Rozdział 19

1.6K 75 69
                                    

kochani, czas zamknąć pewną erę,

nadszedł ten dzień, kiedy widzimy się na rozdziale po raz ostatni,

dziekuję. za wszystko wam cholernie dziekuje.

widzimy się prawdopodobnie w niedziele na epilogu,

i nie zwalniamy tempa, przechodzimy do desire.

przed ostatni raz powiem: sorki za wszystkie bledy, co zlego to nie ja.

rozdzial jest dwa razy dluzszy niz moje standardowe, czyli dokladnie tak jak obiecalam.

milego.

kocham was.

***

Otworzyłam oczy i momentalnie z powrotem je zamknęłam. Światło wdzierające się do pokoju, było bezlitosne. Po chwili ponowiłam próbę, tym razem bardziej skuteczną. Poczułam rękę oplatającą mnie w pasie. Od razu wszystko sobie przypomniałam. Imprezę, alkohol, kreskę, potem wylądowałam na górze. Wszystko pamiętałam przez mgłę. Jedno wspomnienie zaszyło się głęboko w mojej głowie. Jego ręce sunące po moim ciele. Mój płacz i błaganie. Leżałam tyłem do sylwetki za mną. Zanim zdążyłam pomyśleć nad innym rozwiązaniem, wzięłam zamach i wbiłam łokieć w jego ciało z największą ilością siły, jaką posiadałam.

- Kurwa! - Wykrzyknął chłopak, a ja w tym czasie próbowałam uwolnić się z jego uścisku. Gdy wypowiedział te słowa zatrzymałam się bez ruchu i z wielkimi oczami, powoli odwróciłam się w jego kierunku. Zamarłam.

- Kurwa, Hector? - Zapytałam zmieszana. Nie miałam pojęcia, co się dzieje.

- No ja. O co ci chodzi, do chuja? - Wykrzyknął zmieszany. Jego głos miał delikatną chrypkę, a ręką, którą przed chwilą mnie obejmował, masował sobie teraz żebro.

- Jezus, przepraszam, myślałam...

- Nie przepraszaj - powiedział, po czym ponownie położył na mnie rękę i przyciągnął bliżej siebie. W międzyczasie przekręciłam się na drugi bok, żeby był teraz twarzą do niego. Wtuliłam się w jego ramię i tak po prostu, najzwyczajniej w świecie zaczęłam płakać. Z czystej bezsilności. Wciąż czułam na sobie jego obrzydliwe ręce. Ten zapach. Alkohol, proszki, mocne perfumy. Moje związane ręce.

Wtuliłam się w ciało bruneta najmocniej jak tylko potrafiłam. On oplótł mnie rękami, z trochę większą siłą, niż ja. Byłam pewna, że chłopak potrzebował chwili, żeby ogarnąć co się w ogóle dzieje. Sama nie wiedziałam. Pięć minut temu się obudziłam.

Im dłużej tak leżeliśmy, tym mniej płakałam i więcej sobie przypominałam. Byłam świadoma, jak wynosił mnie z tego przeklętego domu. Nie miałam siły, żeby otworzyć wtedy oczu, albo chociaż się poruszyć. Całe ciało mnie bolało.

Wiedziałam, że Hector widział mnie całkowicie bez ubrań, później jeszcze mnie przebierał. Gdybym miała wybór wolałabym, żeby tego nie robił, ale dziękowałam, że w ogóle się tam pojawił.

Powiedziałam mu, że go kocham. Może sama nie do końca wiedziałam, co znaczy to uczucie. Może nigdy nikogo nie kochałam. Ale leżąc obok Hectora czułam się tak, jak jeszcze nigdy wcześniej. Miałam sporo przelotnych romansów. Wiedziałam, co robi się w związku, jak się rozmawia z drugą osobą. Potem na mojej drodze stanął ten chłopak, który z początku tylko i wyłącznie działał mi na nerwy. Im więcej spędzałam z nim czasu, to tym bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że może wcale nie jest takim złym człowiekiem. Był dla mnie przyjacielem. Zawsze był, kiedy tego potrzebowałam. Nikt inny nie zainteresował się moim wyjściem na imprezę. Tylko on. Mogłam mu powiedzieć wszystko. Aż w końcu zrozumiałam, że cała nienawiść, którą odczuwałam do Hectora zniknęła. I nawet nie wiedziałam, w którym momencie to nastąpiło.

Mi Sol y Mi Luna [Football fanfiction]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz