Aut.Miłego czytania. Kolejny rozdział dodam jutro.
(Data napisania 27/04/2024)7. 08. 2002
Pod nieobecność rodziców, udałam się na strych. Zabrałam stamtąd wszystkie stare pamiętniki mojej matki. Za wszelką cenę chciałam odkryć całą prawdę. Kiedy wróciłam do swojego domu, usiadłam na łóżku i zaczęłam czytać. Było tam tak wiele szczegółów.
" Madara to najlepsze co mnie spotkało. Jest niestety pewna przeszkoda w tym, abym nadal z nim była. Miałam zostać żoną, głowy klanu Senju. To był zwyczajny dzień. To wtedy poznałam Hashiramę. Mimo tego, że byliśmy zaręczeni, ja nadal spotykałam się z Madarą. Nasz romans kwitł w najlepsze."
Czytałam to i wiedziałam, że moja matka zdradzała mojego ojca z jego najlepszym przyjacielem. Jednak to, co pisało dalej, było jak nóż wbity w plecy.
"Drogi pamiętniczku. Mój związek z Hashiramą wisi na włosku. Odkryłam, że spodziewam się dziecka, ale nie jego, a Madary. Wiem to tylko dlatego, że był jedynym mężczyzną, z którym się kochałam. Tylko on może być jego ojcem. Muszę wyznać to, co zrobiłam. Nie mogę tego w sobie dusić. Nie mogłam urodzić tego dziecka. Musiałam się go pozbyć. Musiałam zrobić wszystko, aby doszło do małżeństwa. Dwa silne klany, musiały zostać połączone. Nie żałuję tego, co zrobiłam, bo jednak Hashirama nie zasługiwał na to wszystko."
Moja własna matka, zabiła nienarodzone dziecko Madary. Nic z tego nie rozumiałam. Madara i moja matka przez wiele lat mieli romans i to dość owocny. Nie chciałam widzieć mojej matki. Nie po tym, czego dowiedziałam się z jej pamiętników. Jednak czytałam dalej. Chciałam wiedzieć więcej.
"Urodziłam córkę mojemu mężowi, Hashiramie. Był szczęśliwy jak nigdy. Jednak tylko on się cieszył. Dla mnie Hana była obca. Nie kochałam jej. Urodziłam ją, aby Hashirama miał swojego potomka. Nigdy nie chciałam mieć z nim dziecka."
Po moich policzkach leciały łzy. Teraz wiem, czemu całe moje życie była dla mnie taka oschła. Dla moich dwóch młodszych braci nigdy taka nie była. Dalej byłam zaskoczona tym, co znalazłam. Musiałam pokazać to wszystko Madarze. Powinien wiedzieć o tym, że mógł mieć dziecko. Nie wiem, jak mam teraz patrzeć na swojego narzeczonego. Może jednak coś nadal do siebie czują, a ja z racji bycia podobną do mojej matki byłam zastępstwem. Wzięłam do rąk pamiętnik, gdzie pisało o tym, że moja matka spodziewała się dziecka Madary. Pobiegłam do kuchni, gdzie mój ukochany gotował obiad. Położyłam pamiętnik na blacie i spojrzałam na Madarę.
-Jest coś...co musisz wiedzieć. Tajemnicę, sekret mojej matki. Dotyczy to ciebie. Więcej tego jest w sypialni. Jest tam wszystko.-wyznałam ze łzami w oczach.-Czemu mi to dałaś? Skąd to w ogóle masz, Hana.-spytał zdenerwowany Madara. W jednej chwili byłam przerażona jego reakcją.
-Trafiłam na to przypadkiem...moja matka ukryła to na strychu w jednej z desek. Tylko trochę czytałam. Sam początek waszej znajomości. Jednak...kiedy tu wtargnęła...musiałam poznać prawdę. Wszystkie zapiski są, tak jak mówiłam w naszej sypialni. Przepraszam.-Wyznałam i niewiele myśląc, wybiegłam z domu.
Musiałam ochłonąć, musiałam pomyśleć nad wszystkim. Udałam się w jedyne miejsce, gdzie mogłam pobyć sama. Tylko tam czułam się lepiej. Usiadłam nad wodospadem, patrząc w dal. Wiatr rozwiewał moje włosy. Po moich policzkach leciały łzy. Byłam zła na siebie, że wzięłam te pamiętniki. Trzymałam dłonie na swoim brzuchu, gdzie rozwijało się nasze dziecko. Nawet nie dostrzegłam, że tuż za mną stanęło dwóch shinobi Chmury. Byłam zbyt nieostrożna, zbyt zrozpaczona, by myśleć o tym, czy jestem tu bezpieczna. To była chwila, gdy poczułam ostry ból w plecach. Osunęłam się na bok, tracąc po chwili przytomność.
Kiedy się ocknęłam, dostrzegłam, że miałam zrobiony opatrunek idący od pleców. Rozejrzałam się dookoła, ale nie rozpoznawałam tego miejsca. Próbowałam się podnieść, ale ból mi to uniemożliwił. Wtedy dopiero dostrzegłam zarys postaci.
-Kim jesteś? Czego ode mnie chcesz?-Zapytałam nieco przerażona. Bałam się nie tylko o siebie, ale i o moje dziecko. Nie mogłam go stracić.-Odpowiadaj, kim jesteś i czemu tu jestem? Chcę wracać do domu!-Krzyknęłam w kierunku nieznanej mi osoby. Nagle podszedł do mnie, zakrywając swoją dłonią moje usta i spojrzał w moje oczy swoimi szkarłatnymi oczami.- Cicho. Wokół jest ich dużo więcej, a ja nie zamierzam się angażować w relacje z nimi. Mów mi Kagami. -rzekł, rozglądając się po jaskini. Kiedy dostrzegłam jego Sharingana, przestałam krzyczeć. Należał do tego samego klanu co Madara.
-Kto cię tu wysłał? Mój ojciec czy Madara?-Zapytałam cichym głosem. Byłam osłabiona i zmartwiona.-Czy...dziecko jest bezpieczne? Kim oni są? Czego oni tu szukają? Niczego nie rozumiem. Nikt mi nic nie mówi.-zapytałam po chwili, patrząc w oczy mężczyzny, który mnie uratował.
-Zadajesz złe pytania, a na pewno w złej kolejności. -odpowiedział Kagami, siadając przy moim boku. Westchnął pod nosem, ubierając wszystko w słowa.- Dziecko jest bezpieczne, dzięki niemu żyjesz. Mój klan planuje cię zabić, gdy tylko urodzisz. Nie jestem fanem ludobójstwa, a na pewno nie chcę wracać do wojny domowej.-dodał po chwili, dorzucając do ognia drewno.
- Poza tym może to głupio zabrzmieć, ale od razu wpadłaś mi w oko. -wyznał, patrząc w ogień. Kagami był pokoleniem shinobi w moim wieku. Nie dziwiłam się, że kobieta w jego wieku spodobała mu się. Patrzyłam na niego, nie wiedząc, co zrobić.- Klan spodziewa się mnie nazajutrz w siedzibie. Jeśli tam nie dotrę przed świtem, zaczną mnie szukać. Ciebie z pewnością szybciej.-dodał i posłał mi delikatny uśmiech. Słysząc o tym, co planuje ich klan, byłam przerażona. Odsunęłam się od mężczyzny. Jeśli sprawy miały się tak, a nie inaczej, to musiałam uciec jak najdalej. Nie chciałam umierać przez to, że związałam się z Madarą w wyniku czego, rozwijało się we mnie dziecko.
-Zostaw mnie w spokoju. Dziękuje za ratunek, ale lepiej byś wrócił do swojego klanu. Czy...Madara wie, co planuje jego klan? Że chcą zabić jego ukochaną i matkę jego dziecka?-zapytałam ze łzami w oczach. Miałam nadzieję, że wraz z Madarą znajdziemy rozwiązanie tej sytuacji.
-Nic nie wie i lepiej, aby nie znał prawdy. Jest porywczy i jeśli poznały zamiary klanu...rozpętałby wojnę domową. Zachowaj to dla siebie. Najlepiej...jeśli zostawiłabyś Madarę i wróciła do rodziny. Bliżej swojego klanu, będziesz bezpieczniejsza. Teraz odpoczywaj i nabierz sił. Jak się poczujesz lepiej...zabiorę cię do domu.-powiedział Kagami, gładząc mój policzek.
Odruchowo cofnęłam się od niego. Musiałam podjąć decyzję. Być z Madarą i ryzykować życiem swoim i dziecka czy jednak odejść od niego. Nie miałam pojęcia co zrobić. Jaką podjąć decyzję. Każda opcja wydawała mi się być zła. Każda decyzja raniła jedną ze stron. Byłam zbyt osłabiona i znów zrobiło mi się ciemno przed oczami.
![](https://img.wattpad.com/cover/358413737-288-k965050.jpg)