20: Wyzwolony ( 해금 )

112 8 5
                                    

-Szukajcie jego nadajnika.- nakazywał Namjoon gdy ponownie przejechaliśmy obok posiadłości Kang Sojin po tym jak zawróciliśmy.

Przez okno mignęło mi czyjeś nieruchome ciało na schodach przed wejściem głównym.

-Zniszczyli mu słuchawkę, ostatnie logowanie było ledwo kilka kilometrów od domu Kang.- słyszeliśmy Jina kontaktującego się z samochodu jadącego tuż za nami.

-A w bucie?- nie poddawał się lider.

-Nadajnik obuwiu?- powiedziałam cicho w zaskoczeniu.

-Logiczne, że gdybyśmy umieścili go w biżuterii łatwo się domyślić, że on tam jest, ponieważ to najpopularniejsze miejsce.- odpowiedział mi równie cicho Taehyung aby nie przeszkadzać Namjoonowi podczas rozmowy.- Zniszczą go i już po tobie. A z butów raczej cię nie ogołacają, cały czas masz je na sobie co oznacza, że nadajnik również z tobą zostaje. Yoongi umieścił je w podeszwach naszych glanów, które najczęściej nosimy na akcje. Ty też masz taki w swoich.

-Oh...- wydobyłam jedynie z siebie w lekkim osłupieniu i odruchowo spojrzałam na czarne buty, wiązane wysoko na śliskich sznurowadłach.

Nigdy bym nie pomyślała w ten sposób.

-Odbieram sygnał z jakiejś starej hali produkcyjnej.- gorączkowo tłumaczył Jin.- Jest nieczynna od prawie 30 lat.

-Idealna do uprowadzenia.- wtrącił się Jimin.

-Kierujcie się tam, jedziemy za wami.- polecił Namu dając się wyprzedzić Hoseok'owi.

Zjechaliśmy teraz z wsi na drogę szybkiego ruchu gdzie było więcej aut. Kim prowadził uważnie aby pomiędzy nimi nie zgubić naszych co nie było trudne ze względu na wygląd i wielkość mercedesów.

Mijali zwykłe osobówki jadąc stanowczo nie z przepisami ale teraz mnie to nie obchodziło, pomimo iż moja psychika jeszcze gdzieś z tyłu dzwoniła mi kodeksem karnym. Teraz bardziej martwiłam się o Yoongiego.
Nie wiadomo kto go porwał, czego od niego chcą, ani czy go skrzywdzą.

Nikt nic nie wiedział.

꧁𑁍꧂

POV: JEON JUNGKOOK

Każdy z nas jechał w kompletnej ciszy i stresie, bo jeszcze chyba nigdy w historii naszej działalności nie doszło do porwania jednego z członków mafii.

I proszę oto owy dzień nadszedł.

Hoseok zaciskał dłonie na kierownicy aż kostki mu pobielały gdy wymijał wyjątkowo powolne auto. Jin wgapiał się w laptop kontrolując czy nadajnik nie zmienia położenia. Ja natomiast nie wiedziałem czym się zająć ponieważ na nic w tej chwili się nie przydawałem.

Przy moich nogach chrzęszczały kosztowności nie żywej już teraz Kang Sojin, zastrzelonej przez Hoseoka na moich oczach. Jej sylwetka prawdopodobnie będzie się powoli z dnia na dzień rozkładać na krześle w salonie, oparta twarzą o blat stołu.

Życie.

-Skręć ostro w prawo.- rozkazał Seokjin a Hoba zakręcił mocno.

-Długo jeszcze będziemy tam jechać?- zapytałem.

-Według nadajnika powinniśmy być na miejscu.- Jin obejrzał się za okno.

I rzeczywiście przed nami wyłonił się stary, zarośnięty budynek. Stworzony z blachy, rdzewiał a kolorowe napisy na jedynej ceglanej ścianie wyblakły i zmyły się. W niektórych miejscach były już dziury a ogrodzenie leżące na ziemi zarosło trawą. Nie byłbym zdziwiony gdyby kręcili się tutaj bezdomni. 

House of Cards | Jeon JungkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz