Kasztanowo-ruda czupryna wyłoniła się ponad taflę parującej wody. Sara wpatrywała się w drobne, delikatne fale, które powstały, kiedy się poruszyła. Siedziała w ogromnej wannie już od dobrej godziny, delektując się ciszą i spokojem, które otuliły ją zaraz po zamknięciu się drzwi tuż za jej plecami.Być może Lord Inverness był zły, okrutny i nieuprzejmy. Być może całe miasto drżało ze strachu, kiedy przechadzał się po rynku. Jednak gdy obok niego pojawiał się Dante, stawał się mały, przestraszony i nic niewart. Kulił się i kłaniał, ważył słowa, jakby od tego, co ślina mu na język przyniesie, zależało jego marne, człowiecze życie. Spełniał każdą zachciankę Władcy Śmierci, wykonywał skrupulatnie rozkazy, nie pytając o nic. Cały dwór postawił na głowie, byleby usłyszeć pochwałę z ust bóstwa, która zapewne nigdy ich nie opuści. Ponieważ Dante uważał, że zwyczajnie specjalne traktowanie mu się należy.
Pan Śmierci był niezwykle irytującym okazem. Do tej pory Sara uważała, że wyniosłość Sebastiana jest denerwująca, lecz wiecznie poruszająca się szczeka Dantego Mori, uplasowała się zdecydowanie dużo wyżej na liście zachowań, których dziewczyna nie mogła znieść.
Jedno jednak trzeba było mu przyznać. Przygotował jej fantastyczną kąpiel.
Oparła się o ściankę wanny i odchyliła głowę do tyłu. Bogato zdobiony freskami sufit kłuł ją w oczy, więc przymknęła powieki, zagłębiając się w czeluści własnego umysłu.
Stanęła przed misternie rzeźbionymi drzwiami, intensywny zapach palonego szafranu przedzierał się przez nie, otulając zmysły. Złapała za klamkę i otworzyła drzwi na oścież. Różowa mgła wylała się wprost na jej bose stopy, rozeszła po podłodze w mgnieniu oka, oczyszczając z wilgotnego dymu świat, znajdujący się po drugiej stronie wrót. Blask ogromnego księżyca oślepił Sarę na moment, lecz za chwilę, jakby w akcie wdzięczności za ten drobny gest, delikatne białe chmury przesłoniły jego tarczę. Powtarzający się sen nabrał ostrości, a w tle rozległ się śpiew ptaków.
– A więc to je wypłoszyło... – szepnęła do siebie, stając na skraju molo. Lekki wiaterek rozwiał kosmyki jej włosów, uderzając w twarz zapachem wody z jeziora.
– Nic dziwnego, na Pograniczu nigdy nie było mgły.
Odwróciła się gwałtownie, słysząc znajomy głos. Kącik ust mężczyzny drgnął nieznacznie na widok jej przestraszonej twarzy, lecz zaraz opanowała mimikę i wzięła głęboki wdech.
– Więc tak to miejsce się nazywa. – Sara objęła się ramionami, rozglądając dookoła. – Sądziłam, że to tylko sen.
– Trochę tak jest. – Sebastian powiódł za jej spojrzeniem. – Pogranicze Jawy i Snu to miejsce, do którego dostaniesz się tylko na dwa sposoby i żaden z nich nie obejmuje cielesnej formy.
Kiwnęła głową, rozumiejąc już, dlaczego tak często wędrowała w to miejsce, kiedy tylko zapadała w głęboki sen. Zerknęła na Gniew, sprawdzając pobieżnie, czy jego stan nie pogorszył się od ich ostatniego spotkania. Wydawał się jednak okazem zdrowia, co przyjęła z niemałą ulgą.
– Dlaczego nie ma tu nikogo więcej?
– Zapewne jest tu wiele innych istot, lecz dopóki ich nie spotkasz, nie spotkasz ich również na Pograniczu. To bardzo elastyczny świat. Zmienia się gwałtownie i kreuje we wnętrzu Podróżujących. – Wskazał dłonią strzelistą wieżę własnego zamku. – Zupełnie inaczej wygląda moje przejście, a jeszcze inaczej przejście Dante.
Sara przewróciła oczami na wspomnienie bóstwa śmierci.
– Jest koszmarnie irytujący. – Wydęła usta. Parsknięcie wyrwało się z ust Sebastiana, kiedy usłyszał te słowa. – No co? Ciągle gada!
CZYTASZ
Esencja | Na krawędzi zapomnienia | TOM II
FantasyAnioły odzyskały pamięć. Linia czasowa została naruszona i wstrząsnęła posadami Wszechświata. Jorden pokryła wieczna zmarzlina. Sebastian jest zamknięty w celi. A Sara zniknęła. Tylko dla tych jednak, którzy jej szukają. Problemy z wampirzą natu...