Wpatrywała się w sufit od kilku długich godzin. Szarówka za oknem wskazywała, że już niebawem nastanie kolejny gorący, letni dzień. Ptaki ćwierkały wesołe melodie, ogłaszając wszem wobec, że świat budzi się do życia. W pokoju panował lekki zaduch, wilgoć wyłaziła z grubych murowanych ścian. Cienki, satynowy materiał, którym się przykryła, przyklejał się do pokrytej warstwą potu skóry.Nie mogła spać. Wciąż przetwarzała w głowie rozmowę z Dante. Gdzieś w czeluściach umysłu Sary majaczyły wspomnienia, o których wcześniej nie miała pojęcia. Były rozmazane, niekompletne, jakby oglądała je zza zaparowanej szyby. Nie przybierały konkretnych kształtów; słyszała głosy, krzyki, czuła dotyk, zapachy, lecz sam obraz pozostawał poza zasięgiem jej wzroku.
Dante zasugerował, że brakuje jakiegoś elementu jej duszy, dlatego nie odzyskała pamięci. Wciąż nie docierało do niej, że mogła być Chaosem. Wydawało się to niesamowicie absurdalne, niezwykłe.
Jej świat tak bardzo się zmienił. Zasady, którymi kierowała się jako człowiek legły w gruzach w chwili, kiedy Henry przemienił ją w wampira. W tamtej społeczności również nie zagrzała długo miejsca. Splot niefortunnych zdarzeń i tłumionych w sobie emocji sprawił, że wybuchła, a magia, którą w sobie nosiła od narodzin, wylała się na świat, niczym ogromny potop, pozostawiając po sobie jedynie trupy i zgliszcza.
Nigdzie nie pasowała. Wszędzie, gdzie się pojawiła, była niczym czarna owca, wykluczona, nierozumiana. Choć Henry próbował to zmienić, chciał, by czuła się dobrze, by miała w nim oparcie, a potem... Teraz już wiedziała, że za sprawą manipulacji Sebastiana, wszystko potoczyło się właśnie w taki sposób. Dante wyjaśnił jej, że Gniew próbował załatwić sprawy zgodnie z zasadami, lecz nikt nie przewidział, że Sara wpadnie pomiędzy anioły i wampiry, co zmieni linię czasu raz na zawsze.
Przewróciła się na bok i wbiła wzrok w drzwi majaczące w szarym świetle poranka. Wąska linia żółtego światła pod nimi wdzierała się do jej pokoju, rozlewając po bogato zdobionym dywanie.
Zmarszczyła brwi. Do tej pory towarzyszył jej dźwięk przewracanych kartek i cichych przekleństw, jednak teraz jedyne, co docierało do jej uszu to bucząca żarówka.
Z gracją kota wysunęła się spod pościeli. Chwyciła za sztylet, schowany pod poduszką. Coś w jej wnętrzu podpowiadało, że niedaleko czai się niebezpieczeństwo. Poza tym, Dante i Sebastian skutecznie zasiali w niej ziarno niepewności co do intencji Michaela, więc wolała mieć przy sobie broń, będąc blisko bezskrzydłego anioła.
Uchyliła drzwi, chcąc się rozejrzeć. Ujrzała łucznika, przyklejonego do drzwi wyjściowych. W dłoni również dzierżył broń. Oddychał płytko, patrzył przed siebie, jednocześnie nasłuchując dźwięków dochodzących zza nich. Zerknął na Sarę, po czym przyłożył palec do ust.
Niemal błyskawicznie znalazła się tuż obok, śląc mu pytające spojrzenie.
– Jest tu inny anioł – szepnął prawie bezgłośnie.
Serce Sary zabiło mocniej, a krew zaszumiała w uszach.
Jak to możliwe? Przecież Gniew mówił, że wszystkie anioły, które zrzucił z Nieba, trafiły do Jorden! Na Ziemi był tylko jeden z nich i stał właśnie obok niej.
Teraz i ona usłyszała ciężkie kroki. Obcy przechadzał się powoli po korytarzu, zatrzymując co chwilę i szarpiąc za klamki. Doskonale słyszała pióra ocierające się o ciemne ściany korytarza, mimo że ten nie należał do najwęższych.
Dante?! – krzyknęła w myślach, licząc na to, że bóstwo szybko odpowie. Wiedziała, że ten sposób komunikacji nie jest mu obcy, lecz Pan Śmierci milczał jak grób.
CZYTASZ
Esencja | Na krawędzi zapomnienia | TOM II
FantasiAnioły odzyskały pamięć. Linia czasowa została naruszona i wstrząsnęła posadami Wszechświata. Jorden pokryła wieczna zmarzlina. Sebastian jest zamknięty w celi. A Sara zniknęła. Tylko dla tych jednak, którzy jej szukają. Problemy z wampirzą natu...