Rozdział 12

99 9 0
                                    

Chociaż chciałaby przykuć się łańcuchem do małego biurka w bibliotece i nie wychodzić, dopóki nie rozwiąże, jak zniszczyć horkruksy raz na zawsze, Kasjopeja nie chciała o tym słyszeć. Bez względu na to, ile czasu chciałaby spędzić, próbując dowiedzieć się, czym mogą być inne horkruksy, jej starsza towarzyszka zawsze udawało się jej wyciągnąć ją z domu przynajmniej raz dziennie.

Wbrew temu, co usłyszała, Kasjopeja miała o wiele pełniejsze życie niż tylko Walburga zaglądająca do niej od czasu do czasu. Była w bardzo dobrym zdrowiu, biorąc pod uwagę jej wiek, i świetnie radziła sobie sama, co skłoniło Hermionę do zakwestionowania konieczności jej towarzystwa. Dlaczego, u licha, Blackowie mieliby jej płacić za nic nie robienie jako opiekunka Kasjopei? Słowa starszej czarownicy o tym, że Walburga ma wobec niej plany, powróciły, ale Hermiona uznała je za tak niedorzeczne, że odrzuciła je z miejsca.

Kasjopeja codziennie piła herbatę z różnymi czarownicami z jej grupy wiekowej, najczęściej z Anną Rowle, która straciła męża kilka lat temu. Spotykała się również z innymi starszymi czarownicami Black, ale Hermiona zauważyła, że po tych herbatkach była wyczerpana i sfrustrowana. Kiedy pytała ją o to, Kasjopeja tylko krzywo na nią patrzała, po czym wzruszała ramionami.

- Nie możesz wybrać swojej rodziny, kochanie, ale zwykle są przy tobie, gdy wszystko się układa.

Hermiona chciała zapytać ją o zniszczone twarze na rodzinnym gobelinie, który wisiał w salonie Walburgi i Oriona, ale nigdy nie mogła znaleźć w sobie odwagi, widząc, że rodzeństwo Cassiopei było wśród tych zapomnianych członków rodziny. Zastanawiała się, czy nie przywoła to bolesnych wspomnień.

Kiedy zadawała pytania o rodzinę Kasjopei, zazwyczaj była raczona ciekawymi historiami z jej szalonych lat po Hogwarcie i tym, jak jej brat nienawidził jej samotnego życia we Francji. Raz jednak poznała historię małżeństwa Walburgi i Oriona. Podobno najlepsza przyjaciółka Walburgi podkochiwała się w Orionie, ale Walburga nie mogła znieść tego, że nie ma tego, czego chcą inni. Zrobiła taką awanturę, że jej ojciec w końcu się ugiął i zorganizował zaręczyny. Przynajmniej oboje byli czystej krwi, prawda?

Wieczorami lubiła słuchać w radiu programów w stylu opery mydlanej, które Hermiona początkowo próbowała odrzucić jako głupie bzdury. Jednak teraz, gdy słuchała już od kilku tygodni, mogła przyznać, że był to całkiem wciągający dramat, ale tylko wtedy, gdy ktoś wykręciłby jej rękę.

Przynajmniej raz w tygodniu Kasjopeja zapuszczała się na ulicę Pokątną, udając, że odwiedza aptekę. Na początku Hermiona myślała, że może bierze jakiś eliksir lub tonik na przewlekłą chorobę, ale okazało się, że były to tylko ogólne suplementy zdrowotne i eliksiry upiększające. Brunetka zdała sobie sprawę, że cotygodniowa pielgrzymka była raczej pretekstem do wyjścia z domu i bycia widzianą przez jak największą liczbę osób.

Hermiona zwykle dawała się namówić, by pójść z nią, choćby dlatego, że dobrze było od czasu do czasu zaczerpnąć świeżego powietrza. Biorąc pod uwagę, że Kasjopeja również nie potrzebowała zbyt wiele pomocy, była to dobra okazja dla Hermiony, by zyskać trochę czasu dla siebie. Zwykle udawała się do małej kawiarenki w pobliżu biur Proroka Codziennego, by kupić sobie gazetę i herbatę.

Właśnie tam znalazła się dzisiaj, czytając wszystkie artykuły o zaginięciach i dziwiąc się, jak bardzo cała sytuacja przypominała jej czasy. Dziwnie było jednak widzieć te wszystkie spekulacje, cały czarodziejski świat wciąż nieświadomy zagrożenia, jakie stanowił Voldemort.

- Eee.. panienko, czy nie miałabyś nic przeciwko, gdybym pożyczył dział o Quidditchu z twojej gazety? Widzę, że go nie czytasz.. - zająknął się głos, przerywając jej koncentrację.

Zapomniany | RegmioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz