Rozdział 7

1.6K 57 26
                                    

dzien dobry a wlasciwie dobry wieczor, dzisiaj taki troche spokojniejszy rozdzial ale jestem podekscytowana na nastepne dwa i szykuje cos co wydaje mi sie ze moze wam sie spodobac takze warto czekac.
ogolnie wiem ze to juz moze byc denerwujace ale ja i tak przeprosze was za bledy szczegolnie ze dzis wyjatkowo wstawiam rozdzial z telefonu a nie laptopa wiec tym bardziej takie moga sie pojawic, dopiero jutro wszystko poprawie zalezalo mi zebyscie rozdzial mimo wszystko dostali jeszcze dzis
nie przedluzajac zapraszam do czytania
buziaki😘

***

 Obudziłam się, nie wiedząc co się dzieje wokół. Okropnie bolały mnie wszsytkie mięśnie a najbardziej chyba głowa. Możliwe, że wypiłam wczoraj o kieliszek za dużo. Albo dużo kieliszków. Wstałam, rozglądając się. Na szczęście byłam w swoim łóżku, więc nie miałam żadnych powodów do zmartwień. Chwyciłam szklankę wody, która leżała na szafce obok mojego łóżka i łyknęłam tableki, które pewnie przyniosła mi mama. Była zdecydowanie za dobra, jak na ten świat.

Gdy weszłam do łazienki i spojrzałam na siebie w lustrze to pomyślałam, że to inna osoba. Byłam cała opuchnięta, moje włosy były napuszone i zaplątane w spore supły, a na twarzy wciąż miałam makijaż z wczorajszego dnia. Pewnie nawet nie chciało mi się go zmywać. Niewiele pamiętałam z imprezy. Znaczy w sumie to pamiętałam praktycznie wszystko do momentu aż nie weszłam z Ferminem na górę. Potem wszystko było już rozmazane. Dokładnie pamiętałam tylko historię o Realu. I wspomienie tego zepsuło mi właśnie cały humor, którego i tak nie miałam przez kaca. Brakowało mi rozrywki, ale kaca zdecydowanie nie. Za nim tęskniłam najmniej.

Gdy odłożyłam szczotkę, wyciągnęłam pzed siebie prawą rękę, żeby zobaczyć tatuaż. Teraz miałam ochotę wyciąć sobie cały ten kawałek skóry, na którym się znajdował. Brzydziło mnie to. Jeszcze dwa dni temu byłam całkowicie pewna, że nic nie zmieni mojego nastawienia w stosunku do Madrytu. Teraz było całkowicie inaczej i nie miałam pojęcia co dalej. Tak po prostu miałam nagle przestać kibicować klubowi, któremu byłam wierna praktycznie od dnia, w którym przyszłam na świat? To wydawało się zbyt nierealne. Nie byłam do końca niczego pewna. To wszystko było dla mnie zbyt nierealne.

Nie potrafiłam na siebie patrzeć, więc wzięłam gorący prysznic, a gdy juz to zrobiłam wyszłam z łazienki i skierowałam się z powrotem do łóżka. Okryłam się kołdrą, bo byłam zbyt zmęczona i zbyt mocno chciało mi się wymiotować, żeby wstała i poszła coś zjeść do kuchni. Odszukałam telefon pod poduszką i zanim go włączyłam przeżegnałam się, żebym nie zobaczyła w nim czegoś czego nie chciałam widzieć. Jednak moje prośby nie zostały wysłuchane, bo pierwszym co rzuciło mi się w oczy było kilka nieodczytanych wiadomości od Ariadny. Zmrużyłam oczy i weszłam w konwersację. Gdy zobaczyłam w niej filmik, który wczoraj jej wysłałam to odrzuciłam kołdrę gdzieś daleko i prawie stanęłam na równe nogi. Obejrzałam filmik, tym razem z wytrzeszczonymi oczami. Kurwa. Co ja wczoraj narobiłam. Filmik został wysłany o drugiej cztredzieści osiem. Byłam bardzo pijana. Widziałam to po sobie i po tym, że kompletnie tego nie pamiętałam, choć bardzo starałam się przypomnieć choć kawałek z tego wydarzenia. Czemu po alkoholu musiałam robić takie głupie rzeczy? Wyłączyłam ten film, mając nadzieję, że już nigdy w życiu go nie zobaczę. Przewinęłam wyżej, żeby zobaczyć kolejny film, którym wysłała mi Ariadna. Włączyłam go. I momentalnie poczułam jak krew się we mnie gotuje. Do tej pory miałam Ariadnę za przyjaciółkę. Najlepszą. I jedyną. A ona w zamian za to, że zawsze starałam się przy niej być przelizała się z moim byłym chłopakiem. Teraz już wiedziałam, dlaczego ja wysłałam jej filmik, na którym całuję się z jebanym Hectorem Fortem. Ja pierdolę. Zjechałąm na sam dół tej konwersacji, żeby odczytać wiadomości, które wysłała mi w odpowiedzi na mój filmik.

Mi Sol y Mi Luna [Football fanfiction]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz