Rozdział 10

1.5K 62 81
                                    

siemanko, dzisiaj rozdzial wlatuje wczesnie, bo mial byc wczoraj wieczorem, ale niestety się nie udalo

chciałam tez was poinformowac, ze nie wiem jak to dalej bedzie wygladalo, bo mam remont w domu i przez weekend prawdopodobnie nie bede miala czasu, zeby siasc do laptopa. ale nie martwcie sie, bo od nowego tygodnia z powrotem ruszamy z rozdzialami, a wydaje mi sie ze mi i wam dobrze zrobi mala przerwa. 

dzisiaj was czeka maly plot twist, ktore uwielbiam, wiec bedzie niezla akcja. jestem ciekawa waszej reakcji

standard, sorka za bledy, staram sie jak moge, ale czasem cos nie pyknie, co zlego to nie ja

buzka, milego czytania💋

***

 Jakoś o jedenastej zwlekłam się z łóżka. A właściwie nie ja, tylko Hector, który wyciągnął mnie z niego za nogi. Spadłam boleśnie na podłogę i znowu się pokłóciliśmy, ale pomyślałam, że jakoś to przeżyję. Plan na dzisiaj był taki, żeby pójść na stadion, na jakiś lekki trening, czy coś. A potem mieliśmy całe popołudnie i wieczór wolne. Były plany żebyśmy pojechali do Universal Studios Park, ale ostatecznie stwierdzili, że to zrobimy już po meczu. Więc zapowiadało się, że wyjdziemy znowu na jakiś spacer. Albo nad jezioro.

Kiedy już wzięłam szybki prysznic i naprawdę bardzo delikatnie się pomalowałam, to ubrałam na siebie niebieskie luźne dżinsy z niskim stanem i biały, dopasowany top, który sięgał mi do pępka. Do tego założyłam moje białe air forcy. Nie miałam tyle czasu, żeby zrobić coś z włosami, więc wyglądały jak totalne siano. Ale nawet nie chciało mi się nic z tym robić. Plecy bolały mnie już trochę mniej. Może to dobrze, bo nie chciałam się przejmować jeszcze tym.

Hector był ubrany w czarną koszulkę z jakimś czerwonym napisem i czarne dżinsy. Nic specjalnego. W torbę spakował sobie wszystkie rzeczy, które były mu potrzebne na trening. Tam oczywiście wcisnęłam mu maść przeciwbólową. Nie obyło się bez kolejnej kłótni na jej temat. Bo jakże by inaczej. Ale kłótnie wygrałam, ostatecznie upychając tubkę, kiedy poszedł do łazienki. Spryskałam się dezodorantem a następnie perfumami, które cholernie mi się podobały, bo pachniały truskawkami. Uwielbiałam truskawki, serio. Kiedy Hector wylazł wreszcie z toalety, ruszyłam tam, żeby ostatni raz przejrzeć się w lustrze. Wyglądałam dobrze. Tym razem jak wychodziłam z pomieszczenia zrobiłam to powoli, żeby nie skończyć na podłodze. Gdy już udało mi się to wykonać, zgasiłam w niej światło i wsadziłam sobie telefon w tylną kieszonkę spodni. Na zegarku była jedenasta pięćdziesiąt osiem. Ruszyłam w kierunku drzwi, żeby je otworzyć i wyjść na zewnątrz. Zaraz po mnie zrobił to brunet. Zamknął drzwi na klucz, kiedy ja byłam już w drzwiach wyjściowych. Wszyscy już tam byli. Oczywiście poza nami. Gdy tylko wyszłam ich uśmiechy się poszerzyły. Przewróciłam oczami i dołączyłam do grupy. Oczywiście zaraz za mną znalazł się nie kto inny, jak Fort. Kiedy zobaczyli jego, zaczęli nawet się śmiać. No bardzo zabawne, też tak uważam.

- Było miło? - Zapytał mnie Lamine. Uniosłam brwi i skrzyżowałam ręce na brzuchu.

- Żartujesz sobie - odpowiedziałam, słysząc jak brunet, stojący za mną prycha. Odwróciłam się w jego kierunku, widząc, że i Yamal przenosi na niego wzrok. Ten idiota znowu szczerzył się jak jebnięty. Zostawiłam to bez komentarza i przeniosłam wzrok z powrotem na Lamine'a. Teraz i on się uśmiechał, błądząc wzrokiem między nami.

- Jak tam, gołąbeczki? - Zapytał mnie prześmiewczo Pedri. No wypierdalaj.

- Srak, jak nie wiesz jak - odpowiedziałam, żeby usłyszeć jak chłopak za mną, czytaj: Hector Fort, parska śmiechem. Pokazałam na niego jedną ręką, a drugą przystawiłam sobie do twarzy, żeby zasygnalizować im, że chyba miał coś nie tak z głową. Potem zauważyłam Alex, która rozmawiała z Gavim. Więc bez zastanowienia ruszyłam w ich kierunku. Podeszłam do brunetki, która była ubrana w bardzo podobny sposób jak ja, tylko że jej dżiny były czarne i bardziej dopasowane. Miała zajebistą figurę. To było trzeba przyznać. Obydwoje przenieśli na mnie wzrok. Uśmiechnęłam się do nich, po czym podeszłam i przytuliłam się z brunetką. I potem podeszłam do Gaviego, żeby go objąć. Gdy już to robiłam, całkowicie przypadkowo złapałam kontakt wzrokowy z Hectorem. Miał taką minę, że aż się przestraszyłam. Wpatrywał się we mnie z taką kamienną twarzą, że aż zaschło mi w gardle. Chryste. Odsunęłam się od chłopaka, którego nagle zawołał Yamal. Więc podążyłam wzrokiem za oddalającym się chłopakiem, żeby za parę sekund wrócić do Alex, która uważnie mi się przyglądała. Na jej twarzy błąkał się mały uśmiech

Mi Sol y Mi Luna [Football fanfiction]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz