Rozdział 13

73 8 0
                                    

Hermiona pokochała życie z Kasjopeją. Czarownica dawała jej wystarczająco dużo wsparcia i przestrzeni, by nie czuła się przytłoczona, dzięki czemu szybko uznała ten jasny mały domek za swój dom. Była przekonana, że druga kobieta wiedziała, że w historii Hermiony jest coś więcej, niż jej mówiła, ale zamiast wścibstwa, łączyła ich jakby jakaś siostrzana więź, która łamała zasady konwencji czystej krwi. Jej historie potrafiły rozśmieszyć Hermionę aż do łez, ale Hermiona zaczynała też myśleć, że istniała jakaś większa miłość niż tylko te przelotne romanse, które miała w zwyczaju opisywać, ale nigdy o tym nie wspominała, więc Hermiona nie pytała.

Chociaż kochała Kasjopeję Black i mogła przyznać, że Regulus Black wcale nie był taki zły, Hermiona mogłaby się obejść bez ponownego spotkania z Walburgą lub Orionem Blackiem do końca życia. Ale ku jej przerażeniu, Kasjopeja nalegała, że nie mogą po prostu zrezygnować z zaproszenia na kolację, które przyszło wcześniej tego dnia.

- Szczerze mówiąc, Wally nigdy nie wydawała się tak przejęta moim spotkaniem, dopóki ty się nie pojawiłaś. - powiedziała Kasjopeja, patrząc na Hermionę od góry do dołu. Hermiona była pewna, że tak naprawdę nie była zdenerwowana nagłą gościnnością Walburgi, ale nie chciała próbować dociekać tego, co sugerowała. - Załóż dziś niebieskie szaty, kochana. - rozkazała w końcu.

Hermiona szybko przyzwyczaiła się do  odpychającego sposobu, w jaki Kasjopeja wydawała polecenia dotyczące ubioru, jakby była jakąś starą królową na dworze. Nie dość, że zawsze sugerowała odpowiedni strój na daną okazję, który byłby najbardziej pochlebny dla Hermiony, gdyż młodsza dziewczyna nie interesowała się modą, więc oszczędzało jej to niepotrzebnych zmartwień.

Prywatnie uważała, że niebieskie szaty są nieco wyszukane jak na zwykły rodzinny obiad na Grimmauld Place, ale mogła przyznać, że pasowały do niej. I, jak zawsze powtarzała jej matka, lepiej być przesadnie ubranym niż za mało. W swoim jedynym akcie buntu, Hermiona podjęła minimalny wysiłek z włosami.

Kiedy dotarli na Grimmauld Place 12, Hermiona z przyjemnością zauważyła, że Kasjopeja po raz kolejny miała rację. Walburga założyła tahitańskie perły, by pasowały do jej leśno-zielonych szat, które lepiej nadawały by się na wieczór w operze. Jej włosy były spięte w elegancki kok, co dopełniało jej wizerunek idealnej pani domu czystej krwi. Orion wyglądał równie uderzająco - i niesamowicie podobnie do Syriusza - stojąc w dopasowanych czarnych szatach.

Podchodząc do Hermiony, Walburga objęła ją ciepło, całując w każdy policzek.

- Hermiono, minęło zbyt wiele czasu. - zagruchała słodko. - Bardzo ci dziękuję za przybycie.

- Och, Kasjopejo, tak cudownie cię widzieć. Tak, wiem, że minął prawie rok, odkąd zaprosiłam cię na kolację, naprawdę muszę to robić częściej. - Towarzyszka Hermiony naśladowała głos swojej bratanicy, po czym zdjęła swoją futrzany szal i wepchnęła go w ramiona Oriona. - Nie przejmuj się mną, poradzę sobie sama.

Hermiona starała się ukryć uśmiech za kaszlem, obserwując, jak Orion niezręcznie trzyma ubrwnie, po czym dyskretnie wręczył je Stworkowi.

Walburga uśmiechnęła się do Kasjopei i również mocno ją przytuliła, po czym odsunęła się, by krzyknąć do syna.

- Regulusie! Nasi goście przyszli na kolację! Zejdź tu natychmiast! - krzyknęła, całkowicie burząc iluzję normalnej rodziny. Hermiona nie mogła sobie wyobrazić, jak to jest dorastać w ten sposób.

Regulus pewnie stanął na baczność, jeśli hałas dobiegający ze schodów był jakąkolwiek dla niej wskazówką, co według niej brzmiało raczej jak stado słoni. Chwilę potem nieco zdyszany, Regulus wpadł do salonu wraz z inną osobą.

Zapomniany | RegmioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz