Rozdział 6

63 16 163
                                    




Spadli na drewniany stół z głośnym łoskotem. Kai siedzący na krześle, podskoczył z przeraźliwym krzykiem, aż przewrócił mebel. Michael jęknął boleśnie, kiedy krawędź filiżanki wbiła mu się w plecy na wysokości nerek.

    Maria Eunika wypuściła z rąk talerz, przyglądała się im z szeroko otwartymi ustami. Krew odeszła z jej twarzy, pozostawiając skórę białą niczym kartka papieru. Zlustrowała szybko Sarę pokrytą prawie w całości karmazynem, po czym przeniosła wzrok na zakrwawioną koszulę mężczyzny, którego znała z antykwariatu.

    – Stracił dużo krwi! – jęknęła rudowłosa drżącym głosem.

    Nie pytając o nic, kobieta dopadła szafki, w której trzymała wszystkie specyfiki. Wyciągnęła zakorkowany, zielony dzbanuszek z wąską szyjką i dwoma niezbyt zgrabnymi susami, doskoczyła do nich. Odkorkowała butelkę i przytknęła dzióbek do ust mężczyzny. Przełykał powoli, krzywiąc się, kiedy gorzka mikstura rozlała się po jego języku.

    – Sara? – Głos Kaia był cichy i przerażony.

    Sara zamarła nad głową Michaela, toczyła w swoim wnętrzu walkę. Jej gałki oczne poruszały się z niesamowitą prędkością, jakby biła się z własnymi myślami. Gwałtownie podniosła głowę, słysząc chłopca. Błyskawicznie zeskoczyła ze stołu, jej plecy odbiły się od ściany po przeciwnej stronie izby. Trzy głowy zwróciły się w stronę kobiety, szukając odpowiedzi.

    – Ja... – zaczęła, rozglądając się desperacko na boki. Ciało i umysł oblepiała słodka, miodowa woń anielskiej krwi. – Muszę stąd wyjść.

    – Zaprowadź ją do łazienki. Musi zmyć z siebie tę krew, zanim ogarnie ją szaleństwo. – Maria Eunika zwróciła się do wnuka, a on bez słowa sprzeciwu wykonał polecenie.

    Choć trząsł się ze strachu na całym ciele, podszedł do dziewczyny, cały czas patrząc jej w oczy. Wziął ją za rękę i poprowadził ku schodom, nie odwracając się doń plecami.

    Sara, niczym w transie powłóczyła za chłopcem nogami, ostatkiem sił powstrzymując mordercze żądze. Każdy skrawek jej ciała wrzeszczał rozdzierająco, chcąc zmusić ją, by zmieniła kierunek, stanęła nad słabym ciałem Michaela i wbiła kły w szyję, by zabiła to przeraźliwe, niemożliwe do opisania uczucie głodu, pragnienie, które zassało jej żołądek, zawiązało w supeł i zacisnęło tak mocno, że poczuła to aż pod sklepieniem czaszki.

    Kai posadził ją na drewnianym taborecie w kącie łazienki. Odkręcił kran, wanna powoli napełniała się wodą. Sara siedziała, wciąż jak zahipnotyzowana, wpatrując się w jeden punkt gdzieś, gdzie nie sięgał wzrok żadnego innego człowieka.

    – H-hej. – Kai bał się. Bał się jak diabli, bo nigdy nie widział jej w takim stanie. – M-musisz to z siebie zmyć.

    Wzrok Sary, ostry jak brzytwa, spoczął na bladym obliczu chłopca. Przechyliła głowę w bok, jakby zastanawiała się, kim jest. Wciągnęła głęboko powietrze do płuc i zamknęła oczy tak nagle, że Kai wzdrygnął się przez ten niespodziewany ruch.

    Wziął ręcznik w trzęsące się ręce i zamoczył go w ciepłej wodzie. Z zaciśniętym gardłem podszedł do kobiety, chcąc otrzeć krew z jej twarzy. Przez myśli chłopca przetoczyło się wspomnienie, kiedy odnalazł ją w zatoce. Wyglądała niemal identyczne, z taką różnicą, że zmywał z niej sól, nie posokę.

    Złapała go za nadgarstek, kiedy się zbliżył. Głos uwiązł mu w gardle i wydobyło się z niego jedynie zduszone jęknięcie.

    – Wyjdź – szepnęła. Nie poznał jej głosu. – Nie powinieneś mnie takiej oglądać.

Esencja | Na krawędzi zapomnienia | TOM IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz