7: 24/7=Heaven

378 21 1
                                    

Po paru dniach moja sprawność się poprawiła.
Mogłam już chodzić samodzielnie bez przykrego uczucia bólu.
Kule nie były mi potrzebne.

Namjoon mimo mojego lepszego samopoczucia kazał mi się nie przemęczać oraz uważać na rany, które wciąż jeszcze dogłębnie się nie zrosły.

Przez ten czas na spokojnie układałam sobie plan ucieczki.

Nie wolno mi było wychodzić z pokoju, co parę razy chciałam uskutecznić ale zawsze w połowie korytarza znalazł się ktoś, kto mnie zatrzymał i odsyłał z powrotem.

Musiałam wymyślić coś innego.

Drugim wariantem była Ucieczka przez okno. Ponowny skok z piętra przypominał mi chwile z House of Cards.

Jednak tutaj, pod nami, znajdował się spory basen, który mógłby mi zapewnić w miarę bezpieczne lądowanie.

Pozostawało mi jeszcze przejść jakoś przez eleganckie ogrodzenie a potem zbiec z tej okolicy.

Najbardziej amatorski plan, ale powinien być skuteczny.
Brakowało mi tylko zabezpieczenia w postaci broni.

Drzwi otworzyły się szeroko, Jungkook wmaszerował do pokoju zdejmując kurtkę z siebie i wchodząc do garderoby.

To już standard, że wchodzi kiedy mu się podoba i bez pukania.
Agresywnie przerzucał ciuchy z boku na bok mamrocząc coś pod nosem.

Pokręciłam tylko oczami.
Nawet nie zwracał na mnie uwagi.

Wyszedł z tamtąd z garniturem na wieszaku. Zdjął pas z bazą na pistolet i rzucił na kanapę.
Potem zamknął się w łazience.

To moja szansa.

Odchyliłam kołdrę i najciszej jak potrafiłam zakradłam się do jego rzeczy.

Słyszałam jak szczotkuje zęby, mam niewiele czasu.

Palcami wyjęłam ostrożnie broń i zapasowy magazynek.

Co rusz nerwowo patrzyłam na drzwi.

Zgarnęłam też z tamtąd jego buty, ponieważ ja nie posiadałam tu nawet klapków.
Chodziłam na boso.

Delikatnie otworzyłam okno i popatrzyłam w dół na niebieską taflę wody.
Stałam na krawędzi przepaści z bijącym sercem w klatce.

Okej...

Na trzy..

Raz,

Dwa,

Trz..

Nie dokończyłam.

Usłyszałam trzask zamka i zaraz ujrzałam Jeona, przebranego i wpatrzonego we mnie z okrągłymi oczami gdy zorientował się co robię.

Szybko odbiłam się od ramy i skoczyłam.

Czas zwolnił tępo.

Unosiłam się w powietrzu, leciałam wprost do basenu w rękach miałam ukradzione rzeczy.
Poczułam się jak ptak, który uciekł z klatki żądny wolności i ucieczki.

Nogami przebierałam aby dobrze wylądować.
Liście podróżujące w podmuchach wiatru zatrzymały się w miejscu.

I mimo iż w mojej głowie ta chwila była jak minuty, to tak naprawdę trwała 2 sekundy.

W momencie gdy wyskoczyłam, Jungkook zdążył dobiec niczym zawodowy sprinter i pochwycił mnie w ramiona uniemożliwiając mi zbieg.

Wciągnął nas spowrotem w mury domu, którego szczerze nienawidziłam.

House of Cards | Jeon JungkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz