Rozdział 5

20 3 0
                                    

Nasze spotkania z Hermioną stawały się coraz bardziej ryzykowne. Wiedziałem, że Blaise i Pansy nie poprzestaną na ostrzeżeniach. Musiałem znaleźć sposób, aby nasze działania pozostały w tajemnicy. Jednak nie miałem pojęcia, że zagrożenie czai się znacznie bliżej domu.

Pewnego wieczoru, wracając z Komnaty Tajemnic, spotkałem w pokoju sowę, która siedziała na moim łóżku z listem przyczepionym do nogi. Przełknąłem ślinę, rozpoznając pieczęć rodziny Malfoyów. Z ciężkim sercem otworzyłem kopertę.

Draco,

Twoje zachowanie w ostatnich tygodniach wzbudza nasze zaniepokojenie. Dowiedzieliśmy się, że spędzasz czas z Gryfonką, Hermioną Granger. To nieodpowiednie i szkodliwe dla reputacji naszej rodziny. Oczekuję, że natychmiast zakończysz tę znajomość.

Nie zawiedź mnie.

Lucjusz Malfoy”

Serce mi zamarło. Wiedziałem, że to oznacza poważne kłopoty. Mój ojciec nie był osobą, którą można było lekceważyć. Jego wpływy sięgały daleko, a jego gniew mógł sprowadzić na mnie i Hermionę poważne konsekwencje.

Następnego dnia, kiedy spotkałem się z Hermioną w Komnacie Tajemnic, postanowiłem powiedzieć jej o liście. Musiała wiedzieć, jakie ryzyko podejmujemy.

„Hermiono,” – zacząłem, przekazując jej list. „Mój ojciec wie o nas. Żąda, żebym natychmiast zakończył nasze spotkania.”

Jej twarz zbielała, gdy czytała list. „To poważne, Draco. Co zamierzasz zrobić?”

„Nie wiem,” – przyznałem szczerze. „Nie chcę kończyć naszych spotkań, ale mój ojciec... On nie odpuści.”

Hermiona zamyśliła się. „Może powinniśmy spróbować znaleźć sposób, żeby kontynuować nasze spotkania, ale w jeszcze większej tajemnicy. Nie możemy pozwolić, żeby Lucjusz dyktował nasze życie.”

Jej determinacja była zaraźliwa. Mimo że wiedziałem, że ryzykujemy coraz więcej, nie mogłem się zmusić, żeby zakończyć naszą współpracę. Czułem, że z Hermioną mam szansę na coś więcej niż tylko przetrwanie – na prawdziwą zmianę.

Przez kolejne dni, staliśmy się jeszcze bardziej ostrożni. Spotykaliśmy się w najbardziej odosobnionych miejscach, korzystając z Zaklęcia Kameleona, żeby pozostać niewidzialnymi. Każde spotkanie było wyścigiem z czasem i nerwami, ale byliśmy zdeterminowani.

Jednak Lucjusz Malfoy nie był człowiekiem, który przyjmował odmowę. Pewnego dnia, gdy wróciłem do dormitorium, zastałem tam swojego ojca. Stał w cieniu, jego postać była niczym złowieszczy cień, który ogarnął cały pokój.

„Draco,” – zaczął, jego głos był zimny jak lód. „Czyżbyś nie zrozumiał mojego polecenia?”

„Ojciec,” – zacząłem, próbując znaleźć słowa. „To nie jest takie proste. Hermiona... Ona mi pomaga.”

„Pomaga?” – jego głos przeszedł w gniewne syczenie. „Ta dziewczyna to zagrożenie dla naszej rodziny. Jej bliskość może zniszczyć wszystko, co zbudowaliśmy. Zakończ to natychmiast, albo ja sam to zrobię.”

Czułem, jak z każdym słowem ojca, mój świat kurczy się do małego, duszącego pokoju. Wiedziałem, że nie miałem wyboru – musiałem znaleźć sposób, aby chronić Hermionę przed gniewem mojego ojca. Musiałem znaleźć sposób, aby nasza współpraca przetrwała, mimo wszystko.

Kiedy Lucjusz odszedł, pozostawiając mnie w ciemności, wiedziałem, że nasze spotkania z Hermioną muszą być jeszcze bardziej tajemnicze i zabezpieczone. Nasza ryzykowna gra weszła w nową fazę, gdzie każdy ruch mógł być naszym ostatnim.

Ognisty zew: zderzenie światów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz