Rozdział 25

55 3 2
                                    

Eva

Mama na wiadomość o naszych zaręczynach skakała wręcz z radości. Charles nie udolnie próbował ukryć brak zainteresowania, ale na jego twarzy i tak był widoczny uśmiech. Chciałam zadzwonić do Chrisa i przekazać mu to, ale ten nie odbierał ode mnie żadnych połączeń od momentu gdy przekazałam mu informację o śmierci Emily i winie ojca. Martwiło mnie to do tego stopnia, że wczoraj chciałam jechać do Los Angeles, żeby dowiedzieć się czy wszystko u niego w porządku. Od tego pomysł odwiodła mnie mama, mówiąc, że Chris pewnie potrzebował czasu na przetrawienie wciąż nowych informacji. Miałem nadzieję, że mama miała faktycznie rację i nic mu nie zagrażało.

Teraz siedzieliśmy w gabinecie Charles'a. Siedziałam na kolanach Simona na fotelu przed biurkiem mafiozy.

– Co zamierzasz z nim zrobić?

– Zabić, to chyba oczywiste – prychnęłam. – On nie zasługuje na litość, nie zasługuje na życie – dodałam wkurzona pytaniem mężczyzny.

– Jasne, a co później z ludźmi, którzy będą chcieli się na tobie za to zemścić? Jego wspólnicy czy nawet twój brat?

– Chciałabym na jakiś czas osunąć się w cień. Wyjść z tego świata raczej mi się nie uda więc jest to chyba najlepsza opcja.

– Po jego śmierci staniesz się bossem, będziesz nietykalna.

– Nie wiem czy chcę...

– Nie masz na to wpływu, taka kolej rzeczy – westchnęłam. – Zrób to co uważasz za słuszne, z mojej strony mogę zaoferować ci dom, w którym będziesz bezpieczna i ludzi do twojej dyspozycji.

– Dziękuję. Znasz Huntera Moore'a?

– Coś kojarzę. Czemu o niego pytasz?

– Jest wspólnikiem mojego ojca – wytłumaczyłam moje zainteresowanie mężczyzną. – Chcę się dowiedzieć czy jest kimś ważnym czy to raczej jakaś płotka.

– Ogarnę temat – pierwszy raz od początku naszej rozmowy odezwał się Simon. – Mam człowieka, który wisi mi przysługę i bez problemu wyśpiewa mi każdą informację o jaką go poproszę .

– Dobrze – odpowiedziałam równocześnie z Charlesem.

– Minął już tydzień, mogę go wreszcie zabić? – spytałam po chwili ciszy.

– Co ty taka niecierpliwa? – zgromiłam Charles'a wzrokiem. – Spokojnie, żartuje przecież. Wydaje mi się, że moi ludzie zapewnili mu już sporo atrakcji więc jeśli uważasz, że nadszedł już jego czas to proszę bardzo.

– Tak, chcę to zrobić – skinęłam głową na potwierdzenie moich słów.

Wstałam z kolan narzeczonego i wyszłam z pomieszczenie. Nie czekałam na dwóch mężczyzn tylko szłam przed siebie. Zbiegłam do piwnicy i otworzyłam pierwsze drzwi po lewej gdzie przetrzymywany był ojciec.

Mężczyzna, do którego czułam jedynie ogromne obrzydzenie siedział związany na krześle po środku klitki. Wzrokiem odprowadziłam mężczyznę wychodzącego z pokoju po moim przyzwoleniu. Zostałam sam na sam z ojcem. Jego ciało było zakrwawione. Krew w miejscach była zaschnięta a w innych obficie się sączyła. Miał wiele ran kłutych jak i takich, których pochodzenia nie chciałam znać. Jedyne co mnie obchodziło w tym momencie to to, że cierpiał. Cierpiał nawet bardziej niż ja gdy dowiedziałam się czego się dopuścił.

Drzwi stanęły otworem, odwróciłam się i zauważyłam Simona. Chłopak stanął centralnie za mną i czekał na mój ruch. Zdjęłam z oczu ojca opaskę. Jego oczy były przekrwione a ich okolice zesiniaczone.

Devil Life [ZAKOŃCZONE] [KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz