Rozdział 3

17 3 0
                                    

Kolejne dni w Hogwarcie mijały powoli. Wydawało mi się, że każdy krok, który stawiam, jest obserwowany, a każde słowo analizowane. Po naszej rozmowie w ogrodzie, Hermiona i ja zaczęliśmy się spotykać regularnie. Nie było to łatwe – ukrywanie naszych spotkań przed resztą szkoły wymagało sporej ilości planowania i konspiracji.

Spotykaliśmy się w różnych miejscach – w bibliotece, ukrytych korytarzach, a nawet w Wieży Astronomicznej. Z czasem zaczęliśmy dzielić się swoimi obawami i troskami. Hermiona miała swoje własne problemy, ale zawsze była gotowa słuchać moich. Jej spokojny sposób bycia powoli zaczynał na mnie działać.

Była pewnego wieczoru, kiedy siedzieliśmy w jednej z rzadko odwiedzanych części biblioteki, kiedy postanowiłem poruszyć temat, który od dawna mnie dręczył.

„Granger,” – zacząłem, przerywając ciszę. „Dlaczego tak bardzo chcesz mi pomóc? Co z tego masz?”

Hermiona podniosła wzrok znad książki, jej oczy błyszczały w świetle lampy. „Draco, to nie jest kwestia tego, co mam z tego ja. Wszyscy jesteśmy tu razem, w tej szkole, w tych trudnych czasach. Jeśli możemy sobie nawzajem pomóc, to dlaczego mielibyśmy tego nie robić?”

Jej odpowiedź była prosta, ale miała w sobie coś, co sprawiło, że zacząłem się zastanawiać nad swoimi własnymi motywacjami. Dlaczego tak długo trzymałem się swojej dumy? Dlaczego zawsze widziałem świat przez pryzmat podziałów?

„Nie wiem, czy kiedykolwiek zrozumiem twoje podejście,” – powiedziałem, kręcąc głową. „Ale może to dobrze. Może potrzebuję innego spojrzenia na życie.”

Hermiona uśmiechnęła się lekko. „Wszyscy potrzebujemy czasem zmiany perspektywy.”

Nasze rozmowy stawały się coraz bardziej osobiste. Zaczynałem dostrzegać w Hermionie nie tylko przeciwniczkę, ale także osobę, która potrafiła słuchać i rozumieć. Czułem, że powoli znikają bariery, które nas oddzielały.

Pewnej nocy, po długiej rozmowie, postanowiłem wrócić do dormitorium wcześniej niż zwykle. Idąc przez korytarze, nagle zauważyłem sylwetkę w cieniu. Blaise Zabini, jeden z moich przyjaciół z Slytherinu, stał oparty o ścianę, z rękami skrzyżowanymi na piersi.

„Cześć, Draco,” – powiedział z uśmiechem, który nie wróżył niczego dobrego. „Co takiego ciekawego robisz o tej porze?”

Czułem, że moje serce bije szybciej. „Nic specjalnego, po prostu trochę się przechadzałem.”

„Naprawdę?” – jego oczy błyszczały podejrzliwością. „Bo słyszałem, że spędzasz dużo czasu z pewną Gryfonką. Czyżby nasz Draco Malfoy miał nowe towarzystwo?”

Zacząłem odczuwać niepokój. Jeśli wieści o naszych spotkaniach wyjdą na jaw, mogło to spowodować spore komplikacje. „Nie wiem, o czym mówisz,” – odpowiedziałem, starając się zachować spokój. „Po prostu staram się znaleźć trochę spokoju w tym chaosie.”

„Mam nadzieję, że wiesz, co robisz,” – powiedział Blaise, jego ton był zimny. „Bo jeśli nie, może to się źle skończyć dla ciebie i dla niej.”

Odwróciłem się i odszedłem, czując na sobie jego spojrzenie. Wiedziałem, że muszę być ostrożny. Nasze spotkania z Hermioną były teraz jeszcze bardziej ryzykowne, ale czułem, że nie mogę się wycofać. Była jedyną osobą, która rozumiała, przez co przechodzę, i nie mogłem sobie pozwolić na utratę tego wsparcia.

Jednak tamtej nocy, leżąc w łóżku, zastanawiałem się, jakie będą konsekwencje naszej nietypowej współpracy. Czy ryzyko, które podejmujemy, jest tego warte? I jak długo uda nam się utrzymać wszystko w tajemnicy przed resztą świata?

Ognisty zew: zderzenie światów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz