Aut. Tak więc dodaje ostatni rozdział na dziś. Do końca zostało 9 rozdziałów(razem z epilogiem) Miłego czytania.
Data napisania-29/08/2024
21. 10. 2010
Można by było rzec, że dzień jak co dzień. No jednak nie do końca. Leżałam w gabinecie jednej z podwładnych. Badała mnie po utracie przytomności.
-Hana, jesteś w ciąży. Wiem...że nie to chciałabyś usłyszeć. Jedno skupisko czakry. To początek piątego tygodnia, rozwiązanie nastąpi dwudziestego drugiego czerwca. Zostaniesz tu jeszcze chwilę i marsz do domu.-powiedziała Mirai ze spokojem w głosie.
-Co? Nie, to nie może być prawda. Nie...nie...nie!-krzyknęłam ze łzami w oczach.
-Hana, odpocznij. Z czasem oswoisz się z tą wiadomością.-szepnęła Mirai z uśmiechem na twarzy.
-Nigdy! Nie chciałam znów być w ciąży! Nie chcę tego. Co, jeśli Izuna...znów mnie zdradzi? Wtedy zostanę samotną matką sześciorga dzieci.-wyznałam ze łzami w oczach.
-Ochłoń. Przemyśl sobie wszystko na spokojnie.-szepnęła Mirai z troską w głosie, po czym wyszła.
Spojrzałam w sufit, a po moich policzkach leciały łzy. Nie cieszyła mnie wiadomość o kolejnym dziecku. Bałam się tego, że znów zostanę sama. Po dwóch godzinach mogłam wrócić do domu. Mirai obiecała przejąć moje obowiązki. Jednak, zamiast od razu udać się do domu, poszłam do swojego gabinetu. Musiałam ochłonąć. Wyjęłam kartkę i zaczęłam pisać list do mojego ojca. Tylko tu mogłam go napisać. Nikt nie mógł o tym wiedzieć. W domu był Izuna, a nie chcę, żeby wiedział teraz o dziecku.
"Drogi, ojcze. Moje życie właśnie znów się posypało. Chociaż dałam szansę Izunie, to teraz...żałuję tej decyzji. Tak bardzo boję się, że zostanę znów sama, że zostanę samotną matką sześciorga dzieci. Tak ojcze. Noszę pod sercem dziecko Izuny. On się ucieszy, ale ja nie potrafię. Nie chciałam kolejnego dziecka. Nie mogę się go pozbyć. Nie jestem taka jak moja matka. Urodzę je, ale wiem, że nie pokocham je tak, jak na to zasługuje. Boje się, że odtrącę je tak samo, jak moja matka odrzucała mnie. Nigdy mnie nie chciała. Nie wiem już co robić. Nie wiem, jak to będzie. Izuna teraz jeszcze bardziej będzie chciał być przy nas. Wiem, że muszę powiedzieć Izunie, jednak jeszcze nie teraz. Może zdarzyć się tak, że je stracę. Nie mów nikomu o tym i spal list. Twoja kochająca córka, Hana."
Przypięłam list do sokoła i puściłam przez okno w kierunku Konohy. Wstałam i zaczęłam iść w stronę swojego domu. Po wejściu do środka zobaczyłam Izunę, jak bawi się z dziećmi. Wzięłam głęboki wdech i poszłam do kuchni napić się gorącej herbaty. Musiałam zająć czymś swoje myśli. Nie chciałam, żeby Izuna wyczuł, że coś jest nie tak. Zaparzyłam herbatę i usiadłam przy stole. Zamknęłam swoje oczy i znów znalazłam się przy Kuramie.
-Znów coś nie po twojej myśli. Nie martw się. Maluch, kiedy się urodzi...zawładnie twoje serce. Pokochasz je. Teraz musisz zadbać o siebie. Odpowiadasz teraz za nowe życie. Powinnaś powiedzieć Izunie już teraz. Im szybciej, tym lepiej.-powiedział Kurama, patrząc na mnie.
-Nie wiem, czy to dobry pomysł. Ja nie chcę tego dziecka. Żałuję, że dałam mu szansę i pod wpływem alkoholu mnie poniosło. Co, jeśli nadejdzie wojna z Kymogakure? Co, jeśli...-niedane mi było dokończyć wypowiedzi.
-Za dużo myślisz. Pomyśl o tym, co jest tu i teraz. Przyszłość zostaw w otchłani. Co ma być, to będzie.-wyznał Kurama, zamykając swoje oczy.-A teraz uciekaj mi stąd.-dodał po chwili.
Znów byłam poza swoim umysłem. Zatrzymam informacje o ciąży tak długo, aż nie będzie widać brzucha. Wypiłam herbatę i poszłam do salonu. Usiadłam na kanapie, przyglądałam się mojej rodzinie. Czułam coraz większe zawroty głowy, więc zamknęłam oczy. Przed upadkiem, złapał mnie Izuna. Spojrzałam na niego z delikatnym uśmiechem na twarzy.
-Wszystko dobrze, Hana? Jesteś jakaś blada. Zaniosę cię do sypialni, dobrze?-zapytał Izuna z troską w głosie.
-Nic mi nie jest. To ze zmęczenia, dlatego wcześniej wróciłam. Mirai mnie zastępuje. Kazała mi odpocząć.-odpowiedziałam, patrząc w jego oczy.
-Zaniosę cię. Odpoczniesz sobie, a ja zajmę się domem i dziećmi. Za dużo pracujesz, kochanie.-powiedział czule Izuna.
Izuna wziął mnie na ręce i zaniósł do naszej sypialni. Położył mnie na łóżko i przykrył kocem. Jednak chwilę później odepchnęłam go od siebie.
-Zostaw mnie samą. Idź do dzieci. Daj mi spokój. Najlepiej jak odejdziesz i nigdy nie wrócisz.-wyznałam, odwracając się plecami w jego stronę.
-Co się dzieje, Hana? Jesteś dzisiaj jakaś inna. O co chodzi, kochanie?-zapytał Izuna z troską w głosie.
-O nic do cholery. Wynoś się!-krzyknęłam ze złością w głosie.
-Jak sobie tego życzysz.-odparł zrezygnowany Izuna.
Zostałam sama w sypialni o ile nie w całym domu. Czułam, jak po moich policzkach leciały łzy. Było mi źle przez to, że kazałam mu się wynosić. Tak naprawdę potrzebowałam go. Chciałam, żeby został przy mnie. Nie miałam sił na nic. Kochałam Izunę i chciałam znów zostać jego żoną. Musiałam przemyśleć wszystko na spokojnie. Nie mogę znów zostać sama. Może Kurama ma rację i powinnam porozmawiać z Izuną. Patrzyłam wciąż w sufit. Czułam się podle po tym, jak potraktowałam Izunę. Może nie jest za późno i da się wszystko naprawić. Musiałam jedynie poczekać. Nie, nie mogłam czekać. Podniosłam się i wstałam, jednak okazało się to błędem, bo upadłam na podłogę. Nagle do środka wbiegł Izuna, zmartwiony zapewne chałasem. Podniósł mnie i położył z powrotem na łóżko. Jednak tym razem go zatrzymałam.
-Zostań. Nie chcę zostać tu sama. Zostań przy mnie.-wyznałam ze łzami w oczach.
-Hej, skarbie...co się dzieje. Czemu się tak zachowujesz? Zrobiłem coś nie tak? Powiedz mi. Co się dzieje?-zapytał Izuna, siadając obok mnie.
-Nie chcę teraz o tym rozmawiać. Muszę sama to przemyśleć...ale zostań. Połóż się obok mnie.-odpowiedziałam, chwytając jego dłoń.
-Już dobrze, Hana. Jestem przy tobie i zawsze będę...nawet jeśli wyrzucisz mnie z tego domu. Chodź do mnie.-wyszeptał czule Izuna.
Kiedy położył się obok mnie, od razu się w niego wtuliłam. Czułam, jak sunie dłonią po moich plecach. Zamknęłam oczy, biorąc głęboki wdech. W jego ramionach czułam się dużo lepiej. Chciałabym, żeby tak było już zawsze. Kochałam go ponad wszystko. On i dzieci byli dla mnie całym moim światem. Po chwili otworzyłam oczy i złączyłam nasze usta w namiętny pocałunek. Przerwaliśmy go, gdy zabrakło nam powietrza.
-Pobierzmy się...tutaj...w Sunagakure. Chcę znów być twoją żoną.-szepnęłam, gładząc jego policzek.
-Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałem to usłyszeć. Może...za tydzień?-zapytał uradowany Izuna.
-Idealnie, kochanie.-odpowiedziałam, patrząc w jego oczy.
Czułam, że teraz wszystko będzie inaczej. Martwię się tym, jak zareaguje na wiadomość o dziecku. Co, jeśli zmienił zdanie na temat dziecka albo znajdzie kochankę, z którą będzie je miał, o ile już go nie posiada. Było wiele niewiadomych, ale muszę się dowiedzieć wszystkiego.