ROZDZIAŁ 5

178 2 1
                                    

Willow

Obudziłam się po jedenastej rano. Słyszałam jak Isla krząta się w kuchni, na pewno przygotowuję śniadanie. Od zawsze miałyśmy zasadę, że kto pierwszy wstanie ten robi śniadanie dla naszej dwójki. A pech tak chciał, że przeważnie padało na nią.

Przetarłam zmęczone oczy i rozciągnęłam się na łóżku. Podciągnęłam się na rękach do pozycji siedzącej i wstałam, kierując się w stronę łazienki.

Załatwiłam swoją potrzebę, potem podeszłam do umywalki, umyłam ręce i spojrzałam w lustro. Jezu Chryste, włosy sterczały mi w każdą stronę. Przygładziłam je dłonią, wzięłam gumkę i zrobiłam prowizorycznego koka. Opłukałam jeszcze twarz zimną wodą, żeby trochę się rozbudzić.

Wyszłam z łazienki i skierowałam się do kuchni prowadzona zapachem bekonu. Uwielbiam bekon. Isla stała przy kuchence i przewracała plastry bekonu na drugą stronę.

– No dzień dobry, śpiąca królewno – powiedziała z rozbawieniem przyjaciółka.

– Nie wiem, czy taki dobry – wymamrotałam i ziewnęłam.

Wyciągnęłam z szafki kubek i podeszłam do ekspresu, by nalać sobie zaparzonej już kawy. Potem wdrapałam się na stołek i usiadłam przy wyspie kuchennej. Zaciągnęłam się zapachem świeżo parzonej kawy i upiłam solidny łyk wzdychając z zadowolenia.

– Aż tak źle? – Zaśmiała się i zdjęła patelnię z płyty indukcyjnej.

Wyciągnęła dwa talerze, na które nałożyła jajecznicę z bekonem i jeden postawiła przede mną.

– Smacznego.

– Dziękuję. Pięknie pachnie, a ja umieram z głodu. – Uśmiechnęłam się do niej i chwyciłam za widelec, zaczynając pałaszować swoją porcję. Przełknęłam kęs jedzenia i zaczęłam:

– A wracając do twojego wcześniejszego pytania. To tak, jest źle. A przynajmniej tak mi się wydaje. Wczoraj wydarzyło się coś dziwnego... – urwałam.

– Co? Opowiadaj! – wykrzyczała, podekscytowana nowymi ploteczkami.

– Rhysand Lauder – wypowiedziałam tylko te dwa słowa, a Isla zakrztusiła się jajecznicą i zaczęła kaszleć. Poklepałam ją po plecach i podałam jej filiżankę kawy, by mogła to przepić.

– Że niby co? Był tam? – Odchrząknęła, gdy z grubsza już się uspokoiła i zaczęła swobodnie oddychać.

– Był. I zrobił małą scenę – oznajmiłam, grzebiąc widelcem w jedzeniu.

– Jak małą? – Zmrużyła podejrzliwie oczy.

Streściłam jej całe wydarzenie z wczoraj w międzyczasie jedząc śniadanie, a Isla mrugała na przemian z otwieraniem buzi z szoku i niedowierzania. Gdy skończyłam mówić wzięłam ostatni łyk kawy i wstałam od wyspy, by włożyć naczynia do zmywarki. Potem nalałam sobie wody do wysokiej szklanki i oparłam tyłkiem o blat tak, by być naprzeciw przyjaciółki, która dalej siedziała w milczeniu.

– Jaja sobie robisz?! – pisnęła tak nagle, że mało brakowało, a oblałabym się wodą.

Pokręciłam przecząco głową, przysuwając szklankę do ust.

– Na szczęście dziś sobota i jest wolne. A poza tym on przychodzi w piątki. Pod tym względem raczej nic się nie zmieni, więc jestem spokojna do następnego czwartku – wymamrotałam ze szklanką przy ustach.

– Raczej. To dobre słowo – potwierdziła.

– Nawet tak nie mów – zbeształam ją. – Jego obecność doprowadza mnie do dziwnego stanu. Mam dość oglądania tej jego przystojnej buźki.

Flame Of Desire [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz