Aut.Powoli zbliżamy się do zakończenia tej historii.Miłego czytania. 25/29
Data napisania-31/07/2024
16. 01. 2012
Pracowałam znacznie mniej. Izuna dbał o mnie i pokazał, że Naori jest częścią naszej wielkiej rodziny. Dzisiejszego dnia miałam poznać płeć bliźniąt. Nie mogłam się tego doczekać. Im bliżej terminu rozwiązania, tym bardziej się bałam. Przy poprzednich porodach zawsze był przy mnie ktoś, kto pilnował pieczęci. Chciałam, żeby była tu ze mną Yuki. Zawsze to moja ciotka utrzymywała moją pieczęć z racji tego, że była z Klanu Uzumaki. Najlepszy Klan, jeśli chodzi o pieczęcie. To również moja ciotka, zapieczętowała we mnie Kuramę. Muszę ją tu sprawdzić teraz. Nigdy nie wiadomo, kiedy maluchy zechcą wyjść na ten świat. Weszłam do gabinetu Mitsuri i z uśmiechem na twarzy, położyłam się na leżance. Dziewczyna niemal na każdym kroku sprawdzała, czy się nie przepracowuję.
-Hana, to chłopiec i dziewczynka. Izuna będzie szczęśliwy, gdy przekażesz mu tą informację.-powiedziała radośnie Mitsuri.
-Na pewno.-odparłam z uśmiechem na twarzy.
-Coś cię trapie, Hana?-spytała zmartwiona Mitsuri.
-Jak wiesz...zapieczętowano we mnie dziewięcioogoniastą bestię. Kurama, chociaż jest w pełni ze mną połączony...to nadal obawiam się, że pieczęć się rozpadnie i zniszczy wioskę. Przy poprzednich porodach była przy mnie moja ciotka, siostra matki. Po prostu się boję, że nie zdąży tu dotrzeć. Nawet nie wiem, czy nadal jest w Konosze.-powiedziałam ze smutkiem w głosie.
-Hana, strach to normalna sprawa. Wszyscy się czegoś obawiają. Nie martw się. Może...niech Izuna nauczy się utrzymywania pieczęci w ryzach?-zapytała Mitsuri z uśmiechem na twarzy.
-Ale...to i tak ktoś z Klanu Uzumakich musiałby...wyuczyć go wszystkiego. Wyślę wiadomość do wuja.-odparłam spokojniejszym głosem.
Udałam się do swojego gabinetu, gdzie mogłam chwilę odpocząć. Wyjęłam kartkę i zaczęłam pisać.
"Drogi Tobiramo. Potrzebuję twojej pomocy. Muszę sprowadzić tutaj moją ciotkę, Yuki Uzumaki. Była przy poprzednich porodach i to ona utrzymywała moją pieczęć. Dobrze wiesz, że ciąża u Jinchūriki osłabia ją, a podczas porodu może pęknąć i Kurama będzie siał spustoszenie. Przyślij tu moją ciotkę lub kogoś z klanu Uzumaki. Twoja siostrzenica, Hana."
Przywiązałam list do nogi jastrzębia i wypuściłam przez okno. Zebrałam się i udałam do swojego domu. To był mój dzień wolny, a raczej przymusowy. Weszłam do swojego domu i podeszłam do męża. Nasz ślub po raz trzeci odbył się dzień po tym, jak znów zostaliśmy parą. Przytuliłam się do niego i musnęłam jego usta.
-Jak było na badaniu?-zapytał Izuna z troską w głosie.
-To...chłopiec i dziewczynka.-odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
-Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę. Nasze dwa skarby.-wyznał radośnie Izuna.
-Cieszę się, że nasze dwa skarby już niedługo będą z nami. Mam tylko nadzieję, że moja ciotka albo ktoś z Klanu Uzumaki dotrze tu przed rozwiązaniem. Dobrze wiesz, jak ciężko było przy poprzednim porodzie. Nie chcę...nie chcę, żeby pieczęć pękła. Kurama mimo wszystko będzie szalał. Rozniesie wszystkie wioski w drobny mak.-szepnęłam smutnym głosem.
-Hana...kochanie...wszystko będzie dobrze. Nie myśl teraz o tym. Mam ze sobą księgi, które dał mi twój wuj. Jest na nich znak Klanu Uzumaki. Może jest coś...co nam pomoże?-zapytał czule Izuna.
-Pokaż je...muszę je zobaczyć. Nie bez powodu dał je tobie.-odpowiedziałam, wtulając się w niego.
Poszliśmy do sypialni, gdzie Izuna od razu poszedł po księgi. Widząc, jak wyglądała, ucieszyłam się.
-Tu jest wszystko. Poradzisz sobie z opanowaniem tego? Nie wiem, czy mój wuj znajdzie kogoś z tego klanu. To jedyna nasza szansa. Dasz radę?-zapytałam, przeglądając każdą stronę.
-Zrobię co w mojej mocy, aby nauczyć się tego. W razie czego...będę mógł pomóc.-odpowiedział czule Izuna.
-Dziękuję, Izuna. Mam jednak nadzieję, że ktoś z klanu zdąży dotrzeć.-szepnęłam, patrząc na ukochanego.
-Skarbie, nie myśl teraz o tym. Powinnaś odpocząć.-powiedział Izuna z troską w głosie.
Izuna był najlepszym mężem na świecie. Stale pokazywał, że mnie kocha i żałuje tego, co zrobił. Dbał o mnie, jakbym była jakimś jajkiem. Położyłam się, a on obok mnie. Położył dłoń na mój brzuch i uśmiechnął się bardziej. Patrzyłam na Izunę, czując, jak maluchy zaczęły kopać mnie delikatnie. Wtuliłam się w męża i zamknęłam oczy.
-Hana...nie martw się pieczęcią. Nie mam zamiaru opuszczać twojego ciała. Izuna opanuje wszystko...odrobinę mu w tym pomogę. Nie musisz się tym przejmować.-wyznał zaspany Kurama.
-Jesteś tego...pewien? Mam nadzieję, że jednak nie będzie musiał tego robić. Chociaż czasu coraz mniej...to wiem, że Izuna nigdy nie dopuściłby...żebyś się uwolnił. Razem tworzymy jedność. Wiem, że poza mym ciałem będziesz szalał z tęsknoty. Nie mam zamiaru tak szybko umierać. Dożyję dnia...w którym znajdę dla ciebie idealne naczynie. Najpierw wyszkolę tą osobę i jednocześnie...poznasz ją lub jego. Obiecałam ci już dawno.-wyznałam z uśmiechem na twarzy.
-Wiem, moja droga. Masz rację...poza twym ciałem...rozpierdoliłbym wszystko i wszystkich. Nic by z nich nie zostało. Każdy stałby się dla mnie robakiem, którego zgniotę.-powiedział Kurama, patrząc na mnie.
-Spokojnie, Kurama. Mam nadzieję, że tak się nie stanie.-szepnęłam, podchodząc do niego bliżej.
-Hana...czasami jesteś jak mały szczeniak.-zaśmiał się Kurama.
-Ja ci dam szczeniaka ty rudy lisie! Nie wkurzaj mnie, bo ci wszystkie piórka powyrywam.-powiedziałam i zaśmiałam się.
-A co ja kurczak lub jakieś ptaszysko?-zapytał Kurama ze złością w głosie.
-Taki z ciebie ptaszek jak ze mnie szczeniak.-zaśmiałam się i wtuliłam w sierść Kuramy.
-Powinnaś odpocząć. Na mózg ci już pada.-szepnął cicho Kurama.
-Odezwał się ten, co pozjadał rozumy!-powiedziałam, zamykając swoje oczy.
-Lepiej już idź.-wyszeptał Kurama i położył głowę na swoje łapy.
-Dobra, dobra...ale i tak się ode mnie...tak szybko nie uwolnisz.-powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
-Wiem o tym!-krzyknął Kurama ze złością.
Wróciłam do rzeczywistości i widząc, że Izuna śpi, uśmiechnęłam się delikatnie. Zbyt długo uciekałam przed uczuciem do mojego męża. Teraz mogłam cieszyć się każdą chwilą spędzoną w jego ramionach. Izuna mimo wszystko dał mi więcej szczęścia niż jego brat. Nie mogłam wymarzyć sobie lepszej przyszłości niż u boku mojego męża. Pocałowałam Izunę w policzek i wtuliłam się w niego mocniej. Czułam się szczęśliwsza, gdy był blisko mnie. Nic więcej nie było mi potrzebne. Chciała już zawsze być z Izuną i naszymi dziećmi. Oni byli dla mnie najważniejsi. Nigdy nie będę mieć pewności, czy kolejny dzień będzie nam dany spędzić razem. Chciałam cieszyć się z każdej chwili z rodziną, jakby następnego dnia miało nie być.
![](https://img.wattpad.com/cover/358413737-288-k965050.jpg)