Hermiona wciąż czuła się w nich nieco dziwnie. Być może dlatego, że był to styl, o którym Hermiona nigdy by nie marzyła. Mimo to, różowa tkanina była obcisła i pochlebna, pokryta połyskującym, czystym złotem, które sprawiało, że jej skóra wyglądała ciepło i nieskazitelnie. Jej włosy na szczęście z wiekiem stały się bardziej podatne na układanie i nie potrzebowała całej butelki Ulizana, aby ułożyć je w akceptowalną fryzurę, podkreślając naturalną objętość, którą miała.

Najbardziej niezwykłą częścią jej twarzy był makijaż. Zwykle prosta dziewczyna, Hermiona nigdy nie nosiła więcej niż pomadki ochronnej na co dzień, uparcie odrzucając dziewczęcość, którą widziała u Lavender i Parvati. Czuła się nieswojo, widząc siebie w takim stanie, z różowymi policzkami i czarnymi kącikami oczu.

Twarz Kasjopei pojawiła się obok jej własnej, niepewnej w lustrze, z łagodnym, uspokajającym uśmiechem na twarzy.

- Cóż, czyż nie wyglądasz jak księżniczka? - szepnęła, zakładając luźny kosmyk włosów Hermiony za ucho. - Z pewnością zrobisz dziś spore wrażenie. - obiecała Kasjopeja.

Jeśli już, to tylko sprawiło, że Hermionę ścisnęło się w żołądku.

- Naprawdę tak myślisz? - zapytała, mając nadzieję, że uda jej się wtopić w tłum.

W końcu widziała Narcyzę Malfoy jako kobietę w średnim wieku i już wtedy wyglądała nieskazitelnie. Hermiona mogła sobie tylko wyobrazić, jak boleśnie piękna może być teraz w swoich młodzieńczych latach.

- Tak. - przytaknęła stanowczo Kasjopeja. - A jeśli mój Regulus tego nie widzi, to powinnaś znaleźć sobie innego przystojnego czarodzieja, który to zrobi. - powiedziała z uśmiechem. - Chodź, musimy zabrać cię na dół. Regulus czeka. Normalnie powiedziałabym, żeby poczekał trochę dłużej, ale niestety Malfoyowie są tak nieznośni, jeśli chodzi o punktualność, że nie byłoby dobrze się spóźnić. Szczerze mówiąc, nie rozumiem, dlaczego Cygnus w ogóle pozwolił Narcyzie poślubić tego chłopaka.

Hermiona zauważyła, że uśmiechnęła się wbrew sobie. Nie do końca wiedziała dlaczego, ale usłyszenie jak Lucjusza Malfoya nazywa się „tym chłopcem" sprawiło jej przyjemność. Kasjopeja nie pozwoliła jej odpłynąć myślami przez cały czas, gdy schodziły po schodach, dając jej wszelkiego rodzaju instrukcje, jak komplementować Juniper Malfoy za jej kompozycje kwiatowe i komplementować Abraxasa Malfoya za jego krawat tylko wtedy, gdy nie zawierał wzoru paisley, który najwyraźniej był tak przestarzały. Hermiona była wdzięczna za bezcenne wskazówki, którymi podzieliła się z nią starsza kobieta i nagle przestała czuć się, jakby szła w ciemno.

Kiedy weszły do biblioteki, Regulus z przyzwyczajenia natychmiast poderwał się na nogi. Jego wzrok przesunął się po postaci Hermiony i nie potrafił ukryć zaskoczenia. Kiedy zdał sobie sprawę, że się gapi, co wywołało wyraźne odchrząknięcie Kasjopei, jego policzki lekko się zaróżowiły.

- Hermiono, ty... ładnie... -  powiedział słabo.

Chciała przewrócić oczami, ale powstrzymała się, pamiętając, jak zachowywali się jej koledzy z klasy, gdy pojawiła się na balu Bożonarodzeniowym. Bolesne było uświadomienie sobie, że nikt nie uważał, by kiedykolwiek mogła wyglądać tak ładnie.

Zapomniany | RegmioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz