Rozdział 7

92 7 0
                                    

Po nocy po przeprowadzce do Kasjopei, Hermiona obudziła się bardziej wypoczęta niż kiedykolwiek. Kąpiel dobrze zmyła część dyskomfortu, który pozostał jej po małej wycieczce do jaskini, by uratować Regulusa. Jej zmęczenie i bóle mięśni zniknęły całkowicie, nie pozostawiając śladu po fakcie, że została odesłana o dwie dekady wstecz i uratowała kogoś, kto słusznie powinien być martwy.

Hermiona czuła, jak ona sama, jej magia, praktycznie wibruje od potrzeby zrobienia czegoś. Nie miała pojęcia, czy Regulus w ogóle będzie dla niej przydatny, czy też powie prawdę swoim rodzicom. Nie była też pewna, czy Kasjopeja nie wpadnie po schody wściekła i nie rozniesie jej w drobny mak. Jednakże Hermiona była pewna, że nie zamierza po prostu siedzieć i czekać, aż Regulus zacznie pokonywać Voldemorta. Przynajmniej była pewna, że gdyby się do niego zwróciła, oddałby jej medalion.

Ostatecznie nawet nie musiała czekać na Regulusa, ponieważ gdy tylko weszła do jadalni na swoje pierwsze śniadanie z Kasjopeją, była zaskoczona, widząc siedzącego Regulusa, którego palce nerwowo bębniły o stół

- Widzę, że księżniczka w końcu wstała. - rzuciła Cassiopeia, ale w przyjazny sposób. Hermiona osobiście nie uważała, by ósma rano była aż tak późną porą na pojawienie się na śniadaniu.

- Cóż, mój drogi Regulus poprosił o rozmowę w cztery oczy. Cokolwiek to jest, sprawiło, że jest bardziej zdenerwowany niż nichuchacz w pokoju pełnym skarbów.

Regulus rzucił jej zdesperowane spojrzenie, błagając cicho swoimi szarymi oczami. Hermiona zacisnęła usta, przypominając sobie przerażony sposób, w jaki rozmawiał z nią wczoraj, kiedy dowiedział się, że jest mugolką. Z westchnieniem opadła na siedzenie naprzeciwko Regulusa.

- Miło cię znowu widzieć, Regulusie. - przywitała go po prostu.

Oczy Kasjopei zwęziły się, gdy spojrzała tam i z powrotem na dwójkę nastolatków w poszukiwaniu jakichkolwiek oznak niestosowności.

- Będę na końcu korytarza w bibliotece, czytając Proroka Codziennego. Pamiętaj, że kiedyś byłam młoda, więc nie próbuj niczego podstępnego. - powiedziała starsza kobieta z władczym spojrzeniem, po czym wstała od stołu i ruszyła w stronę drzwi. - I nie rób tego zbyt długo, Hermiono. Jesteśmy umówieni u Madame Malkin, by kupić ci odpowiednie ubrania.

Kiedy Hermiona odwróciła się do Regulusa, ten desperacko próbował ukryć uśmiech, patrząc na jej strój. Dzisiaj Hermiona była zmuszona pożyczyć komplet szat od Kasjopei - zielonego potwora Slytherinu, wykonanego z koronki i nadający jej ogólny wygląd chorej serwetki - i użyć odrobiny transmutacji, by na nią pasowały. Unosząc jedną brew, Hermiona rzuciła mu spojrzenie, które starło uśmieszek z jego twarzy.

- No i?

- Potrzebuję twojej pomocy. - powiedział, spoglądając przez ramię na zamknięte drzwi, przez które właśnie przeszła starsza kobieta.

Przewracając oczami, Hermiona machnęła różdżką, rzucając muffliato, tak że wszystko, co Kasjopeja będzie w stanie usłyszeć, to tylko cichą rozmowę.

- Możesz mówić swobodnie, Regulusie. - poinstruowała go Hermiona. - Zaklęcie sprawi, że twoja ciotka nie usłyszy szczegółów.

- Stworek i ja nie spaliśmy całą noc, próbując znaleźć sposób na zniszczenie medalionu. - spanikował Regulus. - Wszystko, czego próbowaliśmy, zawiodło. Czarna magia jest zbyt skomplikowana, by magia czy nawet magia skrzatów mogła pomóc. Stworek zasugerował, że skoro mnie uratowałaś i rozumiesz, co to jest, nawet jeśli jesteś tylko mugolakiem, możesz znać jakiś sposób, by się tym zająć.

- Tylko mugolakiem? - zapytała Hermiona, jej spojrzenie było twarde.

Regulus rzucił jej zdenerwowane spojrzenie.

Zapomniany | RegmioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz